Co tu dużo mówić i pisać, na temat katastrofy mamy chaos w głowach spotęgowany powszechnym chaosem i dezinformacją celową lub przypadkową w mediach. Co chwilę pojawia się jakiś wątek, który nie doczekawszy się dalszego wyjaśnienia jest porzucany i zastępuje go wątek nowy. Trudno to wszystko razem poskładać, pytania się mnożą, a te pozostawione bez odpowiedzi powracają.
W mojej głowie powrócił właśnie wątek związany z rolą Tomasza Arabskiego w tragediido której doszło pod Smoleńskiem. Jak pamiętamy szef gabinetu premiera Tuska minister Tomasz Arabski był odpowiedzialny m.in. za organizację przelotów naszych VIPów, czyli udostępnieniem samolotu premierowi i prezydentowi. Pamiętamy również czynione przez Arabskiego trudności w celu uniemożliwienia podróży Prezydenta RP do Brukseli.
Gdy w lutym tego roku mieliśmy do czynienia ze znanym wszystkim wydarzeniem, czyli zaproszeniem premiera Putina skierowanym do premiera Tuska, pan Arabski również pojawiał się wielokrotnie, aby tłumaczyć dlaczego prezydent RP nie był wzięty pod uwagę w tym polsko-rosyjskim spotkaniu w lesie katyńskim. Gdy w końcu stanęło na tym, że Lech Kaczyński weźmie udział w innej uroczystości upamiętniającej katyńską zbrodnię, minister Arabski podkreślał w swoich wypowiedziach, że ta wizyta głowy polskiego państwa będzie miała "charakter prywatny".
Te wypowiedzi pana Arabskiego były z reguły traktowane jako werbalna złośliwość i przechodzono nad nimi niejako do porządku dziennego. Tymczasem, gdy dobrze się zastanowić nad ich znaczeniem i konsekwencjami możemy dojść do bardzo ważnych i niepokojących wniosków. W tej materii liczę na pomoc kolegów blogerów.
Jeżeli minister Arabski postępował tak jak mówił, to lot samolotu z prezydentem i towarzyszącymi mu osobami wśród których byli także najwyżsi rangą przedstawiciele polskich sił zbrojnych, został zakwalifikowany jako lot samolotu cywilnego, pomimo iż będąc pod stałą opieką pułku lotnictwa był pilotowany przez wojskową załogę.
Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie dostali zgłoszenie o przelocie samolotu cywilnego i w taki sposób ten lot został potraktowany, chociaż to może nawet Rosjanom nie mieściło się w głowie. Gdy doszło do katastrofy samolotu zgłoszonego jako cywilny, zastosowano procedury ratunkowe oraz dochodzeniowe zgodnie z tzw. konwencją chicagowską, na którą jak pamiętamy, zaczęto z miejsca się powoływać. Tymczasem, gdyby lot został zakwalifikowany jako przelot samolotu wojskowego, z pewnością sam przebieg lotu byłby inny, inne byłyby przygotowania poczynione na smoleńskim lotnisku, inne wymogi bezpieczeństwa itp itd. Również w wypadku katastrofy byłyby zastosowane inne procedury, dotyczące polskiego samolotu militarnego, zgodnie z umową między Rosją a Polską podpisaną bodajże w 1993 roku. Podobne procedury zastosowano w przypadku katastrofy białoruskiego samolotu wojskowego pod Radomiem, w październiku ubiegłego roku.
Jednym słowem warto może wspólnie się zastanowić jaką rolę w tej całej tragedii narodowej odegrał pan minister Tomasz Arabski, to znaczy jego upór i zawziętość w piętrzeniu trudności za każdym razem, gdy chodziło o udostępnienie prezydentowi RP samolotu i nie tylko. Jak z pewnością zauważy za chwilę eska, pan Arabski nie działał jednak na własną rękę.
To tyle na razie. Mam nadzieję, że więcej wyniknie nam w toku dyskusji
linki: Nie poznamy przyczyn katastrofy Su-27 na Air Show i jeszcze zebrane informacje przez WiW w komentarzu do tekstu Aleksandra Ściosa: Tomasz Arabski - człowiek od czarnej roboty
A poza tym polecam:
Filip Stankiewicz: Katastrofa w Smoleńsku – skąd sprzeciw przejęciu śledztwa?
update 21.05.2010
Na temat współpracy strony polskiej z rosyjską komisją badająca przyczyny katastrofy wypowiada się prokurator generalny Andrzeja Seremeta, ale również Tomasz Arabski:
Prokurator i premier odpowiadają na pytania PiS o katastrofę
update 03.11.2010 S E N S A C Y J N Y
Otoczenie prezydenta już w grudniu ostrzegało, że Rosjanie będą grali rocznicą Katynia! Nieznana notatka.
Polecam również wpis na ten temat Łażącego Łazarza Wypływają jednak dowody udziału Tuska w Zbrodni Smoleńskiej i komentarze po nim.
