Grudeq Grudeq
393
BLOG

Sojusz uczonych z rzeźnikami

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 0

 

Boucher (wym. Buszę). To piękne francuskie słowo kryje w sobie naszego rzeźnika. A od francuskich rzeźników z początku XV wieku dziś wyjdziemy. Wszystko rzecz jasna dzięki wspominanemu u mnie jakiś czas temu Jacquesovi Bainville. Rzecz działa się w wojnie stuletniej. Rok 1413. Okres wojny we Francji znany jako wojna domowa między Armaniakami a Burgundczykami. W Paryżu dochodzi do zamieszek. O co dokładnie poszło. Ciężko w naszej literaturze coś o tym znaleźć. Zasadniczo jednak wyszło na to, że Akademicy z Sorbony (studenci i profesorowie) sympatyzujący z Burgundczykami namówili paryskich rzeźników aby ci wybili Armaniaków. Tak też się stało. A paryżanie po roku wzywali Armaniaków na pomoc, bo się Caboszyści – rzeźnicy zdecydowanie za swobodnie sobie poczynali. Tu pewnie wyjdzie nasz szacunek dla języka francuskiego, bo skoro na czele tej rewolty stał Boucher, to pewnie musiało być to zdarzenie miłe, piękne i chwalebne i na pewno lepsze od podobnych zdarzeń w Polsce – wszak „Tyś Święta siostro Francjo, a My zwykłe świnie”. Nic podobnego. Krew lała się strumieniami, i to często krew niewinnych i Bogu ducha winnych ludzi. A przede wszystkim niczego nie rozwiązywała, bo to zwycięstwo Armaniaków dawało szansę na spokój i bogactwo Francji, a nie dawało tego zwycięstwo Burgundczyków, sojuszników Anglii. No chyba, że Francuzom chodziłoby o szczęście i pomyślność Anglików.   
 
Te wydarzenia – Cabochien Rewolt http://en.wikipedia.org/wiki/Cabochien_Revolt Bainville nazwał „sojuszem uczonych z rzeźnikami”. Opisując je: „Gdy dzięki triumfom elokwencji (uczeni, akademicy z Sorbony) przeszli do zmierzenia się z zadaniami praktycznymi, to okazało się, że wiedzy teoretycznej nie starczyło i trzeba było sięgnąć po najprostszy sposób. Wybić swoich przeciwników politycznych. A do tego chętnych i pomocnych w postaci wielkomiejskiego motłochu zawsze się znajdzie”.
 
Swoją drogą, ponieważ po raz pierwszy doczytałem o tych zdarzeniach z 1413 roku, jak o wiele łatwiej idzie teraz zrozumieć rewolucję 1968 roku we Francji. Tam ogólnie młodzież akademicka i sami akademicy mają tradycję ingerowania w sprawy państwowe. Bainville uczy spojrzenia na historię Francji nie tylko przez pryzmat roku 1789. Ta data dla Bainvilla to po prostu kolejny etap wojny między tradycją a nowoczesnością, między silną władzą centralną a skuteczną decentralizacją. Wojny której wcześniejsze etapy to krucjaty przeciwko katarom, wojny z Ligą Dobra Publicznego, czy chociażby Frondy. Raz szala zwycięstwa na tą stronę, raz na długą. Natomiast nic nigdy nie jest pewne i ostateczne. Chociażby duchowi spadkobiercy 1789 roku bardzo tego chcieli.
 
Wróćmy jednak do tego sojuszu uczonych z rzeźnikami. Aż prosi się aby pod taki sojusz podciągnąć wszelkie – izmy. Komunizm, faszyzm. Tam przecież też wszystko od strony naukowej i teoretycznej było idealnie przygotowane. Wszystko takie banalnie proste. Każdy będzie równy i nie będzie podziału na klasy, znikną też wszelkie nieszczęścia, bo każdy będzie równy. Wystarczy przecież, żeby nie było innych ludzi, niech znikną i znów wszelkie problemy się rozwiążą. Tyle mówiła teoria, a gdy zawsze przechodziło do praktyki.. to brakowało sensownych ludzi, bo każdy kto chociaż miał chwilowe zaręczyny z praktyką polityczną wie, że to wcale a wcale takie proste nie jest, i że teoria jest szalenie odmienna od praktyki. W tym momencie jedynym sojusznikiem do realizacji takich rzeczy zostawali rzeźnicy. Komunizm obrał sobie Stalina, Pol-Pota, Che-Guevarę. Faszyzm Hitlera. Żaden problem – ani teoretyczny, ani praktyczny nie został rozwiązany.
 
Czy pod te – izmy, można podciągnąc izm naszych czasów – europeizm? Jak dla mnie tak. Znów budowa zjednoczonej europy przebiega od strony teoretycznej. W teorii staniemy się wszyscy równi, to znikną wszelkie problemy i zapanuje pokój i porządek. Jak najwięcej w teorii, jak najmniej w praktyce. Gdy pojawia się jakiś problem praktyczny, to wtedy zakrywa się go przez zakrzyczenie o nowej Europie, nowych czasach, nowych ludziach, potrzebie nowoczesności i nie rozumieniu przez podnoszących te problemy praktyczne ducha czasów. Tak, a ja tu właśnie zgłaszam się z takim problemem praktycznym. Jak długo będzie funkcjonować wspólna przestrzeń gospodarcza polegająca na tym, że rejestruje firmę ciężarówkową na Cyprze, a moje ciężarówki rozjeżdżają drogi w Niemczech i Polsce? O ile jeszcze być może będzie to opłacalne dla Niemców, bo oni sobie pieniądze na drogi znajdą w tym, że to właśni niemieckie ciężarówki zostały sprzedane na Cypr, bo dzięki UE nie ma żadnej konkurencji dla niemieckich ciężarówek od Gibraltaru po Narwę. Natomiast dla nas to średnio jest korzystne. Cóż pewnie tak podniesiony problem praktycznie zostanie jednakże pokonany „triumfem elokwencji”.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka