Grudeq Grudeq
1395
BLOG

"Naszych" pilotów boeingów wymienić na oraczy. Natychmiast

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 17

 

Po lekturze dzisiejszych wpisów Toyaha i Coryllusa walkę pomiędzy tą dwójką, bez wątpienia najlepszych blogerów w Polsce, a „naszymi niepokornymi dziennikarzami” należy uznać za zakończoną. A skoro wobec książek Toyaha, wobec opowieści historycznych, a równocześnie świetnych analiz politycznych Coryllusa odpowiedzią Panów Ziemkiewicza, Feusette czy Warzechy jest ćwierkanie na Twitterze oraz artykuł o tym, że Kaczyński działa na rzecz interesu Putina to zwycięstwo należy ze spokojnym sercem i głową przyznać blogerom. Używając znakomitego porównania redaktora Warzechy, skwitować należy, że piloci Boeinga rozwalili samolot, a traktorzyści zaorali swoje pole i czas najwyższy aby piloci Boeinga zajęli się czymś bardziej prostszym i przyziemnym, a ich miejsce zajęli traktorzyści.
 
Oczywiście taka zamiana nie będzie taka prosta, albo przynajmniej nie tak prosta jak w „Nieoczekiwanej zamianie miejsc” z Eddiem Murphym, Danym Akroydem i Jamie Lee Curtis. Problemy leży przede wszystkim wśród nas. Pasażerów samolotu. Duża część z nas po prostu wciąż nie zauważa, że nas samolot się rozbił, a nasi piloci Boeinga wyskoczyli dość dawno. A jeżeli nawet wrócą do samolotu, to po to tylko aby zapewnić nas, że za chwilę zaraz wystartujemy i na pewno dolecimy, chociaż samolot nie ma ani skrzydeł ani silnika. Jedynie co napędza nas patriotyczny samolot to wiara. Wiara w to, że Ziemkiewicz jest lepszy od Coryllusa a Warzecha od Osiejuka. Wiara, że Michnikowszczyzna lepiej tłumaczy Polską rzeczywistość niż „Baśń jak Niedźwiedź”, czy że wspomnienia Wildsteina o życiu w PRL są bardziej wiarygodne niż Toyahowe „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”. No może jedynym racjonalnym podparciem, że książki Coryllusa są gorsze jest postać pana Eberznera, który sprawdził, że Coryllus nie wziął pod uwagę, konstruując swoje teorie, pogłowia bydła rogatego na Śląsku w XIX wieku.
 
Wiara, bo przecież nikt nigdzie w żaden sposób nie pozwolił tych dwóch stron w sposób bezpośredni i uczciwy skonfrontować. Stąd też my wierzymy, że tak jest lepiej, chociaż nikt nie sprawdził kto ma lepszy pomysł na Polskę, Coryllus czy Warzecha. Nie zrobi debaty pomiędzy „naszymi niepokornymi” a blogerami. Nie zrecenzuje Warzecha książek Coryllusa ani Ziemkiewicza. No bo przecież oni są lepsi, a blogerzy gorsi. A my, prawicowa tłuszcza wyborcza, taki stan oparty na „wierze” akceptujemy.
 
Zresztą, jeśli chodzi o przyjmowanie zjawisk politycznych na „wiarę” przez nas, to przypomina mi się taka historyjka. Jechałem niegdyś takim prawicowym autokarem na patriotyczną demonstrację do Warszawy. W pewnym momencie przy mikrofonie usadowił się pewien „nasz człowiek” który z kartki, uzyskując wcześniej zgodę autokaru, przeczytał pewną historię. Była to opowieść o „wybraństwie” naszego narodu, w szczególności prawicowej jego części, która polegała na tym, że na początku XVII wieku w jakiejś włoskiej miejscowości objawiła się Matka Boska i powiedziała, że wybrała Polaków do szczególnych zadań. Objawiła się ona pewnemu mnichowi i zakonnik ten po objawieniu wnet przywędrował do Polski i zaczął głosić tą piękną i chwalebną nam nowinę o naszym szczególnym posłannictwie. Konkluzja przypowieści naszego człowieka była taka, że co prawda nasza patriotyczna manifestacja nie przyniesie dzisiaj skutku, ale musimy trwać przy wierze, bo nas Matka Boska wybrała. Nie kwestionując prawdziwości tej opowieści (bo sprawdziłem i faktycznie to zdarzenie o którym mówił ten człowiek miało miejsce) zastanowiła mnie tylko jedna rzecz, że to objawienie miało miejsce w roku 1609/1610, tuż przed tym jak w kolejnej Dymitradzie zainstalowaliśmy się na Kremlu dzięki zwycięstwu Żółkiewskiego. Ot i miałem olbrzymią ochotę podejść do mikrofonu, podziękować „naszemu człowiekowi” za wspaniałą opowieść od strony religijnej, a teraz chciałbym się skupić na stronie polityczno – historycznej i skupić się na pytaniu, czy to objawienie nie miało związku z tym, że papiestwo było bardzo zainteresowane w tym, aby polski władca zasiadł na carskim tronie, a takim objawieniem chciał przekonać ówczesną polską opinię publiczną do trudu wojennego?
 
Nie podszedłem. Bo pewnie takie moje pytanie zostałoby uznane za atak na „naszych” i za niszczenie jedności prawicy. No a przy okazji powiedziano by, że jestem bezbożnikiem bo kwestionuję opiekę Matki Boskiej nad nami. No więc właśnie dlatego jesteśmy wciąż w takiej sytuacji, że „nasz” Ziemkiewicz może pisać o Kaczyńskim – realizatorze interesów Putina, a Coryllus, który pisze o Kaczyńskim jako o polityku pokroju Fryderyka Wielkiego jest uznawany ze beznadziejnego pisarza. Dlatego też będzie nam się wydawać, że Semka pijący wino lepiej rozumie naszą sytuację niż Toyah spacerujący z psem po katowickich ulicach.
 
„Nasi”. Już od dawna proponowałem aby sprawdzać kto jest „naszym” w pewien prosty sposób. Po prostu naszym jest ten kto zgadza się z polityką Jarosława Kaczyńskiego. Im bardziej się z tą polityką zgadza, tym bardziej jest nas. To proste ale sprawiedliwe kryterium. Z pewnością prowadzące do uniknięcia takich sytuacji, że jest się naszym równocześnie chodząc na grille do Giertycha. Do uniknięcia tych arcypolskich spraw jak popieram Kaczyńskiego ale jego czas się skończył. Może się czepiam nieszczęsnego Ziemkiewicza, ale proszę mi wytłumaczyć jak może on być naszym pisarzem, pisząc że zwycięstwo Kaczyńskiego będzie na rękę Putinowi, więc właściwie nie należy Kaczyńskiego popierać, równocześnie oczywiście nie popierając Platformy??
 
Gabriel Maciejewski pod tym względem bije Ziemkiewicza na głowę. Bo jest z pewnością na tyle też inteligentniejszy, że jeżeli formułowałby jakieś zarzuty pod adresem Kaczyńskiego to ubrałby je w jakąś przypowieść historyczną, o tym że nie można robić takich rzeczy które kończą się jak np. śmierć w Krakowie Henryka XI Legnickiego. Ziemkiewicza na razie stać jedynie na to, że antysemityzm w II RP brał się z przyczyn ekonomicznych. Toć to Panie Rafale wiadomość naturalna po licealnym kursie historii na poziomie oceny dobrej.  
 
Na koniec powołam się na Marszałka Piłsudskiego. Otóż Marszałek w końcu też był dziennikarzem i wydawcą i doprawdy znakomitym piórem politycznym. Jeżeli się czyta jego artykuły z Robotnika czy chociażby „Bibułę” to jest to przede wszystkim poradnik, jak działać, co robić w konkretnych sytuacjach. Jak się zastanowi nad działalnością „Sokoła” czy „Drużyn Strzeleckich” to znów mamy konkret. Nauka konkretnych przydatnych w życiu umiejętności – strzelania, odnajdywania się w terenie, organizowania pożywienia dla grupy żołnierzy, podziału zadań między nimi. Czasy może dzisiaj nie są takie aby szykować się na wyjście w pole. Ale brak jest w naszej publicystyce konkretu. Nauki przydatnych umiejętności. Jak zarządzać gminą. Na czym polega proces decyzyjny w polskich samorządach, a na czym polega proces decyzyjny w Unii Europejskiej. Jakie są zasady działania unii walutowej. Zamiast tego, mamy albo ploteczki kto z kim i dlaczego, które jeśli się nie ma wiedzy o zasadach i działaniach władzy są właściwie bezużyteczne, albo też analizy płaskie w stylu jest źle, ale jak będziemy my to będzie lepiej, może. Ewentualnie analizy tak oderwane od rzeczywistości, że doprawdy opowieści Coryllusa o Fryderyku pijącym mate więcej tłumaczą rzeczywistość dzisiejszą niż trzystronicowe wypracowania red. Warzechy o polityce PO. Bo nawet jeśli jest to wypracowanie dobre to za chwilę jest dyskredytowane redaktorskim teatrzykiem.
 
Drodzy nasi dziennikarze, dajcie nam konkret w walce o Polsce. Konkret taki jak dał nam Piłsudski. Tymczasem nasz drogi salonowy szef, również zapewne pilot Boeingów, dwa tygodnie temu bodajże wzywał nas do tworzenie struktur na rzecz budowy wymarzonej Rzeczypospolitej, a po dwóch tygodniach mówi, że rzuca wszystko i zajmuje się działalnością biznesową, bo Polska ważna, ale moje ja jeszcze ważniejsze. Tak, pilot rozbitego Boeinga stwierdza, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a teraz samoloty będzie prowadził z ziemi. I tylko zatem pytanie do nas jak długo będziemy to tolerowali? Może czas najwyższy, aby pilotów boeingów wymienić na oraczy?
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka