Wojciech Racz Wojciech Racz
1931
BLOG

7 grzechów głównych tradycjonalistów

Wojciech Racz Wojciech Racz Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Czyli co nam przeszkadza w byciu świętymi. Na podstawie własnych doświadczeń i życia w tradiświatku. Czasy są apokaliptyczne, natomiast tylko świętą codziennością możemy bezpiecznie przez nie przejść. Świętość to walka z grzechami codziennymi, które trzymają nas za gardło, i nie jest łatwo się od nich uwolnić. Oto ich subiektywna lista.
1. Faryzeizm.
Kim byli starożytni faryzeusze? Świeckimi, radykalnymi pobożnymi żydami w swoim mniemaniu. Charakteryzowała ich bezkompromisowość i chęć utrzymania wiary ojców, po najazdach, podziale Izraela, upadku moralności i zaniku praktyk religijnych. Chcieli dobrze, a życzyli Panu Jezusowi jak najgorzej, bo nie rozpoznali go jako Mesjasza. Niestety wiele z tych cech posiadamy my, ludzie mniej lub bardziej związani z Tradycją katolicką. Jesteśmy świeckimi (nie piszę w tym tekście o księżach) i jesteśmy radykalni. Ba mamy się nawet za pobożnych, którzy lepiej znają naukę Kościoła niż inni katolicy. Wreszcie działamy w czasach kryzysu religijnego, być może największego w dziejach Kościoła. Kochamy Pana Jezusa, ale równocześnie poniżamy drugiego człowieka, jeżeli nie zna tylu dokumentów Kościoła co my. Mamy pokusę spoglądania wyłącznie na literę norm kościelnych, a często mniej na ducha. Wiarę mamy, ale co z miłością, która jest więzią doskonałości, jak pisze św. Jan?
2. Gniew,
Czym karmimy swoje dusze? Czy nie filmikami, artykułami, memami z tym, jak jest źle w Kościele, kim jest nowo nominowany  kardynał, co zrobił na Mszy ksiądz i z jaką głupotę powiedział biskup Rzymu? Do czego nas to prowadzi? Do choroby duszy, jaką jest krew smoków czyli gniew. Wmawiamy sobie, że to święty gniew, że Pan Jezus i święci podnosili rękę, a nawet przeklinali jawnych grzeszników. Gdzie nam ludziom światowym, którzy ulegamy własnym popędom, nam uzależnionych od przepływu informacji, nam którym brakuje ascezy, dystansu i opanowania, do umiejętności świętego i słusznego gniewu? Pan Bóg z jakiegoś powodu dopuszcza do takiego upadku wiary i obyczajów nawet wśród dostojników Kościoła. A my zamiast zajmować się zdrowiem duszy, karmimy ją odpadkami i zanieczyszczamy fałszywymi myślami, prowadzącą przez gniew na manowce.
3. Publiczny osąd wobec innych.
Nawet święty Michał Archanioł nie przeklął samego diabła, tylko powiedział mu: „Niech cię skaże Bóg.” (łac. Imperet tibi Dominus, Jud 1, 9). A my osądzamy często i to każdego z którym się nie zgadzamy. Każdego, kto ma inny poziom radykalizmu od nas. Ten co ma go za dużo to szur, a ten co ma go za mało to cienias i posoborowy posoborowiec. Ten ksiądz jest niewierzący, bo czasem odprawia NOM, a ten jest zły bo nie uznaje trzeciego konfiteoru. Ten biskup jest heretykiem od 3 lat bo zrobił to i to i powiedział to i tamto. „Albowiem jakim sądem sądzić będzie, takim was osądzą i jaką miarą mierzyć będziecie taką wam odmierzą.”(Mat 7, 1). Który z nas chciałby, żeby go zmiażdżyła Boża sprawiedliwość, od razu po grzechu, bez możliwości skruchy, poprawy, spowiedzi i okazaniu nam miłosierdzia Bożego? Modlimy się, żeby Pan nam przebaczył, czy żeby nas słusznie skazał na piekło? Kapłani będą sądzeni przez Boga, dużo surowiej niż my, bo dostali władze sprawowania Sakramentów Świętych w tym Najświętszej Ofiary Mszy świętej. „Z całej swej duszy czcij Pana i szanuj Jego kapłanów! „ (Syr 7, 29)
4. Trwanie w bańce własnych przekonań.
Otaczamy się znajomymi, którzy mają dokładnie takie poglądy jak my. Jeśli wykroczą poza limb koszerności skazujemy ich na prywatną infamię. Zrywamy kontakty, a nawet wyrzucamy ze znajomych w świecie rzeczywistym i wirtualnym. Jesteśmy klakierami własnych przekonań, nie przyjmujemy krytyki wobec siebie. Uznajemy dogmat o własnej nieomylności na dany temat, bądź nieomylności kanału jutubowego, którego jesteśmy wyznawcami. Czy to katolicka droga do prawdy? Zamiast opierać się na doktorach Kościoła i klasykach duchowości, uznajesz prywatne opinie osób, czasem nawet duchownych, za część Objawienia. Jest to mentalność sekciarska, a nie katolicka. A którędy prowadzi droga Prawdy, Piękna i Dobra oraz zarażaniu nią innych? Na pewno nie tędy.
5. Pijaństwo i brak ducha pokuty.
Co Panu Bogu po naszym poście w suche dni, skoro regularnie nadużywamy alkoholu, nie odprawiamy modlitwy myślnej, nie pokutujemy za swoje grzechy, w które bez poprawy popadamy znów? Była taka rymowanka: W suche dni pości, obgryzając ości, poza tym wódkę pije do oporu, a nie rozumie ducha soboru. Niektórzy z nas upijają się „konserwatywnymi” trunkami, jak wino czy miód, bo to takie „szlacheckie”. Cnota umiarkowania jest nam często obca, i zamiast wypić 2 piwa, pijemy 4. Nawet jeśli popełnimy grzech lekki, a nie ciężki, do lekką ręką do używek nie przybliżamy się do królestwa niebieskiego. I komu to przeszkadzało, żeby wypić mniej, dla Boga, dla siebie, dla bliźnich?
6. Wielomówstwo.
Potrafimy godzinami rozprawiać (głównie internetowo) o wszystkim i niczym jednocześnie. Czy papież jest heretykiem i kto może to stwierdzić, kiedy będzie paruzja i dlaczego tak późno, którzy biskupi są najbardziej modernistyczni i dlaczego polscy- to tylko niektóre tematy, przez które tracimy łaskę i staczamy się w odmęt grzechu wielomówstwa. Marnujemy czas, którzy moglibyśmy spożytkować w wiele różnych sposobów, takich jak modlitwa, lektura duchowa, spacer, aktywność fizyczna, czy szukanie drugiej połówki. To jest pokusa naszych czasów, że chcemy powiedzieć zawsze wszystko i na każdy temat, jak bardzo abstrakcyjny i nie dotyczący nas bezpośrednio by nie był. Mowa jest srebrem a milczenie złotem, to zauważyli już starożytni poganie. A my uważający się za najwierniejszą część Kościoła o tym zapominamy.
7. Pycha
Łatwo pomylić odwagę z pychą, a słabość z pokorą. Chociaż pycha jest pierwszym grzechem głównym, i podobno umiera 5 minut po śmierci. My jako tradycjonaliści nie jesteśmy od niej wolni bynajmniej, natomiast na pewno zdajemy sobie sprawę o jej istnieniu. Przypisujemy ją innym zwykle, nie sobie. Siebie uważamy za rycerzy na białym koniu, ostatnich wiernych Chrystusa Króla, czekających na atomową paruzję, lub chcących wprowadzić katolicką monarchię, nawracając lub ekskomunikując wszystkich modernistów, liberałów i lewaków. Zapominamy, że ziemia to padół łez po grzechu pierworodnym, i w nawet w najlepszym ustroju nie będzie jak w raju. Nadal będą grzechy, w tym nasz grzech pychy i próby poprawiania woli Bożej i tego, co Bóg na nas dopuszcza. Chcielibyśmy naprawić świat, nie naprawiając wpierw siebie. Najpierw zachowajmy królestwo niebieskie w nas, a potem wokół. Wykonywanie obowiązków stanu to bezpieczna droga do świętości. Słomiany zapał naszych inicjatyw szybko się spala, a w nas gaśnie nadzieja i miłość, prowadząc do gnuśności i zapaści duchowej.

Polak z urodzenia, katolik z wyboru, inżynier z wykształcenia. Zaprzysiężony brat  Bractwa Przedmurza. Członek zarządu Instytutu Hetmana Żółkiewskiego. Kawaler, jak na razie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo