konarowski24 konarowski24
559
BLOG

Janusz Pedofil

konarowski24 konarowski24 Polityka Obserwuj notkę 1

Tak! Nareszcie! Miałem rację! - gdyby nie pesymistyczny wydźwięk całej tej sytuacji pewnie byłbym z siebie dumny. No w końcu miałem rację, przewidziałem, jak widać nieuniknione następstwa (homo)seksualnej rewolucji, która ogarnęła współczesny świat. A tak warczeli, pieklili się, gdy w jeden z gier politycznych zechciałem zwrócić uwagę na to, iż legalizacja partnerskich związków gejowskich niesie ze sobą ryzyko prawnego sankcjonowania kolejnych wynaturzeń i dewiacji. Wymieniałem wprost: zoofilia (dziś działacze tej "mniejszości seksualnej" walczą o związki zwierzęco-ludzkie w Niemczech), kazirodztwo (obecnie szeroko dyskutowane w Belgii), poligamia (silne środowiska w Skandynawii, pomału również w USA) i wreszcie pedofilia - Holandia, i za sprawą ulubieńca „mass”, biłgorajsko-lubelskiego barona i lewicowego burżuja – Janusza P. - również Polska. Oczywiście miałem z przywołanego powodu wiele nieprzyjemności, wyzwisk od homofobów, katolickich inkwizytorów, czy idiotów. Dzisiaj, gdy staram się dociec skąd obrany zwrot rozmawiając najczęściej z tymi samymi działaczami z lewej strony, ci odpowiadają: „musimy być konsekwentni” – ok. Nie mam pytań.

Tylko pojawia się refleksja, do czego doprowadzi nas ta zdefiniowana przez papieża Ratzingera „dyktatura relatywizmu”? I czy w ogóle są jakiekolwiek jej granice?  

W ostatnim czasie, niedługo przez świętami wielkanocnymi lider partii zarówno biologicznych(ej), jak i ideologicznych transwestytów, ogłosił nowy jakże nowoczesny, europejski, wolnościowy pomysł obniżenia wieku karalności stosunków seksualnych z 15 do 13 roku życia, argumentując, że dokładnie w rzeczonym wieku większość dziewcząt i chłopców rozpoczyna pożycie płciowe. A zatroskany o łóżkowe uciechy dzieci z pogranicza podstawówki oraz gimnazjum, wujcio Palikot zamierza zliberalizować zamordystyczne prawo i umożliwić dostęp do wymienionych czynności tych prze-dojrzałych zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie istot. Oprócz napalonych nastolatków z zapowiedzi z pewnością cieszą się także równie, być może bardziej napaleni panowie dotąd usatysfakcjonowani jedynie „różowymi” obrazkami z komputerowego monitora.  

Janusz może być z siebie dumny, pomału wyprowadza nas z ciemnogrodu stawiając tuż obok holenderskiego postępu, jesteśmy drudzy w Europie w podejmowaniu podobnej dyskusji, on sam zaś stał się faktycznym prekursorem UE, a już bezsprzecznie ojcem polskiej rewolucji seksualnej.

A wszystko w jego przypadku rozpoczęło się tak naprawdę od dość naiwnej scysji z Kościołem, bowiem nasz polityk nie mógł otrzymać „kościelnego rozwodu” (przypomnę Państwu, że nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny, jest jedynie stwierdzenie nieważności małżeństwa) wypiął się na duchowieństwo, rozeznał popyt na antyklerykalizm i zdecydował na takie, a nie inne kroki. Głosząc na przemian - raz lewacko populistyczne (słynna korekta kapitalizmu przypominająca programy gospodarcze przedwojennych socjalistów), raz wolnorynkowe (kongres małych i średnich przedsiębiorstw) hasła, pozostając wiernym jedynie tęczowej polityce objawiającej się w uwielbieniu i nachalnym promowaniu LGBT oraz wyżej wspomnianym antyklerykalizmie, który w obecnym czasie przybiera coraz to bardziej prymitywne oraz odrażające formy (nazwanie papieża ch...). Twarzami Ruchu są zaś postacie dosyć osobliwe zawdzięczające własną karierę jedynie preferencjom seksualnym (Biedroń, Grodzka), do których w moim przekonaniu sam szef ma daleko posuniętą pogardę, co najlepiej uwidocznił nam przykład feministek, a konkretnie jednej z nich, Wandy Nowickiej. Oni potrzebni są mu tylko do robienia polityki, wykorzystuje ich w sposób typowo instrumentalny. Po prostu, ma osobisty motyw, chce dowalić Kościołowi, a zarazem zbić na tym wyborczy kapitał.

Legalizacja związków partnerskich otworzyła niebezpieczną furtkę do forsowania przez środowiska liberalno-światopoglądowe wymienionych w pierwszym akapicie pomysłów. To było do przewidzenia. Z całą pewnością coraz częściej będziemy się spotykać z nieprawdopodobnymi dotąd dyskusjami. Zakwestionowanie homoseksualizmu jako dewiacji pozwala na wyciągnięcie podobnych wniosków z wielu innych seksualnych wynaturzeń - człowiek i zwierze, a co w tym złego. Przecież oni też mają prawo do szczęścia. Dlaczego im je odbierać?  

To samo można odnieść do relacji kazirodczej (przecież się kochają!), poligamicznej (nie bądźmy hipokrytami i tak razem mieszkają), czy obecnie pedofilii (jak głosi Palikot - w tym wieku i tak wszyscy to robią, więc po co ich karać).

Niestety polskie społeczeństwo od dłuższego czasu jest bombardowane tęczowym przekazem, w mało którym serialu nie znajdzie się miły, sympatyczny, odpowiedzialny, wspaniały przyjaciel gej. Nic dziwnego, skądinąd każdy propagandzista dobrze wie, że najbardziej skuteczną formą manipulacji w cywilizacji zachodniej jest właśnie indoktrynacja poprzez kulturę. Oswajanie ludzi z tym środowiskiem, przypadłością oraz ciągłe granie na ich kompleksach wmawiając zaściankowość, czy nietolerancję, ma radykalnie zmieniać nastawienia społeczeństwa.  

Homoseksualizm to choroba – za to stwierdzenie, w zupełności prawdziwe (wszystkim oburzonym przypominam, że homoseksualizm został skreślony z listy chorób nie ze względu na naukowe przesłanki, zresztą do dziś nie udowodniono, iż wynika z przyczyn genetycznych, lecz poprzez demokratyczne głosowanie lekarzy, wśród których dominowało gejowskie lobby), w Holandii mieszkaniec Amsterdamu może zostać wyeksmitowany do homofobicznego getta. Dzisiaj tak naprawdę podobne izolatki funkcjonują wszędzie na świecie. Także w Polsce. Realna siła środowisk LGBT jest ogromna. To już nie ciemiężeni, zastraszani, czy dyskryminowani homoseksualni związkowcy, ale wyrachowana korporacja o charakterze międzynarodowym, często tworzona przez ludzi, którzy z „jednopłciowymi” upodobaniami nie mają nic wspólnego. Czego najlepszym przykładem była ostatnia nagonka na Lecha Wałęsę (oprócz lokalnej również w zagranicznej prasie), a także Joannę Szczepkowską, niezwykle sprzyjającą usankcjonowaniu nie tyle związków partnerskich, co HOMO-MAłŻEŃSTW! Aktorka znana ze swoich liberalnych poglądów i jak sama podkreśla, przyjaciółka wielu gejów i lesbijek, z dnia na dzień stała się „szmatą”, „faszystką” i „homofobką”, tylko i wyłącznie dlatego, iż napisała artykuł (który zresztą ostatecznie się nie ukazał) o działalności homo-lobby. Jak widzimy każda rewolucja, począwszy od jakobińskiej na seksualnej skończywszy, pożera swoje własne dzieci.

Chciałbym jednocześnie zaznaczyć, iż nie mam nic przeciwko osobom homoseksualnym. To, że należy im się szacunek, jak każdemu człowiekowi jest bezsprzeczne, o czym zresztą mówił arcybiskup Nowego Jorku – kard. Thimothy Dolan (http://www.fronda.pl/a/kard-dolan-do-homoseksualistow-chcemy-waszego-szczescia-nie-jestesmy-przeciwko-wam,27277.html). Dodam jeszcze, że funkcjonuje wiele ośrodków terapeutycznych, w których psychologowie, specjaliści pomagają chorym radzić sobie z tym problem. Ludzie z homoseksualizmu wychodzą to fakt.

W moim osobistym przekonaniu tu nawet nie chodzi o gejów, lesbijki, czy transwestytów, lecz o bardziej ambitny i złożony cel, jakim jest utworzenie iście hedonistycznego modelu społeczeństwa, bez Boga, bez wartości, norm, zasad moralnych, z Kościołem zepchniętym do roli fundacji charytatywnej, rzeczywistego królestwa relatywizmu.  

Mechanizm propagandy zawsze będzie taki sam, przy każdej z wymienionych w artykule kwestii. Filmy, seriale, kampanie reklamowe, poparcie „autorytetów” medialnych, politycznych itd.

Jak się przed tym uchronić?  

Tylko praca u podstaw, nieustanne głoszenie prawdy, w przypadku osób publicznych porzucenie tchórzostwa oraz rezygnacja z partykularnych interesów. Nadchodzą ciężkie czasy, dlatego warto uzbroić się w cierpliwość i argumenty.  

  

Jestem prawicowym republikaninem, a przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem, miłośnikiem wolności. Mam poglądy chrześcijańsko - konserwatywne, mocno tradycjonalistyczne w sprawach obyczajowych, zaś umiarkowanie liberalne w kwestiach gospodarczych. Oprócz tego określam się jako skrajnego antykomunistę, przeciwnika "salonu" i obecnej "elyty" rządzącej. Jednym słowem - nonkonformista, idywidualista idący pod prąd politycznej poprawności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka