Empereur Empereur
187
BLOG

Współczesna Targowica

Empereur Empereur Polityka Obserwuj notkę 9
Polska historycznie jest położona na granicy cywilizacji zachodu, czyli cywilizacji opartej na myśli chrześcijańskiej, greckiej i rzymskiej. Wpływy okcydentu wprawdzie sięgają wprawdzie dalej niż do Polski, a obecnie docierają praktycznie na każdy kontynent, jednakże na wschód od polskiej granicy, choć z nich czerpano, nigdy się całkowicie nie ugruntowały. Takie położenie geograficzne w oczywisty sposób odbiło się na politycznej historii Polski, której stałym elementem jest balansowanie między cywilizacją zachodu a cywilizacją wschodu i spór frakcji pro-zachodnich i pro-wschodnich, postrzeganych też nieraz jako pro-niemieckie i pro-rosyjskie. Nie ma jednak między tymi opcjami symetrii.

Propaganda PRL usilnie wpajała Polakom, że ich odwiecznym, historycznym wrogiem są Niemcy. Władzom PRL, jako przedstawicielom opcji wschodniej, na rękę było takie przedstawianie historii Polski, zgodnie z orwellowską zasadą mówiącą, że kto panuje nad przeszłością, panuje nad teraźniejszością i przyszłością. Po doświadczeniach II wojny światowej nie było zresztą trudno pobudzać i wykorzystywać istniejące u Polaków antyniemieckie nastroje. Propagandowym kłamstwem było jednak wmówienie Polakom, że wynaturzenia nazizmu były czymś, co w relacjach Polski z Niemcami występowało odwiecznie. Takie przedstawienie historii jest jeszcze bardziej fałszywe, jeżeli odniesiemy je już nie tylko do samych Niemiec, ale i do całego zachodu, z którym Niemcy są często, w znacznej mierze dzięki sowieckiej propagandzie, utożsamiane. W rzeczywistości interes Polski zawsze leżał w przynależeniu do zachodu Europy, nigdy do wschodu, natomiast Niemcy wrogiem Polski bywały okazyjnie, a nie były nim stałe - Niemcy nazistowskie natomiast same były wrogiem cywilizacji zachodu, podobnie jak sowieci. Już chrzest Polski, uznawany od wieków za początek państwowości polskiej, był niczym innym jak właśnie przyłączeniem się Polski do cywilizacji zachodnioeuropejskiej, w której siłą dominującą było to, co dzisiaj nazywamy "Niemcami". Zaborcą także nie były w rzeczywistości "Niemcy", tylko Prusy, choć w świadomości Polaków pojęcie niesłusznie zlało się z Niemcami jako całością (jeszcze bardziej niedorzecznym jest spotykane często utożsamianie z Niemcami Zakonu Krzyżackiego). Były w historii Polski, rzecz jasna, wojny z Niemcami, a także innymi krajami przynależącymi do zachodu, trzeba jednak pamiętać, że odbywało się to w czasach, gdy wojna była bezpośrednim przedłużeniem dyplomacji i normalnym sposobem prowadzenia polityki.

Propagując rzekomo odwieczny konflikt polsko-niemiecki propaganda PRLowska starała się przyćmić bardzo niewygodny dla niej fakt, że o ile Polska z Niemcami (zachodem) konflikty w historii miewała, to Rosja (wschód) wrogiem Polski była permanentnie przez praktycznie całą historię polskiej państwowości. Próżno właściwie szukać w historii relacji polsko-rosyjskich jakichkolwiek pozytywnych aspektów, a jakiekolwiek próby zawiązywania z Rosją "sojuszy" (które, gdy istniały, nie były zawierane przez Polskę dobrowolnie) zawsze kończyły się dla Polski źle. Historia polityczna Polski jest więc, w znacznej mierze, historią sporu orientacji pro-zachodniej i pro-rosyjskiej, przy czym orientacja pro-rosyjska i antyzachodnia niemal zawsze była orientacją dla Polski szkodliwą.

Nie inaczej było w czasach przedrozbiorowej Rzeczpospolitej Polski i Litwy. Opcja wschodnia zapanowała w Polsce w roku 1697, paradoksalnie w osobie Niemca - Fryderyka Augusta, zwanego w Polsce Augustem II Mocnym. Osobnik ów, zaprzyjaźniony osobiście z carem Rosji Piotrem, koronowany został na króla Polski przy jego wsparciu i wbrew rzeczywistemu wynikowi elekcji. Żeby móc sobie włożyć na głowę Koronę Chrobrego, musiał włamać się do skarbca wawelskiego wybijając dziurę w ścianie. Jego polityka jako władcy Polski przebiegała stosownie do tego, jak się jego panowanie rozpoczęło. Wettin obrał całkowicie inne kursy dyplomatyczne, niż jego poprzednik Jan III Sobieski - który zmierzał do budowania sojuszy z Francją i Szwecją (słynna polityka bałtycka, której powodzenie zapewne zapobiegłoby rozbiorom - stało się, niestety, inaczej) - i oparł swoje panowanie na współpracy z Rosją. Po perturbacjach wojny północnej, w którą Polskę wciągnął, August całkowicie już polegał na Rosji, jako gwarancie swego panowania w Polsce, a Rzeczpospolita stała się de facto rosyjskim protektoratem. Z rosyjskiej strefy wpływów nie wydostała się przez kolejne dwa stulecia, tylko po to żeby się w niej znaleźć ponownie dwadzieścia lat później. Następcy Augusta II, podobnie jak on, byli w praktyce obsadzani na tronie przez Rosję.

Za panowania ostatniego z nich, Stanisława II Augusta, podjęła jednak Rzeczpospolita próbę odwrócenia swojej orientacji politycznej i wyrwania się z rosyjskiej strefy wpływów. Tą próbą były reformy Sejmu Czteroletniego i Konstytucja 3 maja 1791 roku, których król, mimo swoich rosyjskich powiązań, był patronem i współautorem. Historia Konstytucji 3 maja i konfederacji targowickiej była niczym innym, jak właśnie starciem opcji pro-zachodniej - reprezentowanej przez "obóz patriotyczny", tj. zwolenników Konstytucji, z opcją pro-rosyjską, antyzachodnią, czyli konfederacją targowicką. Konstytucja była inspirowana koncepcjami płynącymi z zachodu, "oświeceniowymi" płynącymi z Francji i modelem monarchii konstytucyjnej Zjednoczonego Królestwa. Targowiczanie natomiast byli przedstawicielami opcji wschodniej i obrońcami ustroju Polski przed importowanymi z zachodu ideami, które uważali za sprzeczne z polskimi tradycjami. W ich własnym mniemaniu targowiczanie byli "prawdziwymi patriotami", broniącymi ojczyzny przed zachodnim zepsuciem. 

We współczesnej Polsce spór opcji pro-zachodniej i pro-wschodniej trwa nadal, a analogie do ostatnich dekad XVIII wieku pozostają widoczne. W debacie publicznej zresztą są nader często przywoływane - głównie przez zwolenników partii Prawo i Sprawiedliwość, "targowicą" nazywających przeciwników swoich rządów. Ironia polegająca na tym, że to właśnie przeciwnicy PiS występują w obronie obowiązującej Konstytucji, pozostaje dla zwolenników PiS niedostrzegalna. Pretekstem stało się podnoszenie, na forum Unii Europejskiej, przez polityków opozycyjnych, oskarżeń wobec PiS o nadużycia władzy i łamanie polskiej Konstytucji, uznane przez PiS i jego zwolenników za "donoszenie na Polskę za granicę", tak jak rzekomo targowiczanie "donosili na Polskę" rosyjskiej imperatorowej. Analogia ta jest jednak zupełnie niedorzeczna i obnaża jedynie nieznajomość i niezrozumienie historii Polski w środowiskach pisowskich, pretendujących do miana "obozu patriotycznego". I to nawet pomijając fakt, że nazywanie "zdradą" wykorzystywania mechanizmów prawnych organizacji międzynarodowej, której Polska jest dobrowolnym członkiem i której system prawny stanowi cześć prawa polskiego, jest obelżywie wręcz absurdalne. Równie dobrze za "zdrajców" uznać można Polaków skarżących Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Definiowanie targowicy przez fakt rzekomego "donoszenia" za granicę jest już samo w sobie przekłamaniem. Rzeczpospolita z czasów Stanisława II była państwem satelickim Imperium Rosyjskiego, które było oficjalnie gwarantem niezmienności jej ustroju. Reformy Sejmu Czteroletniego i Konstytucja 3 maja miały charakter antyrosyjski, występowały przeciwko tej gwarancji i przeciwko rosyjskiemu panowaniu w Polsce. Tak długo jak żyła Katarzyna II, interwencja Rosji w obronie jej wpływów była tylko kwestią czasu  bez żadnego "donoszenia" i obóz patriotyczny (konstytucyjny) doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie pozostawał bierny wobec tego zagrożenia i również sobie postanowił zapewnić militarne wsparcie. Przy okazji świętowania Konstytucji 3 maja, rzadko jakoś wspomina się o tym, że obóz patriotyczny swoje nadzieje na wypadek interwencji rosyjskiej pokładał w... Prusach, głównym zresztą inspiratorze rozbiorów, z którym jednak polscy patrioci zawarli porozumienie i który miał udzielić Polsce pomocy militarnej w razie rosyjskiego ataku. Tak jak targowica polegała na wsparciu rosyjskim, tak obóz patriotyczny liczył na wsparcie pruskie. Zupełnym idiotyzmem jest więc twierdzenie, że współczesna opozycja jest "targowicą" z tego powodu, że tak jak targowica szuka wsparcia za granicą, gdyż tak samo wsparcia za granicą szukał wówczas obóz patriotyczny, twórcy i obrońcy Konstytucja 3 maja. 

Czynnikiem decydującym o tożsamości konfederacji targowickiej nie było żadne "donoszenie" za granicę, tylko realizowany przez nią program polityczny. Ten natomiast możemy zredukować do dwóch elementów, mających bardzo wyraźne przełożenie na współczesne realia. Po pierwsze, przekonanie, że implementowanie w Rzeczypospolitej norm ustrojowych inspirowanych zachodnimi, stanowi zagrożenie dla polskiej tożsamości narodowej i religijnej. Caryca Katarzyna w reformach Sejmu Czteroletniego widziała "ducha jakobinizmu", ówczesnej radykalnej lewicy. Po drugie, dążenie do przywrócenia w Rzeczypospolitej ustroju politycznego sprzed reform Sejmu Czteroletniego, którego gwarantem była Rosja.

Nie ulega wątpliwości, że PiS i skupione wokół tej partii środowiska są co najmniej sceptycznie nastawione do zachodu, kierowane przy tym, zupełnie jak targowica, zafałszowanym pojmowaniem konserwatyzmu i patriotyzmu (i tak samo jak PZPR, definiujące zachód jako "Niemcy"). Zachodnia Europa jest postrzegana przez PiS i jego elektorat jako zdemoralizowana, zepsuta liberalizmem, lewactwem, aborcją, małżeństwami gejów i wyimaginowanymi kuriozami o lekcjach masturbacji w przedszkolach. Tak jak caryca miała być jedynym obrońcą Polski przed jakobinizmem, tak dziś PiS ma być jedynym obrońcą Polski przed gejizmem i aborcjonizmem. Jest to również dokładnie takie samo przekłamanie, mające przysłonić politykę rażąco sprzeczną z polską racją stanu. W rzeczywistości bowiem ani Konstytucja 3 maja nie była jakobińska, ani też główna siła antypisu nie jest lewacka, gejistyczna i aborcjonistyczna. Nawet zresztą, gdyby była, byłoby to mniejszym złem niż alternatywa w postaci takiego "obrońcy". Rządy jakobinów by Polska, może z perturbacjami, ale przetrwała (Francja, z bardzo tragicznymi petrurbacjami, przetrwała), natomiast obrona Polski przed jakobinizmem w wykonaniu targowicy i carycy skończyła się dla Polski upadkiem i likwidacją państwa. Ostatecznie nastąpiło to po zduszeniu polskiego powstania, nazwanego, jak na ironię, od nazwiska swego przywódcy, znanego ze swych lewackich, jak na owe czasy, poglądów.  

Zupełnie jak targowica i zupełnie jak caryca, PiS chce więc bronić Polski przed "duchem jakobinizmu" szalejącym na zachodzie Europy i podchodzi wrogo do nawet zupełnie elementarnych standardów ustrojowych, kojarzących mu się ze zgniłym zachodem, dostosowując je do rzekomo "polskiego" gruntu. Targowica sprzeciwiała się monarchii dziedzicznej i głosowaniu większościowemu, popierała natomiast ewenementy, jakimi były wolne elekcje i liberum veto, bo wynikały z polskich tradycji ustrojowych. PiS sprzeciwia się odebraniu władzy ustawodawczej i wykonawczej kontroli nad sądownictwem i prokuraturą, a popiera ewenementy w skali Europy, jakimi jest połączenie stanowisk ministra sprawiedliwości i szefa prokuratury czy odebranie sędziom jakiegokolwiek wpływu na obsadę rady sądownictwa, bo wynika to rzekomo z "polskiej specyfiki" i polskich doświadczeń historycznych. Analogie te mogą być mało intuicyjne, gdyż czasy się zmieniły i problemy ustrojowe XXI wieku są zupełnie inne, niż te, o których debatowano w wieku XVIII. Rozwiązania proponowane przez targowiczan wieku XVIII i targowiczan wieku XXI są oparte na analogicznych schematach i podobnie kalekim pojmowaniu polskiej polityki. Rzekome "tradycje" i "doświadczenia" mają uzasadniać kreowanie ustrojowych kuriozów, służących wyłącznie interesowi jednej opcji politycznej, a szkodliwych dla państwa i dla narodu.

Podobnie jak celem targowiczan, tak również celem PiS jest przywrócenie w Polsce ustroju, którego gwarantem była Rosja. Miejsce Sejmu Czteroletniego zajął okrągły stół, a złotą wolność - ustrój PRL. Mimo werbalnie deklarowanego antykomunizmu PiS i jego otoczenie w praktyce realizuje politykę odbudowy elementów tamtego systemu i wyraża za nim wyraźną tęsknotę. Tęsknotę za systemem, w którym panował "polski przemysł", zanim został "wyprzedany", kiedy to Polska nie była "skolonizowana" przez zachodnie państwa i zachodnie firmy; kiedy "mały polski handel" nie był zduszony przez zagraniczne hipermarkety, a wszystkie niedziele były dniami wolnymi od pracy; kiedy organy ścigania były "skuteczne" miast przejmować się burżuazyjnymi bzdurami z rodzaju domniemania niewinności i innych zasad praworządności; kiedy "w drobnych sprawach" orzekali "zwykli obywatele", a nie zawodowi sędziowie; kiedy Polska była "suwerenna" od Berlina i Brukseli i nie musiała się tłumaczyć przed żadnymi komisjami ani trybunałami unijnymi; w którym Sejm był "suwerenem", nieograniczonym w swej "suwerenności" jakąś Konstytucją i jakimś Trybunałem, a sędziowie Sądu Najwyższego byli "demokratycznie wybierani" przez "demokratyczną" radę, której członków wybierał "demokratycznie wybrany" Sejm. Wymarzone i budowane przez PiS państwo jest kalką Polski Ludowej i nie ma w tym żadnego przypadku. PiS w swojej ideologii i programie się na niej wzoruje - na zdegenerowanym i destrukcyjnym ustroju, którego gwarantem była Rosja, tak samo jak targowica dążyła do odbudowy "złotej wolności" - a de facto oligarchii magnackiej czasów saskich, zdegenerowanego i destrukcyjnego ustroju, którego gwarantem była Rosja.

Porównując konfederację targowicką ze stronnictwami dominującymi w dzisiejszej polityce polskiej nie sposób dojść do innego wniosku niż taki, że spadkobiercą targowicy i szerzej opcji pro-wschodnich, jest Prawo i Sprawiedliwość, natomiast "totalna opozycja" to właśnie odpowiednik obozu patriotycznego. Fakt "donoszenia na Polskę w Brukseli" czy "szukania wsparcia w Berlinie" w najgorszym wypadku nie ma nic do rzeczy, a idąc nieco dalej, wręcz pogłębia analogię między współczesną opozycją, a stronnictwem Konstytucji 3 maja. Nie zmieniają tego również żadne inne, mniemane i rzeczywiste, wady partii opozycyjnych. Współczesna opozycja, tak samo jak stronnictwo patriotyczne, jest kontynuatorem tradycji pro-zachodnich w polskiej polityce. PiS natomiast jest sukcesorem destrukcyjnych opcji antyzachodnich i pro-rosyjskich. 

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka