Prowincja fajna jest. Zwłaszcza, gdy położona jest z dala od wielkich aglomeracji, pełnych ludzi i tłoku. I gdy zaoferować może coś, czego właśnie nie na prowincji, brak. Atutem Polski jest, jednym z wielu, właśnie... prowincja. Nasze ciągle nieskażone brutalną cywilizacją tereny, pełne wspaniałych lasów, jezior, łąk i cudownych leśnych dróg i polnych ścieżek, są naszym atutem. A są nim wtedy, gdy umiemy je właściwie wykorzystać.
Wiedzą o tym niezliczeni właściciele powstających ostatnio, jak przysłowiowe grzyby po deszczu, gospodarstw agroturystycznych, rozsianych po całym kraju. Nasi rolnicy to już wiedzą. Prowincja, wyposażona w to cywilizacyjne coś, a położona w głuszy, ciszy i otoczona rajem nieskażonej durną cywilizacją przyrody, to bajka. Dla miastowych, bo mogą odetchnąć, dla miejscowych, bo mogą, i to czasem dobrze, zarobić.
Prowincja wiejska zarabia więc doskonale na tym, że... jest właśnie prowincją. Pod warunkiem, że tak do końca prowincją już nie jest.
* * *
Dzisiaj będzie więc o wsi, pomyśli ktoś i nie do końca przyznam mu rację.
Dzisiaj będzie bowiem (czyżby znowu) o... prowincji.
Naszej ukochanej prowincji, prowincji informacyjnej, wynikającej z niewiedzy, a co za tym idzie i z indolencji, tejże niewiedzy zawsze wiernie i w parze towarzyszącej.
* * *
A teraz do rzeczy.
Berlin leży od granicy Polski w odległości... tylko 80 kilometrów. O tym w swej większości prowincja Polska w takim na przykład (czyżby jednak) prowincjonalnym mieście, jakim jest w swej większości na przykład Poznań, nikt prawie nie wie. Gdyby prowincja to wiedziała, nie byłaby przecież prowincją.
Berlin, to między innymi to jedyne miasto na świecie, które co jakiś czas, a w tym wypadku co roku, jest miejscem największych na świecie targów. A mowa o międzynarodowych targach rolniczych, hodowców i producentów żywności, znanych na świecie pod angielską nazwą "Green Week", albo i pod niemiecką "Grüne Woche".
Zawsze w styczniu i co roku od lat (bo już od roku... 1926) berlińskie tereny targowe pod słynną wieżą radiową (Funkturm), jednym ze znaków rozpoznawczych miasta, stają się adresem dla tysięcy wystawców z całego świata. I dla setek tysięcy zwiedzających biznesmenów także z całego świata. Co roku organizatorzy imprezy proszą inny kraj o to, by stał się głównym tematem tej międzynarodowej gali. W tym roku krajem tym na tych odbywających się już po raz 76-ty targach jest... Polska.

Ale, jak to na prowincji, próżno tu szukać na ten temat jakichkolwiek informacji. I co z tego, że polskie Ministerstwo Rolnictwa zamieszcza na swych stronach internetowych szczegółowe informacje dla polskich mediów, skoro te właśnie media nie są tematyką związaną z Polską na świecie zupełnie zainteresowane. A to właśnie, czytamy tam: "Polska pełni w tym roku prestiżową rolę Kraju Partnerskiego".
Największy polski portal internetowy, Onet.pl woli promować na swych stronach (w tym i na głównej) dzień po dniu informacje (może raczej rewelacje) autorstwa... jednej z wdów smoleńskich. To jest przecież temat. Prowincja to kupi. Im większa bzdura, tym dla Onet.pl lepiej. Kto "produkuje takie "tematy"? Onet sam, wysyłając wdowie reportera.
I co z tego, że już 21 stycznia br. Polska Agencja Prasowa (PAP) informowała w swoim serwisie, iż właśnie w tym roku Polska jest współorganizatorem największych na świecie targów rolnictwa i producentów żywności. I co z tego, że piszą na ten temat specjalistyczne serwisy informacyjne, takie jak na przykład bankier pl. lub portalspozywczy.pl.
Dziękować należy "Gazecie Wyborczej", iż jest jednym z niewielu polskich tytułów prasowych, którego temat "Polska za granicą" jeszcze w ogóle interesuje.
Wyszukiwarka google.pl pod hasłem "zielony tydzień 2011" nie znajduje ani jednego odnośnika do któregokolwiek z polskich, masowych portali internetowych. Serwis "wyborcza.pl" jest i tu jedynym wyjątkiem. Rolnictwo, żywność, produkcja, hodowla, to przecież... prowincja.
"Polen schmeckt", głosi hasło tegorocznego "Zielonego Tygodnia" w Berlinie. "Polska smakuje".
U nas, jak komu.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka