wariant wariant
84
BLOG

Po co komu stary człowiek, na dodatek Holender?

wariant wariant Kultura Obserwuj notkę 1

 

Jeszcze nie tak dawno wszystko było dość proste. Obowiązywały – dla jednych bardziej, dla drugich mniej - znane i uznane od lat prawa, zwane wtedy prawdami. Jedna z nich brzmiała: „czcij ojca swojego i matkę swoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg Twój, dał tobie”, a druga po prostu: „nie zabijaj”. I nie można powiedzieć, że nie było różnic interpretacyjnych tych prawd, niemniej jednak były one na tyle mało znaczące, że ich ogólne rozumienie nie budziło wielkich sporów.

 Im bardziej jednak z upływem czasu prawdy stawały się prawami, tym pojęcie prawdy stawało się coraz bardziej rozmyte i niejasne, tak jak niejasne, pokrętne i pełne zawiłości interpretacyjnych jest prawo, stanowione przez ludzi.

Jednocześnie – o paradoksie – coraz jaśniej na horyzoncie postępowej ludzkości zaczęło świecić pojęcie godności człowieka.

I – jak pisał ksiądz Tischner – „prawda poszła swoją drogą, a godność człowieka swoją, przy czym nie będąc pewnymi prawdy, jesteśmy pewni godności”.

 Zachodnie społeczeństwa żyją w przeświadczeniu, że za wszystko, co wiąże się z tzw. godnością człowieka, odpowiada socjalne państwo. I to państwo właśnie stara się swym obywatelom zagwarantować wszystko to, co pod pojecie godności ludzie usiłują podłożyć. Bo dzisiaj przez godność rozumie się przede wszystkim wygodne (czytaj – godne), dostatnie życie, nawet jeśli jest ono życiem na kredyt, jak w Grecji czy większości innych państw zachodu, ale także grupowe (a niedługo pewnie indywidualne) fanaberie i zachcianki, szczególnie łatwo realizowane przez lewackie z pochodzenia establishmenty, kiedy prowadzą do obalania prawd wyrosłych z religii chrześcijańskiej. Tak się utarło, że do zakresu praw składających się na godność człowieka, zalicza się wszystko, co służy potęgowaniu przyjemności, a nie niesie zobowiązań, jak wolny seks, zabijanie dzieci w imię „dobra” kobiet, zrównanie praw par homoseksualistów z małżeństwami, ale także umożliwianie unikania pracy poprzez wieloletnie zasiłki równe zarobkom, czterodniowy dzień pracy, super programy emerytalne itd.

 I można by nadal podtrzymywać wśród wyborców wiarę, że te cechy godnego życia będą trwały i utrwalały się (nie bacząc na to, że gospodarcza konkurencja Azji zweryfikuje i przewróci do góry nogami ten „godnościowy model” Europejczyka w ciągu najbliższych dwudziestu lat), pozwalając na realizację tego europejsko-socjalistycznego raju na ziemi, gdyby nie jedno „ale”.

 Bo tak już jest, że nawet jeśli państwo socjalne da prawie wszystko, by zrobić swemu obywatelowi dobrze, to jednego nie potrafi, jednego nie może zapewnić. Nie potrafi mianowicie poradzić sobie z bólami tychże swoich nosicieli godności. I nie chodzi tu o ból fizyczny, ten da się trochę oszukać. Jest jednak nieskończenie wielka gama innych bólów. I znowu za księdzem Tischnerem powiem, że „Tylko człowiek ma zdolność do ustosunkowania się do własnych bólów i zaprowadzenia w nich jakiegoś ładu”. Tak było, jest i będzie. No chyba, że zacznie się aplikować swoim obywatelom pigułki szczęścia, czyli narkotyki, a potem eutanazję i przeróbkę zwłok na produkt użyteczny społeczeństwu. Całkiem jak w „Nowym wspaniałym świecie” Aldousa Huxleya.

 I tu właśnie współczesne społeczeństwa zachodniego socjalizmu dochodzą do ściany. Po wszechogarniającej konsumpcji całego życia, w którym dzieci – jak już się ktoś na nie łaskawie zdecyduje – prawie nie trzeba wychowywać, zrobią to wszak lepiej żłobki, przedszkola i szkoły, bo rodzice są zbyt na to zajęci, gdy zrywa się więź pokoleń i dziadkowie do niczego nie są potrzebni wnukom, z przyczyn jak wyżej, a wnukowie wiedzę wolą czerpać z wikipedii niż z ich doświadczeń, gdzie opiekę na starość przejmują domy „spokojnej starości”, a umierać można w świetnie wyposażonym hospicjum, nagle okazuje się, że kiedy już nie można mieć przyjemności z seksu, jedzenia, wczasów, telewizji, kiedy na dodatek nie ma Boga, otwiera się pustka bez dna.

 Co wtedy się dzieje? Sięga się do wzorców z książki podanej powyżej, ale i do praktyki (narodowego) socjalizmu. Niepotrzebni powinni odejść. I oto na naszych oczach przywołuje się do życia trupa (zdawałoby się), nazywając go kolejnym prawem, z zakresu praw określających godność człowieka. Ma nim być prawo do państwowej pomocy w zadawaniu śmierci, prawo do eutanazji. Bo starzy ludzie cierpią, tracąc sens życia. A cierpienie jest antyprawem godnego życia, jest wbrew godności człowieka.

Dzieje się to na razie w Holandii, ale ona obecnie obok Wielkiej Brytanii jest prekursorem szaleństw społecznych. Prawo do eutanazji na koszt państwa miałby każdy Holender, który przekroczy 70 lat, chociaż proponuje się także rozszerzyć to prawo na wszystkich obywateli tego kraju tulipanów, niezależnie od wieku.

 Człowiek może wszystko. Podobno. Może demokratycznie uchwalić sobie takie prawo, jakie zechce. Teraz chce właśnie uchwalić prawo, żywcem przejęte z ustawodawstwa narodowosocjalistycznego. Oczywiście powie ktoś, że to, co napisałem powyżej, jest mową nienawiści. Jestem tego pewien. Wiec mogę zrobić krok dalej.

Bo tak naprawdę – zapytam - po co nam stary Holender, nie mówiąc już o starej, brzydkiej jak noc, Holenderce? Może rzeczywiście lepiej będzie dla nas wszystkich, zaapelować do holenderskich władz by uchwaliły kolejne rozszerzenie katalogu praw, określających godność osoby ludzkiej i zachęcały wszystkich starych Holendrów do poddania się unicestwieniu?. Na koszt tego głupiego państwa, oczywiście. Żeby ich los był przestrogą dla głupiejącego świata. Może się jeszcze opamięta.

  

PS.

Napisałem kiedyś wiersz „Pochwała Bólu”. Pisząc ten felieton miałem przez chwilę wątpliwości, czy moje teza z tego wiersza nie zdewaluowała się. Wierzę jednak, że nie.

 

Z Ziemi U.. - pochwała Bólu

 

Cóż to, zabiliście Boga i myślicie, że ujdzie

wam to bezkarnie?

Nietzsche

 

Słowami znieczulamy strach

długimi frazami bojaźni wydłużamy czas

francuskimi retorykami zagadujemy pustkę po bogach

zasłaniamy oczy iluzją obrazem rodzonym

na obraz i podobieństwo człowieka myślącego

 

Zobrazowany prymitywizm parafraz

heksametrycznego wyobrażenia szczęścia

nie wymaga wysublimowanych sądów

ich życie w telewizji czyli nigdzie

jak duch niedotykalne

 

Mimo tego

chłód bijący zza zaciągniętych zasłon

niemożliwego do kreacji

nadal przeraża jak inferno 

 

Można by zakryć ciemnymi zwierciadłami iluzji

zagadać wszystko na śmierć bezbolesną

Gdyby nie Ból Który Jest odporny na słowa

zaklęcia który boli jak nieskończoność

 

Ból broni naszą kaleką cywilizację

przed śmiertelnym porzuceniem ze skały tarpejskiej

przed zatraceniem w czeluści

Ból broni Człowieka przed człowiekiem

 

 

wariant
O mnie wariant

Zasadniczy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura