Sklął mnie niedawno cham w sklepie za to, że nie mam maseczki. Nic mu nie odpowiedziałem, by głupka nie prowokować. Jakkolwiek w myśli mu źle życzyłem – żeby zachorował, szlag go trafił, czy jakieś inne nieszczęście się mu przytrafiło.
Dopiero później, wieczorem, po przemyśleniu, zrozumiałem, że uległem wierze w zabobony – że samym myśleniem, czy jakimiś zabiegami magicznymi, wypowiadaniem (nawet w myśli) jakichś fraz zrobię komuś krzywdę.
To głupie jest. Modlitwa nie ma sensu. Szatana nie trzeba prosić – i tak najsłabszych moralnie do piekła weźmie. A Bóg i tak wie wszystko, więc po co mu dodatkowo głowę zawracać? Te moje złe myśli mają zły wpływ głównie na mnie. Przed chamem się obroniłem wystarczająco skutecznie, nie wchodząc z nim w żadną wymianę zdań. Ta reakcja w myśli dotknęła tylko mnie. Niemniej nawet jakbym mu odpyskował, to by to też nic sensownego nie dało – wywołałoby to tylko eskalację złych emocji. Nie byłbym w stanie mu wyjaśnić, że nosząc na twarzy byle jaką szmatkę wcale nie chronimy się przed wirusem, bo on z pewnością był tak otumaniony przez propagandę, że żadne racjonalne argumenty by do niego nie dotarły.
We wszelkich życzeniach, czy prośbach, wypowiadanych w myśli – czy złych, czy dobrych, czyli modlitwie – nie chodzi o interakcję z innymi, ale o kształtowanie siebie samego – to są zawsze medytacje, które nas mają zmienić, a nie wpłynąć na innych.
Klątwa, złorzeczenie czy opieprzanie innych to droga do samozagłady. Dobre życzenia innym to samodoskonalenie się. Pobudki będą tu zawsze egoistyczne.
A dobra interakcja społeczna, zawierająca choć trochę altruizmu, to nie powstrzymywanie się od czynienia bliźniemu tego, co mi niemiłe, ale czynienie jemu tego, co jemu miłe.
Grzegorz GPS Świderski
Normalność <- poprzednia notka
następna notka -> Deklaracja neutralności seksualnej państwa
Tagi: #gps65, #klątwa, #modlitwa, #życzenia
