do CEL-u do CEL-u
598
BLOG

Czy "afera Karnowskiego" to porażka prokuratury, czy sądownictwa

do CEL-u do CEL-u Polityka Obserwuj notkę 2

Dlaczego sąd jest tak przychylny dla oskarżonego i bezwzględny dla oskarżyciela? To tylko niektóre pytania, na które staramy się odpowiedzieć.

5 lat temu Polacy po raz pierwszy usłyszeli o „aferze Karnowskiego”. 24 kwietnia br. miało się w tej sprawie odbyć posiedzenie sądu, zostało jednak odwołane. Było to już trzecie podejście do „afery”. Tym razem sąd chciał rozpatrzy dwa zarzuty: potwierdzenie nieprawdy w oświadczeniu dotyczącym przetargu na samochody dla magistratu i rzekome przyjęcie łapówki w postaci robót budowlanych

Decyzję o zawieszeniu sprawy, sopocki sąd podjął kilka dni przed terminem jej rozpoczęcia. Zrobił to bez wysłuchania opinii stron. Przychylając się do wniosku obrony - uznał, że istnieje związek pomiędzy dwoma zarzutami, które miał rozpoznać, a zarzutami wobec Karnowskiego, co do których złożona została skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Jak poinformował nas rzecznik SO w Gdańsku, Tomasz Adamski, „powodem odwołania posiedzenia wyznaczonego na 24. 4. 2013 r. było zawieszenie postępowania w sprawie, postanowieniem nieprawomocnym z dn. 18. 4. 2013 r.” 
Kilka zasadniczych pytań
Dlaczego Sąd Rejonowy w Sopocie wypożyczył całość akt dotyczących sprawy Karnowskiego, co przedłużyło o pół roku rozpoznanie skargi przez Sąd Najwyższy? W jakim celu, obrona składa kolejne wnioski, które wbrew skargom Karnowskiego na przewlekłość działań prokuratury, wyjaśnienie „afery” oddalają?
Częściowej odpowiedzi na te pytania udzielił prokurator Włodzimierz Pluta, który 28 lutego 2012 r. po wyjściu z sali rozpraw stwierdził: „To nie jest klęska prokuratury, lecz wymiaru sprawiedliwości”. 
Na taką opinię doświadczonego pracownika Prokuratury Apelacyjnej wpłynęło wiele okoliczności. Wśród nich zapewne i to, że sędzia Maria Bradtke przekazała mu chwilę wcześniej informację, z której wynikało, że pisemne uzasadnienie do postanowienia - na którego sporządzenie sędziowie Sądu Okręgowego potrzebują aż trzech tygodni - pani sędzia miała już gotowe (sic!). Kolejna rzecz, na którą zwrócił uwagę Prokurator Generalny w skardze do Sądu Najwyższego, to brak uwzględnienia i odniesienia się przez sąd do wniosków zgłoszonych przez prokuraturę. 
Rotacje w wydziale karnym 
W czasie, kiedy w prokuraturze wyjaśniano „aferę Karnowskiego”, w sopockim sądzie nastąpiło kilka zmian na stanowisku przewodniczącego Wydziału Karnego. Najpierw sędziego Andrzeja Węglowskiego zastąpiła sędzia Ewa Dudek, a następnie - już po skierowaniu aktu oskarżenia, na miesiąc przed wyznaczonym terminem pierwszej rozprawy - przewodniczącą została sędzia Marii Bradtke, dotychczasowa asystentka w Wydziale Wizytacyjnym Sądu Okręgowego. Ona również przejęła sprawę J. Karnowskiego. Jako że Bradtke pracowała z sędzią Ryszardem Milewskim, świadkiem w sprawie, a jednocześnie bliskim znajomym Włodzimierza G., będącego jednym z oskarżonych, prokuratura złożła (złożyla) wniosek o jej wyłączenie. Wniosek jednak nie został uwzględniony. Jego rozpatrywanie prowadziła sędzia Anna Lewandowska, która obecnie zajmuje się „aferą”.
„Afera Karnowskiego” a Amber Gold
Po wybuchu sprawy Amber Gold i prowokacji dziennikarza „Gazety Polskiej”, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin postanowił skontrolować zaniedbania prezesa gdańskiego sądu, Ryszarda Milewskiego, pomimo że sędzia utrzymywał, iż nie ma powodów do „dyscyplinarek” dla tych, którzy odpowiadają za wyroki w zawieszeniu dla Marcina Plichty. 
Parę lat wcześniej, Milewskiego prześwietlało CBA. Chodziło o jego związki z Włodzimierzem G., handlarzem samochodów. Śledczy sprawdzali wówczas zakupy samochodów dla rodziny sędziego i innych sędziów z wydziału karnego. Ustali m.in., że Włodzimierz G., który był już wówczas jednym z podejrzanych w „aferze Karnowskiego”, odwiedził sędziego Milewskiego w jego domu rodzinnym. Miało to miejsce w dniu, w którym do sądu wpłynął wniosek o aresztowanie prezydenta Sopotu - później to właśnie sędzia Milewski nie zgodził się na aresztowanie Karnowskiego. Znajomość Milewskiego i G. była do tego stopnia zażyła, że sędzia uczestniczył w życiu prywatnym i zawodowym dilera. Bywał gościem w jego rodzinnym domu, uczestniczył w uroczystościach otwarcia salonów samochodowych, pomagał w sprawach prawnych.
Czy do Milewskiego zadzwonił „ktoś” w sprawie Karnowskiego, tak jak w słynnej prowokacji „GP”? Raczej nie, gdyż działania służb zapewne by to ujawniły. Dlaczego więc sędzia Marii Bradtke oraz sędziowie Sądu Okręgowego umarzają zarzuty wobec Włodzimierza G. i Jacka Karnowskiego bez przeprowadzenia postępowania? Miejmy nadzieję, że na te i inne pytania da ostateczną odpowiedź Sąd Najwyższy.



do CEL-u
O mnie do CEL-u

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka