„....Obecna konstytucja jest naprawdę niedobra. Wchodząc w życie w 1997 r. spetryfikowała ona czysty postkomunizm. [.....] W nowej konstytucji trzeba jednak przede wszystkim wyraźnie zapisać kwestie aksjologiczne. Obecny wstęp [„Obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary" – red.] przypomina sformułowanie z czasów Gomułki: „partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący". To jest całkowicie puste. Aksjologia konstytucji musi być jasna i zakorzeniona w tradycji – konstytucja powinna się zaczynać wezwaniem „W imię Boga wszechmogącego".
A jeśli ktoś nie wierzy w żadnego Boga?
W Anglii bardzo niewielu ludzi przyznaje się do wiary, a mimo to każde posiedzenie Izby Gmin rozpoczyna się od modlitwy. Bo to jest tradycja. Invocatio Dei miały Konstytucja 3 maja oraz Konstytucja marcowa – kluczowe ustawy zasadnicze w historii Polski. Ja nie chcę budować państwa wyznaniowego, tylko państwo mocno osadzone w polskiej tradycji.”
To wyżej to początkowy fragment dużego wywiadu z Kaczyńskim w Rzepie. Dla mnie to fragment kluczowy. Przypomnijmy :
1. Konstytucja USA > „My, naród Stanów Zjednoczonych,...”
3. Konstytucja marcowa (Polska, 1921) > „W Imię Boga Wszechmogącego! My, Naród Polski...”
2 Konstytucja węgierska (nowa, 2011) > „ Boże, błogosław Węgrów! MY, CZŁONKOWIE NARODU WĘGIERSKIEGO,...”
Jeśli chodzi o Invocatio Dei, to rzecz jest stara jak państwo polskie i powszechna jeszcze w XX wieku, nie tylko w sprawach wagi państwowej. Wezwanie „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” towarzyszyło wszystkim ważnym czynnościom, wielkim, historycznym bitwom, ale i żniwom, budowie czy podróży.
„Poczynajmy w Imię Boże” – potem znak krzyża, splunięcie w dłonie i kosy w ruch. „Zasiądźmy, w Imię Boże” – słyszę moją Babcię w dniu Wigilii. Znak krzyża przed posiłkiem, w momencie, kiedy rusza pociąg itd., itp. Kiedyś norma, odruch, codzienne w obyczaju odwołanie do sacrum, dziś już prawie całkiem zapomniane.
Sfera sacrum nie służy uciskaniu kogokolwiek, jak to sobie wymyślają lewacy, jest sposobem na przydanie wagi czynnościom i miejscom. Czynność podejmowana w imię sacrum, miejsce, gdzie znajdują się znaki sacrum (krzyż), automatycznie zmusza do powagi i odpowiedzialności, przypominając, iż człowiek jest czymś więcej niż tylko rozumnym bydlęciem. Może dlatego niektórych tak drążnią krzyże w miejscach publicznych – bo przypominają o tym, co lewactwo chce unieważnić.
Natomiast to, co jest charakterystyczne we wszystkich trzech przykładach konstytucji, czyli określenie podmiotu konstytucję ustanawiającego, brzmi jednoznacznie > MY, NARÓD!
Nie jacyś tam obywatele czegoś, czego wszak albo jeszcze nie ma, bo dopiero konstytucja to określi (rzeczpospolita, republika itp.) albo jeśli jest, to ulega unieważnieniu poprzez właśnie stanowioną konstytucję. Obecna preambuła jest nie tylko aksjologicznie, ale i prawnie bez sensu. Po prostu.
Trzeba więc zacząć od początku, tak jak to uczynili nasi przodkowie po wojnie z bolszewią :
„W Imię Boga Wszechmogącego!
My, Naród Polski..[....] tę oto Konstytucję na Sejmie Ustawodawczym Rzeczypospolitej Polskiej uchwalamy i stanowimy”
Amen!
http://eska.salon24.pl/517903,na-czym-polega-cale-to-nieszczescie
http://eska.salon24.pl/408696,kto-ty-jestes-polak-maly-rzecz-o-demokracji
http://eska.salon24.pl/392085,konstytucja-do-kosza
Inne tematy w dziale Polityka