Gazeta Wyborcza już płacze nad upadkiem obyczajów w Kancelarii Prezydenta RP.
Oto, co pisze na samej górze gazeta.pl:
"Adresat nie pracuje w Kancelarii Prezydenta RP", "Korespondencja nie dotyczy Kancelarii Prezydenta RP". Pieczątki takiej treści zobaczyła na liście pani Katarzyna, która wysłała list do Bronisława Komorowskiego dwa dni przed końcem jego kadencji. (...)
List został wysłany 4 sierpnia. Dwa dni później urząd prezydenta RP objął Andrzej Duda. Czy w Pałacu Prezydenckim nikt nie wpadł na to, by przekazać list adresatowi na nowy adres? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Kancelarię Prezydenta i czekamy na jej stanowisko.
A ja niczego nie przesądzam, ale tak sobie myślę:
Przecież tych pieczątek nie przystawił ani Duda, ani szef jego kancelarii, ani zapewne nikt z mianowanych przez nich wyższych urzędników. A niższych Duda, choćby chciał, nie mógł mianować, bo Komorowski pozawierał ze starą kadrą takie umowy i tak wyczyścił kasę kancelarii, że nie zostało na odprawy. Wiec list do Komorowskiego mógł bezceremonialnie odesłać... urzednik mianowany przez Komorowskiego...
Straszny to upadek autorów z GW, że o tym nie pomyśleli...
