Polskie prawo podatkowe samo w sobie, ustawowo zakłada, że jest niezrozumiałe dla obywateli. Od kilku lat można, w trybie Ordynacji podatkowej, zapytać urzędnika - co w tym lub innym przepisie naprawdę jest napisane? Uzyskana urzędowa odpowiedź ma moc większą niż interpretowana ustawa - wiąże organ podatkowy nawet wtedy, gdy jest sprzeczna z prawem (także w sytuacji, gdy nielegalne jest rozwiązanie na korzyść budżetu państwa).
Czy coś takiego może się dziać w cywilizowanym państwie, którego system oparty jest na zasadach zaczerpniętych z prawa rzymskiego? Andrzej Lepper powiedziałby zapewne: "może się dziać - wszakże nie jesteśmy we Włoszech":) Żart śmieszny, choć sytuacja nie jest wesoła.
Prasa znowu donosi o skrajnych nadużyciach w praktyce wydawania urzędowych interpretacji przez organa powołane przez Ministra Finansów:
"Jeden urzędnik, dwie sprzeczne interpretacje podatkowe" (Przemysław Poznański Gazeta Wyborcza nr 129, wydanie waw z dnia 04/06/2008GOSPODARKA, str. 26):
"Interpretacje przepisów o VAT wyszły tego samego dnia z tego samego biura Krajowej Informacji Podatkowej w Lesznie, ba, podpisane są nawet przez tę samą osobę. Dlaczego więc się różnią?"
W cytowanym artykule odpowiedź koncentruje się na braku nadzoru nad urzędnikami sporządzającymi interpretacje. Pojawia się więc wniosek, że wystarczy lepiej dyscyplinować pracowników fiskusa, a interpretacje nie będą się różnić.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś innego. Organ państwa mający obowiązek stosować dane przepisy, jednocześnie posiada prawo decydowania - jaka jest treść tych przepisów. W takiej sytuacji tylko "słabszy dzień" lub "wypadek przy pracy" mogą spowodować, że podatnik uzyska interpretację niekorzystną dla fiskusa. Dyscyplinowanie urzędników w tym zakresie zmierza więc, z mocy praktyki, w kierunku upowszechnienia rozwiązań profiskalnych. I nie są do tego potrzebne zmiany w ustawach. Wystarczy, że niezrozumiała ustawa zostanie odpowiednio "przetłumaczona" przez urzędnika. Przy odpowiednim zdyscyplinowaniu podległych służb, w ciągu kilku lat, polscy fiskaliści mogą więc sprawić, że wszystkie przepisy prawa podatkowego będą czytane z założenia profiskalnie. Ktoś, kto chciałby złamać ten trend, musiałby od razu decydować się na samotne toczenie długoletnich sporów przed sądami administracyjnymi.
Uproszczenie systemu prawa podatkowego, jak widać, nie leży w interesie fiskusa. To bardzo niewesoła konkluzja dla obywateli.
Polskie podatki w prasie
Myślę, że nadszedł czas, by nieco usystematyzować posiadaną wiedzę podatkową. Oderwać uwagę od przyziemnych, szczegółowych problemów, które zaciemniają obraz całości. Pozwolić sobie na odrobinę syntezy, garść ogólnych przemyśleń. Zbiorę te przemyślenia w przewrotny "Samouczek fiskalny".
e-mail salon24@interia.eu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka