konarowski24 konarowski24
325
BLOG

Macierewicz P(iS)ANTOKRATOR

konarowski24 konarowski24 Polityka Obserwuj notkę 3

"Teraz to on jest głównym rozgrywającym w PiS!" "Zahipnotyzował, osaczył prezesa i lud smoleński swoimi abstrakcyjnymi teoriami by móc przejąć przewodnictwo w partii." "Chce zdobyć władzę, stanąć na czele sekty 10 kwietnia - to jego jedyna ambicja!" "Kaczyński to zakładnik szaleńca Macierewicza."

Gdy słyszę te wymienione wyżej bzdurne spekulacje, a właściwe chore wymysły, tak nachalnie jątrzone przez wszelkiej maści "salonowców", polityków, czy dziennikarzy frakcji rządzącej, odczuwam niestrawność żołądkową i intelektualną. Najgorzym jest, iż rzeczona propagandowa narracja obrana przez wrogie "obozowi patriotycznemu" środowiska wydaje się zaskakująco (albo i nie zaskakująco) skuteczna. Dla większości osób, których podobnie jak ja nieco bardziej interesują sprawy publiczne - śledząc wydarzenia i obserwując osoby funkcjonujące w głównym nurcie polityki, historia o rzekomych nikczemnych intrygach Macierewicza mających na celu realizację jego niespełnionych przywódczych ambicji, zdaje się conajmniej grubymi nićmi szyta, albo wywołuje szczery uśmiech. Gorzej z tymi mniej obeznanymi, bowiem pod względem marketingowym jest całkiem zgrabnie, a wręcz po mistrzowsku przygotowana.
W czytanej przez Państwa notce postaram się definitywnie obalić te niedorzeczne dywagacje odnosząc się do postaci samego prominentnego polityka PiS, jego kariery oraz obecnych uwarunkowań politycznych. 

Dlaczego Antoni Macierewicz nie może zostać nowym prezesem PiS?

Po pierwsze, dlatego, iż nigdy od początku swojej działalności publicznej nie miał podobnych aspiracji. Począwszy od czasów Solidarności, kiedy był wytrwałym, odważnym KOR-owcem, przez lata dziewiędziesiąte, członkostwo w ZChN i epizod w MSW, okres "IV RP" - demontaż WSI, po czasy dzisiejsze i kierowanie "komisją smoleńską". To bez wątpienia człowiek czynu, który koncentruje całą swoją uwagę, działanie na jednym konkretnym aspekcie, zadaniu. Jego bezkompromisowość i niekłamane bez reszty zaangażowanie w "temat" nadały mu rangę agenta do zadań specjalnych. Mimo swojej niemałej popularności wśród polityków narodowej prawicy u początków III RP, nie zabiegał o partyjne zaszczyty, czy prestiżowe stołki. Realizował politykę racji stanu w swoim rozumieniu. Czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem, możemy o tym dyskutować, ale zawsze cel był jeden - dobro niepodległej, suwerennej, nieskrępowanej Polski.
Kiedy został powołany na ministra spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego, I prawicowym gabinecie po(st)komunistycznej Rzeczypospolitej, oczekiwania co do jego osoby ze strony szeroko rozumianego obozu patriotycznego były ogromne. Uważano, że tak antysowiecki i zdeterminowany polityk najlepiej poradzi sobie z powracającą kwestią lustracji, podniesioną przez posła Janusza Korwina Mikke. Wielu oponentów z lewicy, centrum obawiało się politycznego trzęsienia ziemi i niewątpliwie z takim zjawiskiem mieliśmy wówczas do czynienia. Szef MSW nie zważając na oczywiste konsekwencje (co niestety jest dla jego działalności charakterystyczne) opublikował listę, na której oprócz ikony Solidarności - prezydenta L. Wałęsy, znajdowało się również nazwisko jednego z odważniejszych dysydentów, bojowników o wolność - Leszka Moczulskiego, czy partyjnego szefa Macierewicza - W. Chrzanowskiego!
Oczywiście dwóch ostatnich Panów zostało oskarżonych przez ministra niesłusznie, który jak później argumentował nie mógł nie upublicznić ich personaliów ze względu na to, iż opozycja mogła by tym samym, kwestionować jego urzędniczą wiarygodność, gdyż analogicznie do pozostałych osób z "listy", posiadali "akta". Jak się później okazało, sfałszowane.
Macierewicz nie bał się partyjnego, czy szerzej - politycznego ostracyzmu. Zwyczajnie działał przez państwo i DLA państwa. Niejednokrotnie wchodził w spory, zatargi ze swoimi przełożonymi (np. Romanem Giertychem), zmieniał ugrupowania jak rękawiczki. Nie potrafił, zresztą możemy śmiało powiedzieć, na poważnie nie próbował koncentrować wokół siebie środowisk, frakcji. Zdecydowanie należy do polit-indywidualistów, ideologicznych zapaleńców, dla których nie mają znaczenia barwy partyjne, co niejednokrotnie udowodnił, lecz rzeczywiste idee, w jego przypadku narodowo-katolickie i silnie antykomunistyczne. To właśnie one przyglądając się dogłębniej działalności, warunkują, determinują obecność polityka w życiu publicznym.
Przypomnę, że jeszcze do niedawna nie był nawet członkiem PiS. Owszem zasiadał w Klubie Parlamentarnym tego ugrupowania, ale do partii dołączył dopiero w lutym ubiegłego roku!.Dotychczas przynależał do kanapowego stronnictwa - Ruch Katolicko-Ludowy. A jego przygoda z partią Kaczyńskiego rozpoczęła się wraz z powierzeniem mu przez premiera misji likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Załóżmy, że Macierewicz rzeczywiście nieco przeformował swoje ambicje polityczne oraz jak głoszą "platfolewicyści", zdecydował o zastąpieniu Jarosława Kaczyńskiego na fotelu prezesa Prawa i Sprawieliwości. Od razu pojawia się pytanie, gdzie, kim są ludzie, którzy na to stanowisko go wyniosą. Proszę wskazać środowisko "macierewiczowców" w geografii stronnictw wewnętrzpisowskich. Jakie zaplecze polityczne posiada Antoni M.?
Odpowiedź wydaje się jasna: żadne. Mamy "hofmanowców", "zakon PC", "młodych gniewnych", ale do żadnego z nich nie zaliczymy szefa komisji do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Szef partii powinien być programowym omnibusem, znać, interesować się większością aspektów, dziedzin organizacji państwa. Osobiście nie potrafię wskazać poglądów gospodarczo-ekonomicznych Macierewicza, jakże ważnych, powiedzielibyśmy dla większości krajów zasadniczych, głównie poruszanych przez liderów ugrupowań ubiegających się o władzę. On jednak pozostaje przy jednym temacie, kwestii smoleńskiej. Posiada wielu zaciekłych wrogów, spotyka się z postawami niechęci nawet w środowiskach życzliwych, czy wspierających PiS. Nie jest kretynem, szaleńcem, tak jak przedstawia go większość mediów, lecz jednym z bystrzejszych, inteligentniejszych polityków, bez aspiracji przywódczych, znającym swoje miejsce w szeregu. Nie ma co ukrywać, iż jego największą wadą jest często nieprzemyślane, zbyt dynamiczne działanie jak np. w sprawie katastrofy smoleńskiej, kiedy to organizował konferencje prasowe, publikował, mówił o wszelkich nawet do końca niesprawdzonych informacjach wzajemnie się wykluczających, co wypaczało oraz uniewiarygadniało ogólny przekaz. Także smutno mi to przyznać, ale częściowo sam przyczynił się do niepoważnego traktowania. Mam nadzieję, że z rzezczoną niechlubną cechą rychło zerwie.

Reasumując, nie ma żadnych dowodów, ani przesłanek na to, by wierzyć tym horrendalnym proroctwom, plotkom o Macierewiczu WSZECHWŁADCY PiS. Tezy Pana Libickiego, czy Piotra Piętaka (byłego wiceszefa MSWiA w rządzie PiS), na którego rzewną, jakże kłamliwą opowieść TVN24 poświęciła większość czasu antenowego w Faktach po Faktach, choć przyznam skonstruowaną całkiem zgrabnie bajeczkę dla lemingów, są absurdalne. A pogląd jakoby organizacja wcześniejszych wyborów partyjnych w Prawie i Sprawiedliwości przez Kaczyńskiego była reakcja obronną prezesa przed zmierzającym po władzę okrutnym Antonim M., o czym pisze wymieniony wcześniej senator Platformy, równie abstrakcyjny. Pomysł z przyspieszoną elekcją wewnątrz PiS ma jeden, konkretny cel - osłabienie morale premiera Tuska, demonstracja siły, zjednoczenia największej partii opozycyjnej wokół osoby lidera ma kontrastować z mocno podzieloną, skonfliktowaną Platformą, nad którą nie panuje jej przewodniczący, posiadający conajmniej kilku potencjalnych kontrkandydatów w przyszłorocznym starciu wyborczym. 

Ciemny lud wszystko kupi, dlatego warto dochodzić do prawdy - czytać, przypominać, pisać.  Nie dajmy się bezczelnej propagandzie!

Jestem prawicowym republikaninem, a przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem, miłośnikiem wolności. Mam poglądy chrześcijańsko - konserwatywne, mocno tradycjonalistyczne w sprawach obyczajowych, zaś umiarkowanie liberalne w kwestiach gospodarczych. Oprócz tego określam się jako skrajnego antykomunistę, przeciwnika "salonu" i obecnej "elyty" rządzącej. Jednym słowem - nonkonformista, idywidualista idący pod prąd politycznej poprawności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka