Jarosław Kaczyński został przez Polaków zmuszony powiedzieć to, co powiedział o Euro 2012. Sondaże wykręciły mu ręce. W tej materii już nic nie może. Wykręcone ręce – to nie to samo, co zamknięte usta.
Przy okazji powiedział, że jest „najbardziej pokojowo nastawionym politykiem w Polsce”. Oksymoron, panie Jourdain.
Jak mieszczanin, który chciał być szlachetnej krwi, ucieszył się wielce, że całe polityczne życie mówi oksymoronem, bo nie omieszkał dodać, że miesięcznica smoleńska w czasie Euro jednak odbędzie się. Zaś posłowie PiS mają wolną rękę (a w zasadzie nogi) w kwestii marszów „w obronie TV Trwam”. Ale w sprawie bojkotu Euro na Ukrainie podtrzymuje swój wcześniejszy apel.
Może nareszcie prezes PiS porozmawia ze swoim podwładnym Janem Tomaszewskim, aby nie bojkotował polskiej drużyny, której się wstydzi. W tym ostatnim wypadku bohater z Wembley wystąpił w roli nauczyciela filozofii. Rozmowa, którą Kaczyński z nim jakoby odbył, nie miała miejsca w rzeczywistości.
Apel o pokój jest podszyty niepokojem rosnącego w siłę Piotra Dudy, który nieoczekiwanie wyrósł na prawej stronie na postać zagrażającą dominacji Kaczyńskiego, więc prezes PiS zaapelował pośrednio do przewodniczącego „Solidarności”, aby nie blokował „szansy, chcemy by została wykorzystana”.
Spokój Kaczyńskiego tak naprawdę został zdywersyfikowany, wszak „najbardziej pokojowo nastawiony polityk w Polsce” nie musi zapewniać o spokoju. Po nauczycielu filozofii czas na nauczyciela fechtunku. Do Euro trochę czasu jeszcze zostało. A jak wiadomo z dialektyki: o pokój trzeba walczyć, monsieur Kaczyński.
Inne tematy w dziale Polityka
