Dariusz Piontkowski Dariusz Piontkowski
873
BLOG

Podręczniki - czyli jak Platforma "dzielnie walczy" z kolejnym

Dariusz Piontkowski Dariusz Piontkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Już kilka lat temu Prawo i Sprawiedliwość postulowało wprowadzenie bezpłatnego podręcznika zakupowanego przez szkoły, tak, by nie obciążać finansowo rodziców. Platforma Obywatelska w tym czasie przeforsowała rozwiązania, które, przy akceptacji Ministerstwa Edukacji Narodowej, pozwoliły prywatnym wydawnictwom dowolnie dyktować warunki na rynku podręczników szkolnych. W efekcie mamy kilka, a nawet kilkanaście podręczników do poszczególnych przedmiotów na wszystkich poziomach nauczania. W dodatku nastawiona na łatwy zysk polityka wydawnictw prowadzi do częstych zmian podręczników, co wymusza na rodzicach zakup ich nowszych wersji nawet wtedy, gdy kolejne dziecko idzie do szkoły po 2 czy 3 latach po swoim starszym rodzeństwie. Takie działania następujących po sobie ministrów edukacji z PO doprowadziły w konsekwencji do większych wydatków rodziców na zakup podręczników i jednocześnie spowodowały skokowy wzrost wartości rynku wydawnictw szkolnych z ok. 600 mln zł w 2008 r. do ponad 800 mln zł w 2013 r.

W tym chaosie wprowadzono jednak przepis, nakazujący szkołom poinformowanie do połowy czerwca, jakie podręczniki będą w danej placówce obowiązywały w nowym roku szkolnym. Argumentowano, że pozwoli to rodzicom przez kilka miesięcy stopniowo robić zakupy i uniknąć kumulacji wydatków szkolnych na początku roku szkolnego. Takie rozwiązanie było korzystne także dla wydawnictw, gdyż mogły one oszacować nakład podręczników na kolejny sezon.

Dziś, kolejny minister z PO twierdzi, że trzeba w końcu wprowadzić bezpłatny, z punktu widzenia rodziców, podręcznik. Z tą ideą zgadzają się zresztą praktycznie wszystkie partie polityczne. Na przełomie stycznia i lutego 2014 r. pani Kluzik-Rostkowska zaproponowała więc, by to minister mógł taki podręcznik zamówić, choć do tej pory MEN tylko zatwierdzał podręczniki i nie stawał się właścicielem praw autorskich do nich, bo te należały do wydawnictw. Nie wiadomo jednak w jakim trybie (konkurs, zamówienie u autora lub wydawnictwa, przetarg?), do jakich klas czy przedmiotów, ani w jakim czasie taki/e podręcznik/podręczniki miałby/miałyby powstać. Pani minister jedynie w wystąpieniach medialnych i dopiero kilka dni temu, w kolejnym projekcie ustawy przekazanym niedawno do konsultacji społecznych, zaczęła o części tych spraw mówić bardziej konkretnie.

Chociaż większość partii w Polsce popiera ideę "bezpłatnego podręcznika", to jednocześnie praktycznie cała opozycja krytykuje niechlujność i fragmentaryczność przyjętej ustawy. Opór budzi zwłaszcza chęć wprowadzenia za wszelką cenę, ze względów propagandowych, takiego podręcznika już jesienią 2014 r. pomimo opinii ekspertów, którzy wyraźnie twierdzą, że kilka miesięcy to za mało czasu, by powstał dobry podręcznik.

By zdążyć do września br., Platforma przyjęła tryb pilny dla projektu ustawy i okroiła jego treść do zaledwie kilku zdań. Jednak prawnicy - legislatorzy pracujący dla Sejmu, bardzo krytycznie ocenili te propozycje. Podobnie stało się z poprawką posłów PO, aby z ustawy o systemie oświaty wykreślić termin 15 czerwca, do którego szkoły miały poinformować o wybranych podręcznikach na kolejny rok szkolny. Wg minister Kluzik-Rostkowskiej taka poprawka jest elementem walki z wydawniczymi lobbystami. Pani minister zapomina jednak, że to właśnie PO kilka lat temu taką datę wpisała do ustawy, i że to ministrowie PO rozbudowali rynek wydawnictw, nierzadko zaprzyjaźnionych z politykami z ich partii. Tak naprawdę, poprawka taka ma zmusić dyrektorów szkół do tego, by czekali ze wskazaniem wybranych książek do czasu pojawienia się podręcznika rządowego, bez względu na to jakiej będzie jakości. Nieważne, wg PO i PSL, jest też opinia prawników, że poprawka ta jest niekonstytucyjna, gdyż przy trybie pilnym nie powinno wykraczać się poza materię projektu ustawy. Taka sytuacja z punktu widzenia rodziców może oznaczać, że aż do 1 września, a w niektórych przypadkach nawet dłużej, nie będzie wiadomo z jakich podręczników będą uczyły się ich dzieci.

           Czy Platformie znowu uda się (ze szkodą dla rodziców, uczniów i nauczycieli) zepsuć nawet najlepszy pomysł, w tym wypadku dotyczący bezpłatnego podręcznika? Chciałbym się mylić, ale jak na razie wszystko na to wskazuje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości