Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska
2715
BLOG

Paweł Zyzak - Antysystemowość

Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska Polityka Obserwuj notkę 23

W powyborczym felietonie Stanisław Janecki, publicysta tygodnika „wSieci”, odniósł się do rad ekspertów, podpowiadających, jak zreformować PiS, żeby partia ta wygrywała wybory. Eksperci zwyczajowo wysyłają na emeryturę Jarosława Kaczyńskiego. Chcą też PiS zrobić „fajniejszym”, tak fajnym, jak jest PO. Janecki wątpi w szczerość intencji ekspertów. 

 Uważa, że Kaczyński spaja elektorat PiS-u. Utrzymuje go w dyscyplinie, w trudnych realiach wojny medialnej z partią. Usunięcie Kaczyńskiego to usunięcie spoiwa i głównego trade marku formacji.

Warto zauważyć, że przywództwo Jarosława Kaczyńskiego utrzymuje w stanie wojennego napięcia także przeciwników PiS, politycznych i medialnych. W równym stopniu jak PiS, Kaczyński spaja PO z PSL, TVN z „Gazetą Wyborczą”, Wajdę z Kutzem, Niesiołowskiego z Kaliszem itd., itd. No właśnie. Wtórnym skutkiem tego napięcia są oszałamiające kariery takich polityków, jak Donald Tusk i dziennikarzy, takich jak Monika Olejnik. Wojna nie wynosi na szczyty myślicieli, ale charaktery brutalne i bezbarwne. Ludzi przypadkowych.

Można założyć, że skoro PiS jest na wojnie, też dzieją się z nim nieprzyjemne rzeczy. Stanisław Janecki nazywa PiS formacją antysystemową. Gdyby upodobniło się do PO, powiada, dzisiejszej partii „władzy” i partii „systemowej”, rozpocząłby się proces samolikwidacji PiS. Bardzo prawdopodobne.

O antysystemowości PiS za chwilę, ale bez wątpienia ma ono taki wizerunek. Nie trudno się o tym przekonać. Nawet obiecując lokalnej czy krajowej „sitwie”, że włos jej z głowy po wyborach nie spadnie, PiS nie jest dlań wiarygodny. Kandydat PiS na prezydenta dużego małopolskiego miasta wplótł ostatnio w jeden z punktów wyborczych taki oto przekaz. „Urzędnicy są dziś straszeni «nową miotłą». – napisał w ulotce – Jest tak co cztery lata. Mówię im: nie obawiajcie się. Pomogę Wam zorganizować pracę, tak, abyście mogli pokazać swoją fachowość. Wskażę Wam ścieżki kariery. Wiem doskonale, jak duża ilość obowiązków jest Wam wciąż dodawana. Bądźcie spokojni, damy radę!”. Spotkał go zawód. Urzędnicy nie zaufali jego dobremu sercu, bo woleli „aktywa”.

 Wola rządzenia

Janecki dostrzega dwa postulaty „reformatorów”: dekapitację aktualnego przywództwa PiS oraz pozbawienie partii prawicowej tożsamości, antykomunizmu i szeryfowej gwiazdy. W mojej opinii to jeden i ten sam postulat: usunięcie Jarosława Kaczyńskiego.

„Reformatorzy” wyczuwają zagrożenie nie ze strony PiS-u, ale ze strony Kaczyńskiego. To Kaczyński stanowi dla nich przeszkodę do wtopienia PiS-u w system, zgodnie z zasadą: nie da się stworzyć satelickiego PiS-u, trzeba go przejąć. Ileż lokalnych struktur PiS dowiodło, że można się w system wtopić nawet z pozycji opozycji, inne bardzo by tego chciały. Wielu partyjnych działaczy z rozkoszą zwielokrotniłoby swoje zarobki posadą w spółce gminnej. Niekoniecznie partycypując we władzy. Władza to praca, odpowiedzialność…

Jedynie zbyt wysokie koszty potencjalnej wolty czynią ją mało opłacalną inwestycją. W mgnieniu oka, jednym pociągnięciem pióra „Kaczyńskiego”, można znaleźć się poza partią. Straty oczywiście materialne, bo poglądy „prawicowe” honoruje się zarówno w PO, jak i w PSL. Zawsze można powiedzieć, że się je zachowało. „Reformatorzy” wierzą, że każdemu można stępić pazury. Wykazał to, na szczeblu polityki krajowej, eksperyment z takimi „ultrakatolikami” jak Stefan Niesiołowski i Roman Giertych, „prawicowcami” jak Michał Kamiński, „radykałami” jak Jan Rulewski i Antoni Mężydło, „antykomunistami” jak „Radek” Sikorski itd., itd. W połowie drogi do „systemu” znaleźli się Paweł Kowal, Jacek Kurski… Bez Jarosława Kaczyńskiego transfer będzie przebiegał szybciej, bezboleśnie i miło.

Rozważania o tym, co się stanie, gdy w PiS-ie zabraknie Jarosława Kaczyńskiego, mogą być twórcze i interesujące. Abstrahując od wad tego polityka, brak kogoś tak wyrazistego spowoduje na pewno odczuwalne trzęsienie ziemi. Nieporównywalne do zmiany, jaka nastąpiła w kierownictwie PO, gdzie jeden de facto „cieć” zastąpił drugiego. Konsekwencje „zmiany warty” w PiS najlepiej widoczne będą w terenie.

Zdaniem Janeckiego, antysystemowość PiS oraz 30-porocentowy elektorat partii leżą po stronie tzw. aktywów. Reszta jest niewiadomą. Wynik nie daje, na razie, szans na władzę, ale urealnia jej zdobycie. Jednak niewiadoma nie jest naszym jedynym zmartwieniem. Mogą się nie zgadzać współrzędne. Na przykład to, o czym dziennikarz jest przekonany, że partyjny establishment PiS do władzy dąży.

Gdyby z jakichś powodów tak nie było, mielibyśmy do czynienia ze zjawiskiem niezwykłym. Nie tak znowu unikalnym. W parlamencie sanacyjnym opozycja nie miała wpływu na bieg spraw państwowych, a jednak istniała. Warto prześledzić procesy, którym podlegała. Jedne partie i środowiska radykalizowały się i zamieniały w sekty, inne stawały się coraz bardziej „systemowe”.

Wciąż, na poziomie parlamentu, trudno sobie wyobrazić, że PiS rządzić nie chce. Spoglądamy jednak na ten problem przez pryzmat lidera. I dla nas, dla tych niewidocznych kadr PiS-u to Jarosław Kaczyński jest najjaśniejszym przykładem, że PiS rządzić chce. Stoi przed nami polityk przygotowany do rządzenia, piszący programy, a nawet konstytucje, oczytany i refleksyjny, mający więc wizję państwa itd. A reszta?

Jeden człowiek, jeden motor. Jeden przedstawiciel rzeczonego establishmentu partyjnego. Należy więc, moi zdaniem, przezornie założyć, że z tuzina powodów establishmentowi partyjnemu rządzić się nie chce. 

PiS wygrywa

Tam, gdzie w PiS-ie nie sięga wzrok Jarosława Kaczyńskiego, z antysystemowością i wolą rządzenia może być różnie. Są w Polsce miejsca, duże miasta, gdzie PiS w wyborach samorządowych zwyciężyło. W Bielsku-Białej w wyborach do Rady Miasta partia Kaczyńskiego zdobyła 10 mandatów, wyprzedzając PO z jej 8 mandatami, komitet urzędującego prezydenta Jacka Krywulta, zdobywcę 5 mandatów oraz komitet związany z Januszem Okrzesikiem, który ma 2 radnych.

Krywult z Okrzesikiem weszli do drugiej tury wyborów prezydenckich. Krywult uzyskał poparcie PO i PSL, Okrzesik poprosił o poparcie PiS. W 2002 r. Krywult został prezydentem z poparciem PO, mimo że był lekceważony. Wygrał ze strachu przed kandydatem SLD i od tamtej pory „gospodarzy”. Od samego początku okazał się być wielkim poskromicielem radnych PiS. Zarządzał miastem wspólnie z PO oraz SLD, rozdając synekury członkom tych ugrupowań. PiS musiał obejść się smakiem.

Życiorys Krywulta podpowiada, skąd taka awersja do PiS. Bezpartyjny po 1989 r. Krywult, w PRL należał do satelickiej SD. W latach 70. pełnił funkcję radnego Miejskiej Rady Narodowej. W roku 1980 został jej przewodniczącym. W 1981 r., kiedy fala „Solidarności” zmyła lokalne kierownictwo administracyjno-partyjne, został prezydentem. W styczniu 1982 r. odwołały go władze „stanu wojennego”. Wrócił do „Apeny”, strategicznego zakładu aparatury elektrycznej, gdzie objął stanowisko dyrektora. Strategiczne było zresztą dla wojska i dla służb policyjnych całe Bielsko, miasto nadgraniczne. To tutaj powstawały pierwsze spółki polonijne, to tutaj w latach 80. wybuchały „afery szpiegowskie”, to tutaj wiodła trasa do Wiednia i dalej na Zachód…

Janusz Okrzesik, kontrkandydat Krywulta w II turze, to człowiek z zupełnie innego świata. W 1989 r. wszedł do sejmu z listy Komitetu Obywatelskiego. Dołączył do szeregów UD. Stanął na czele podkomisji do spraw Kontroli Służb Specjalnych, która zasłynęła jako „podkomisja Okrzesika”. Była odpowiednikiem „podkomisji Rokity”, tylko zamiast MSW weryfikowała WSW. Prace obydwu komisji wieńczyły tajne raporty o przestępczej działalności służb.

W kolejnych latach Okrzesik pełnił mandat senatora z ramienia UW. Szefował bielskiej Unii, rozprawiał o ekologii, a zarazem udzielał się w KIK. W odpowiednim czasie wstąpił do PO. Po kilku latach rajcowania znielubił się z jej lokalnymi liderami. W 2009 r. został prezesem TS Podbeskidzia, lokalnego klubu piłkarskiego. Odszedł po trzech latach prezesowania. Ściągało go dalej na „prawo”, aż zbliżył się do środowiska Jarosława Gowina. 

Stratedzy

Jesteśmy znów w 2014 r. Pokłócony z byłą UW i PO, skonfliktowany z prezydentem Krywultem, Okrzesik wyciąga rękę do PiS. Wchodzi do II tury wyborów i trzyma ją wciąż wyciągniętą. Kandydat PiS na prezydenta „zrobił” ponad 20-porcentowy wynik. Okrzesik oferuje koalicję i współrządzenie miastem. Wspólnie z PiS będą dysponowali 12 mandatami. Jednak PiS ociąga się z decyzją. Napięcie rośnie.

Między turami spotykam się w barze Wieniawa z kolegą, który został radnym z ramienia PiS. „Czemu jeszcze nie poparliście Okrzesika? Rządzić się nie chce, co?” – pytam prowokująco. „Strategia jest taka – mówi z poważną miną kolega – Jakby Okrzesik został prezydentem, będzie rządził kilkanaście lat. Krywult jest stary, ma 74 lata. Za cztery lata powalczymy o prezydenturę”. Osłupiałem. „A skąd ty wiesz, że PiS będzie istniał za cztery lata? A Okrzesik co, wyliczyliście, że będzie miał zawał i nie wystartuje?” – zapytałem poirytowany. „Ale nie mamy większości, Paweł…”

Zmęczył mnie ten wysiłek intelektualny, polegający na podważania tak dalekowzrocznej „strategii”. Nic tak nie męczy, jak opowiadanie truizmów. „Jeśli Krywult nie zostanie prezydentem – tłumaczę – osieroci pięciu radnych. Zrobicie z nimi koalicję. Możecie też zrobić koalicję z całą lub częścią PO. Pomoże Okrzesik, który był z nią związany. Jesteście największym klubem”. Kolega nie bronił dużej „strategii”. Oznajmił mi tylko, że czekają na „zarządzenie z góry”, a „góra” ma ponoć kazać poprzeć Okrzesika.

Nie znam przebiegu negocjacji PiS z Krywultem i Okrzesikiem. Jakie „argumenty” kładziono na stole. Jedynie taki, że: „Poseł Pięta chce załatwić dla Romka wiceprezydenta u Krywulta”. Nie wiem, czy „góra” zadzwoniła, czy nie. W każdym razie prezydencki kandydat tej partii nie poparł nikogo, łaskawie zezwolił swoim wyborcom głosować, na kogo zechcą. Nie popierając Okrzesika, poparł de facto Krywulta. Skoro PiS nie każe głosować za zmianą, głosujemy za starym – pomyślało wielu wyborców tej partii. W efekcie Krywult zdobył ok. 60% głosów, Okrzesik 40%. Zdrowy rozsądek podpowiadał: zrobili więc interes z Krywultem; byle dobry.

Spotkałem się z kolegą radnym w barze Wieniawa po wyborach. „Słyszałeś, co nam zrobił Krywult z PO na pierwszej sesji? – pyta kolega radny. – Wyciął nas z wszystkiego. Nie dostaliśmy nawet wiceprzewodniczącego rady. Za Drabkiem [kandydat na prezydenta] głosowało dwóch radnych Okrzesika, ale przeciwko ktoś z naszych. Chyba powycinają nas też z komisji. Nasz klub raczej się rozpadnie”. „Geniusze…” – wycedziłem przez zęby.

Powyższy przykład nie dotyczy całego PiS-u, ale przyznajmy, że nie cały PiS jest „antysystemowy” i rwący się do władzy. Antysystemowość PiS-u jest względna, tak jak względne są przestrzeń i czas w teoriach Newtona i Einsteina. Można ją pomylić np. z „frajerstwem”, „naiwnością” i „prywatą”. W bielskim przykładzie roi się od zjawisk, które podważają samą definicję polityki. Mniejsza z nie-dążeniem do władzy.

Uprawianie polityki determinuje nastawienie: „żeby się tylko nie narazić”. Nie narazić się „górze”, „elektoratowi”, „Krywultowi” itd. Inną psychiczną blokadą jest strach przed „podłożeniem się” w politycznej rozgrywce. Podłożeniem się „«koledze» posłowi”, „«koledze» radnemu”, „Krywultowi”, „górze” itd. Jakie są korzyści takiego uprawiania polityki. Krótkofalowo? Jednostkowe. Długofalowo? Żadne. Bo za głupotę i chciwość zapłacą wszyscy.

Dzięki manewrom takim jak z Bielska-Białej lokalny poseł PiS w przyszłym roku będzie posłem, kandydat na prezydenta zaś, za to, że się „nie naraził” i „nie podłożył”, będzie kandydatem na posła, a na pewno dostanie „jedynkę” do rady itd. Jak nie w PiS-ie, to u konkurencji. A dobro miasta? A o dobro miasta i bielszczan powalczymy za cztery lata, jak Krywult będzie już stary…

Paweł Zyzak

Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka