Sprawozdanie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego mówi, że w 2006 r. w Polsce miało miejsce prawie 47 tys. wypadków drogowych, w których zginęły 5243 osoby, 59123 zostało rannych, czyli w sumie ofiarami były 64364 osoby. To daje ok. 14 ofiar śmiertelnych i 161 osób rannych dziennie. Co różni te osoby, które codziennie giną w wypadku samochodowym? Kwota rekompensaty!
Może to zabrzmi cynicznie, ale opłaca się zginąć w katastrofie, szczególnie w drodze powrotnej z pielgrzymki. Jeśli zginę wracając z pracy, czy ze sklepu, i w tym samym dniu podobnemu wypadkowi ulegnie ze skutkiem śmiertelnym 26 innych osób nie ogłosi dla nas żałoby narodowej, żaden program nie będzie trąbił o naszej śmierci 24 godziny na dobę, a nasze rodziny nie dostaną gigantycznego odszkodowania. Na miejsce wypadku nie zjadą się reporterzy, ani nie pofatyguje się prezydent.
Przypomina mi się piosenka z tekstem Stanisława Staszewskiego:
A gdy będę umierał,
To nie przyjdzie generał.
Ziewnie z cicha dyrektor,
Bo umiera byle kto.
I dobrze. Nie chciałabym obecności żadnego z Kaczyńskich w miejscu mojej śmierci.
„Wstań otwórz drzwi rozwiąż te sznury
wyplącz się z sieci nerwów
jesteś Jonaszem który trawi wieloryba
Odmów podania ręki temu człowiekowi
wyprostuj się osusz tampon języka
wyjdź z tego kokonu rozgarnij te błony
zaczerpnij najgłębsze warstwy powietrza
i powoli pamiętając o regułach składni
powiedz prawdę do tego służysz w lewej ręce
trzymasz miłość a w prawej nienawiść.”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka