Wybory 2005 na wesoło :)

Pamiętacie jeszcze wybory w 2005? Politycy spierali się, obrzucali błotem (w zasadzie jednego szczególnie nie oszczędzali), ale jak to się mówi: „wybory to walka na noże”. Dobrze, dobrze niech sobie walczą, ale Polakom chyba podoba się to coraz mniej. W każdym razie dla rozluźnienia atmosfery chciałam przytoczyć kilka najciekawszych cytatów z tych wyborów:

 

 „Kontakt z panem Nałęczem jest przykry tak jak kontakt ze skunksem. Chciałoby się go ominąć szerokim łukiem, ale on zabiega nam drogę i pokazuje język.” – Miodowicz 

"Po kłopotach, jakie przysporzył Tuskowi Miodowicz, kardiolog będzie jak najbardziej wskazany w jego otoczeniu" – Nałęcz 

„Będę zawsze opalonym prezydentem" – Andrzej Lepper 

„Nie podzielałbym tych wykładni, które serwował nam z optymizmem idioty pan Nałęcz” – Konstanty Miodowicz 

„W sejmie jest 465 miejsc siedzących, od ciebie zależy ile zasiądzie w nim kretynów”

 

„Będą protesty, to są protesty na znak protestu.” – Andrzej Lepper

 

„Trudniej obalić pól litra, niż obalić rząd” – Marian Karzaklewski

 

„Pokażemy kulturę polityczna, której brakuje innym partią” – Andrzej Lepper

 „W dzienniku telewizyjnym bracia Kaczyńscy nie występują tylko w prognozie pogody, no chyba, że jest mowa o przelocie ptaków. " – Roman Giertych 

„Jak się już w ciążę zaszło, to trzeba to dziecko urodzić, bo inaczej można być narażonym na zarzut, że się nie lubi dzieci." – Tomasz Nałęcz 

„Bracia Kaczyńscy są nie tylko z jednej partii ale i z tego samego jaja" – Leszek Miller 

„Głosować trzeba sercem, a pamiętajmy, że serce mamy po lewej stronie” – Marek Borowski

I na koniec:

„Nie wiadomo tylko, dlaczego widownia ma coraz mniejszą ochotę uczestniczyć w takim kinie i w takich konsumpcjach. Amerykanie przeanalizowali wyborcze zachowania społeczeństw w 247 krajach. Pod względem frekwencji Polska znalazła się na 217 miejscu, pomiędzy Czadem i Ghaną. Podczas nadchodzących wyborów może być według przewidywań socjologów jeszcze gorzej i nawet Mongolia ma szansę nas wyprzedzić. Tam jednak mają daleko do lokali: gdy wrócą do jurt po jednych wyborach, to już nazajutrz muszą wyruszać na następne.” – Jan Płaskoń