Europa21 Europa21
549
BLOG

Konflikt w Gruzji - analiza i spostrzeżenia

Europa21 Europa21 Polityka Obserwuj notkę 15

Z czysto wojskowego punktu widzenia starcie między Gruzją i Rosją nie mogło mieć innego zakończenia. Gruzja nie była w żadnym wypadku w stanie zatrzymać zbuntowanych regionów w sytuacji rosyjskiej interwencji. Ciekawy wydaje się być jednak dopiero przyszły rozwój jego wypadków, a także całościowa analiza konfliktu. W pierwszym rzędzie dziwią komentarze, iż prezydent Gruzji popełnił bląd a Gruzja poniosła całkowitą klęskę. Utratę Osetii Południowej oraz prawdopodobnie Abchazji należy uznać jedynie za formalne uregulowanie stanu rzeczy, który trwał już wiele lat. Zarówno Osetia Południowa jak i Abchazja nie uznawały władzy Tbilisi. Faktycznie więc w wyniku wojny Gruzja nie tyle obszary te utraciła, ale po prostu ich nie odzyskała. Działania prezydenta Sakaszwilego należy uznac za calkowicie logiczne. Dla Gruzji bardziej opłacało się zagraćnieva banque - nawet jeśli istniało niewielkie prawdopodobieństwo sukcesu operacji. Trudno oceniać na ile gruziński prezydent liczył na wsparcie USA i zachodu. Zachód zaakceptował dotychczasowy stan rzeczy - a więc sytuację, w której to Moskwa kontroluje sporne regiony. To Gruzja spróbowała zmienic ten stan rzeczy. Amerykanie musieliby mieć wyjątkowo silną pozycję w regionie - oraz mocne karty przetargowe wobec Rosji - gdyby aktywnie włączyli się w konflikt i pomogli Gruzji zmienić status quo. Dlatego nie są słuszne komentarze iż amerykańska bierność powinna stanowić sygnał dla nas - iż w wypadku zagrożenia ze strony Rosji USA zachowają się podobnie.

Rosyjskie czołgi nie ruszą na Tbilisi ani nie pojmają gruzińskiego prezydenta. Putin doskonale wie, jak daleko mógł sie posunać - a jakie kroki spowodowałyby już inne reakcje. Opisując to na przykładzie - moglibyśmy liczyć na amerykańskie wsparcie w sytuacji próby narzucenia Polsce rosyjskiego zwierzchnictwa i zagrożenia naszego terytorium ze strony Moskwy. Nie moglibyśmy jednak liczyć na amerykańską pomoc w przypadku, gdyby ta ingerencje wywołalo jawne zaangażowanie Polski (inne niż czysto polityczne), w obalenie reżimu Łukaszenki i oderwania Białorusi ze strefy wpływów rosyjskich. To porównanie nie jest do końca trafione - ponieważ do Polska nie rości sobie żadnych pretensji do jakiegokolwiek obszaru Białorusi - jednak trudno tutaj o inny, bardziej adekwatny przykład W polityce od czasów starożytnych zasadniczą rolę odgrywa budowa tzw stref wpływów i określony balans siły. W sytuacji rywalizacji dwóch mocarstw, nawet jeśli jedno z nich było zdolne osadzić lojalnego władcę na tronie kraju stanowiącego sporne terytorium - a drugie taki stan rzeczy z określonych przyczyn zmuszone było zaakceptować - nie oznaczało to, że uzna całkowitą anesksje owego obszaru. Wizje rosyjskich kolumn pancernych jadących ulicami Tbilisi należy więc na razie uznać za całkowitą fikcję. Byłaby to już próba zmiany status quo sprzed wojny - a to byłoby absolutnie nową jakością.

Rosja oczywiście może testować wytrzymałość zachodu - mam jednak silne przeświadczdenie, że Putin kanałami dyplomatycznymi został już bardzo jasno poinformowany jak daleko może się posunąć - teraz może jedynie oceniać na ile stanowisko USA jest w tej kwestii nieugięte. Plotki o marszu rosyjskich wojsk na Gori to właśnie sygnał takiego "testu".

Rosja na razie nie odniosła większego sukcesu - a jedynie powstrzymała gruzińskie próby odbudowy władzy w zbuntowanych prowincjach. Obecnie Moskwa, chcąc rzeczywiście odnieść istotne zwycięstwo, może próbować realnie narzucić Gruzji swoją zwierzchność - albo przez wspomniany atak bezpośredni - albo - co bardziej prawdopodobne - przez próbę zmiany władz w Tbilisi. To własnie dlatego Rosjanie bombardują gruzińskie miasta (należy jednak zauważyć iż te ataki są bardzo anemiczne - inwazja na "właściwe" terytorium Gruzji jest czymś zupełnie innym niż operacja w Abchazji i Osetii Południowej). Straszenie prezydenta Sakaszwilego, bombardowania - to wszystko są jednak środki, które mają poniżyć go w oczach społeczeństwa gruzińskiego. O wyniku tej wojny zadecyduje więc jego reakcja - jeśli Gruzini uznają iż Rosja stanowi dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo, jeszcze mocniej staną po stronie obecnej administracji i stwierdzą, że jedynie członkostwo w NATO daje im gwarancje suwerenności - Rosja nie odniesie wielkiego triumfu. Z psychologicznego punktu widzenia krok Rosjan może również otwierać USA nowe możliwości - gdyż umocnienie rosyjskiej pozycji implikować musi reakcje Stanów Zjednoczonych. Taką reakcją może być choćby większa determinacja przyjęcia Gruzji do NATO.

Ostatnie wydarzenia nasuwają także inne wnioski - tak pozytywne jak negatywne. Stanowczo najbardziej negatywnym sygnałem jest dla nas stanowisko Niemiec (nawet jeśli nie można uznać go za całkowicie oficjalne). Widać, że Niemcy interesuje strategiczne partnerstwo z Rosją i ta postawa nie zalezy od tego, która partia sprawuje rządy u naszego zachodniego sąsiada. Niemcy nie traktuja Rosji jako zagrożenia i uważają iż bardzo skorzystają na współpracy z Moskwą. W żadnym razie nie rozważają na razie długofalowych skutków rosyjskiego ekspansjonizmu.

Wzmocnienu ulega polska pozycja w negocjacjach z USA w sprawie tarczy - już dziś pojawiły się informacje iż Amerykanie obiecali Polsce pełne gwarancje bezpieczeństwa w zamian za budowę swoich instalacji. Polska zyskała teraz bardzo silny arugment i uzasadnienie swoich obaw przed rosyjską polityka. Cieszyć może rownież wyjątkowo solidarna reakcja państw regionu. Jest to kolejny sygnał iż warto budować bliskie partnerstwo - być może nawet ujęte w ramy formalnego porozumienia - między Polską i republikami bałtyckimi.

Kluczem do oceny bilansu konfliktu będzie również reakcja Ukrainy. Jeśli Kijów realnie przestraszy się rosyjskimi działaniami - i w obawie przed utratą Krymu zmieni swoje podejście do Rosji - dla samej Rosji będzie to strata tysiąckrotnie poważniejsza - niż formalne oderwanie malutkich regionów od Gruzji.

Cieszy również zgodna reakcja PiS i PO. Wyjątkową radość sprawia czytanie pełnych złosci komentarzy iż "między PO a PiS nie ma właściwie żadnej różnicy". Szkoda że nie dostrzega tego jednak tzw "betonowy elektorat PiS" który chwilowo jakby zapomniał o swoich oskarżeniach pod adresem Donalda Tuska, iz ten działa na rzecz interesów rosyjskich.

Należy wrócić jeszcze do zarzutów pod adresem USA - iż nie wspomogło należycie swojego sojusznika. Nie da się ukryć że postawa USA nieco rozczarowuje. Te wydarzenia wyjątkowo dobitnie wskazują jak ważne z punktu widzenia światowego bezpieczeństwa są nadchodzace wybory w USA i rola ekipy rządzącej w Waszyngtonie. Administracja Georga Busha wyjątkowo zawodzi w takich chwilach. Można tylko snuć teorie, jak zachowałby się w takiej sytucji John McCain.

Wypada jeszsze nawiązać do pojawiających się komentarzy, iż uznanie niepodległosci Kosowa dalo Rosji przykład, jak może postąpić w Gruzji. Wydaje się, że należy spojrzeć na tą sprawę z nieco innego punktu widzenia. Nie chodziło bowiem o sam mechanizm. Formalne uznanie statusu Kosowa było bowiem policzkiem wymierzonym w Rosję. Moskwa poczuła się teraz w obowiązku odegrania się na USA i zachodzie. I trzeba przyznać, że otrzymała silny argument aby przeprowadzić operację na zbuntowanych obszarach. Slaba reakcja zachodu była zaś dowodem - iż zachodnie mocarstwa wiedziały z jaką odpowiedzią mogą się liczyć - i juz wczesniej ją zaakceptowaly.

 

Michał Wiśniewski

Europa21
O mnie Europa21

Świat XXI wieku postawil przed spoleczeństwami Europy nowe problemy i ale nowe mozliwosci - staramy się znaleźć odpowiedzi na nadchodzące wyzwania i nie unikać trudnych problemów. Blog prowadzą osoby związane z Fundacją Europa 21 i portalem Europa21.pl. Michał Wiśniewski, Grzegorz Lindenberg. A także - Witold Repetowicz, Hubert Kozieł, Bartek Zolkos, Piotr Cybula, Piotr Górka Napisz do nas: redakcja@europa21.pl Polish citizenship and Polish passport

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka