W XIX wieku w Polsce czyli dzisiaj

  O kandydatach na fotel prezydenta piszą dzisiaj w Polsce wszyscy. Każdy wie lepiej i ma swojego faworyta. Wypowiadają się także, już drugi dzień z rzędu, liczni politycy. Zwłaszcza z opozycji. Oni też wiedzą lepiej.

  Premier musi mieć niezły ubaw. Jedno zdanie na temat, że nie zamierza się ubiegać o ten mebel i takie zamieszanie. Tak niewiele u nas trzeba, by zamieszać. Sondaże również szaleją już drugi dzień. Kolejne firmy przeprowadzają kolejne badania, z których... NIC nie wynika. Nazwiska i procentowe słupki przy każdym kolejnym wykluczają się nawzajem. Teoretyzować lubimy. Rozważać tym bardziej. Snuć hipotezy jak najbardziej. I pisać media mają przynajmniej o czym. TVN podnieca się nawet faktem, że premier woła w kuluarach studia swego rzecznika prasowego. Jaki to majstersztyk "dobrego" dziennikarstwa politycznego. Ale może TVN to taki kanał, dotyczący nieistotnych plotek towarzyskich. To wtedy przepraszam. Wtedy wszystko jest OK.

  Najbardziej "bawi" zdenerwowanie największej partii opozycyjnej. Na oficjalnej stronie internetowej PiS "premiera nazwano 'amatorem lodów made in PO'".

  Jest tam też coś o polskich mediach, które, zdaniem bliżej nieokreślonych autorów z PiS są oczywiście "sprzedajne". Oficjalny serwis PiS informuje nas przy okazji też o tym, że premier Tusk to "wesołek i cherlawy amator kręconych lodów, jak amerykański komandos".

  Nerwy puszczają również czołowym politykom PiS. Pani profesor Gilowska w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wznosi się na wyżyny argumentacji, godnej profesora. I tłumaczy, co uważa na temat partii rządzącej. "Obecnie dobry polityk Platformy to polityk szybki i giętki. Najlepiej, gdy kłamie jak z nut".

  Trudno ocenić, czy najnowsze "argumenty" autorstwa PiS są wynikiem niekontrolowanej frustracji opozycji, czy to "tylko" początek nowej kampanii przedwyborczej. Teraz bluzganiem PiS próbuje widocznie zapewnić poparcie dla Lecha Kaczyńskiego. Może brat prezydenta, prezes partii doszedł do wniosku, że im niższy partia zaprezentuje poziom, tym wyżej zajdzie.

  Przy okazji dostaje się też Olbrychskiemu, który "opluwa opozycję ile wlezie".

Nienawiść zwyciężyła, jak widać w PiS ostatecznie.

Czy zwycięży również w wyborach...

Tak głupi ten naród chyba jednak nie jest.

  A za oknem śnieg. Bo napadało znowu. Więc zgodnie z informacją, podaną przez kolejne media, w myśl której nie ma nań lepszego lekarstwa, jak łopata, tłumy dozorców i właścicieli kolejnych posesji szuflują z całych sił.

  Szufla, łopata lub szypa to narzędzia nowoczesne. Technika odśnieżania nie zmieniła się w Polsce od dwustu lat. Gdy wyjechałem do Berlina (wówczas zachodniego), a był rok 1983, moim zdumionym oczom ukazały się poręczne, mechaniczne, napędzane na ropę lub benzynę, małe i bardzo sprawne maszyny do odśnieżania chodników. Ich wydajność i szybkość działania są wręcz rewelacyjne. Był śnieg na chodniku i... nie ma śniegu. Teraz, ponad ćwierć wieku później, można je bez problemu kupić we wszystkich polskich sklepach, oferujących specjalistyczny sprzęt ogrodniczy.

  Ale tylko raz widziałem na poznańskiej prowincji taką, i to bardzo małą, maszynkę w akcji. Nie ma, jak to łopata, albo szufla. I do roboty. U nas, gdy nie "urobimy" się po przysłowiowe pachy, to przecież nie widać, że w ogóle pracujemy.

  Polska w XIX wieku tkwi po uszy. Pytanie, czy tylko w kwestii odśnieżania....

A zima trzyma.

Wszystkie cytaty za serwisem Onet.pl