Osiołkowi w żłoby dano.

Jestem rozdarty jak sosna. Co więcej, wiem nawet do jakiej książki nawiązaniem jest pierwsze zdanie. Dla dzisiejszych przemyśleń ma to pewne znaczenie, ponieważ rozważam głosowanie na partię wielkiego reformatora systemu edukacji i nie jest mi z tym wcale dobrze.
Bynajmniej, nie obawiam się wcielenia do szkoły specjalnej, chociaż rzecz jasna powinienem, bo Roman jak z mediów nieokołorydzykowych wiadomo, to zamordysta i faszysta. Zły narodowiec, który miał wprawdzie moment opamiętania i postępowej chwały gdy ostro krytykował PIS, ale te czasy minęły i znów jest tylko koniem.  A ja chcę na niego głosować...
Nie jest to jednak moje jedyne zmartwienie, bo przede wszystkim oddając głos na LPR nie głosuję na PiS. Oczywiście pamiętam, że mam trzy głosy, ale dziś chciałem właśnie o tych wątpliościach napisać sądząc, że podobnych do mnie jest jednak sporo i nie każdy dysponuje starszą ciotką tudzież żoną.
Zupełnie poważnie rozumiem dylematy osób, które z jednej strony chcą widzieć w sejmie Korwina-Mikke, a z drugiej podświadomie czują, że najprawdopodobniej znowu zostanie mu tylko pisanie zręcznych felietonów.
Osobiście chciałbym zwycięstwa PiS, które z LPR tworzyłoby koalicję. Wszystko zdaje się jednak wskazywać, że jest to mało prawdopodobne i rządzić będą jednak POLiDruki.
Dlatego właśnie jestem jak rozdarta sosna, której w żłoby dano.