Klamka zapadła. Festiwal Ryśka Riedla "Ku przestrodze" wyprowadza się z Tychów i w tym roku odbędzie się w Chorzowie. Nie będę ukrywał, że jako mieszkańcowi tego miasta żal mi, że tracimy jedną ze swoich największych wizytówek, jednak mimo tego cieszę się, że otrzymamy za to coś w zamian.
Tym czymś będzie remont ośrodka wypoczynkowego Paprocany, który od wielu lat znajduje się w opłakanym stanie, a na którego rewitalizację w końcu znalazły się fundusze ... fundusze unijne. Tychy mają 100 milionów euro i dwa lata żeby do końca doprowadzić do odrodzenie się ośrodka. Na ten czas sympatycy muzyki Dżemu (nie ukrywam, że do takowych należę), będą musieli spotykać się w innym miejscu.
Całego problemu zdaje się jednak nie rozumieć organizator imprezy, pan Adam Antosiewicz. Przy całym szacunku dla jego osoby i tego czego dokonał przez te wszystkie lata to jego obraza na włodarzy miasta i groźba stałego przeniesienia festiwalu może budzić politowanie. Pan Antosiewicz zdaje się nie przyjmować do siebie rzeczowych argumentów miasta na temat tego, że niewykorzystane fundusze się zmarnują, a do tego dojdzie jeśli roboty na Paprocanach nie rozpoczną się na czas. Zdaje się także nie rozumieć, że powinien współpracować z miastem i robić wszystko co w jego mocy by ośrodek po przebudowie nadawał się do przeprowadzania tego typu imprez.
Niestety, zamiast tego pan Antosiewicz idzie w zaparte i obwinia miasto o brak choćby najmniejszego gestu dobrej woli. Jego zdaniem można przesunąć start prac na okres po "Ryśku". Błąd! Nie można! Warto żeby organizatorzy festiwalu to zrozumieli i współpracując z urzędem doprowadzili do jego powrotu na Paprocany za dwa lata ... czego z całego serca im życzę.
Inne tematy w dziale Kultura