Dobra matka to taka, która dla swojego dziecka zawsze ma czas. Kto jak nie Mama zawsze przytuli, otrze łzę, wytrze nosek czy przegoni potwory...Prawda? Okazuje się, że jako obywatele też możemy się czuć tak zaopiekowani. Wprawdzie do lekarzy kolejki, w aptekach wielu leków nie uświadczysz, a w urzędach książęta i korupcja. Ale nic to, jak każde, tak i nasze państwo ma jakieś chwilowe trudności. W końcu budujemy Zieloną Wyspę, a wiadomo jak to na budowie. Czasem wapna zabraknie, brygadier wypije, albo cegły ukradną. Cierpliwości trzeba. Za to jak serce roście, gdy sie patrzy jak ta spracowana, zabiegana władza znajduje czas dla obywatela. Tu z troską pochyli się nad kotletem, czy aby smaczny, Niczym Kim Cos Tam Któryś zwizytuje dworce i obieca górnikom.
Miłe prawda? Ale to nie wszystko. Nasze Państwo, nasza władza kochana to Ojciec i Matka żywicielka, opiekunka, dba też o nasze zdrowie. Na przykład, zebyśmy broń nas Boże, nie popadli w uzależnienia. O co to to nie, władza nie pozwoli, ona lepiej wie co dla nas dobre. Wprawdzie ściąga akcyze z tytoniu i alkoholu, wydaje miliony na leczenie uzależnionych i chorych od tych "dobrodziejstw, a sprzedawanych małolatom dopalaczy nie zauważa, chyba że w propagandzie. Jednak w porównaniu z kodeinką w syropie to pikuś. To dopiero zagrożenie i to bez względu na wiek...
A serio, ograniczenia , jakie od dziś państwo nakłada na dostępność preparatów z kodeiną, w tym syropów na kaszel i ich motywacja pachna totalitarnym PRL. Wtedy tez państwo wiedziało co dobre, a co złe. Obywatel, jak to pacholę w pieluchach mógł tylko nadstawiać główkę do głaskania, czy smark pod nosem do wytarcia, a władza spieszyła z chusteczka czy z kijem. Kolejny raz nasze państwo wylewa dziecko z kąpielą. Zamiast sensownej edukacji antynarkotykowej , zamiast sensownych regulacji w polityce lekowej i zdrowotnej, mamy jednorazowe akcje, może chwytliwe propagandowo, ale kompletnie nieskuteczne i szkodliwe. Od dłuższego czasu aptekarze zgłaszali problem małolatów nadużywających preparatów z kodeiną, choć nie tylko ich dotyczy regulacja. Leki te dostępne sa bez recepty i nie kosztują zbyt dużo, ale czy ograniczenia spowoduja zmniejszenie zjawiska? A skąd....I co wtedy? A no wtedy zabierzemy się tez za dorosłych, a pani magister sama będzie mogła stwierdzić czy sprzeda lek czy nie i legitymować kogo tylko zechce.
Może przerysowuję, ale tak brejowsko to w skrócie wygląda. Nie widzimy dopalaczy i dostepu małolatów do narkotyków, nie tylko "miękkich", chociaż ja w ogóle nie rozumiem tego podziału, nie widzimy agresji, mamy porażkę za porażką, no to coś trzeba zrobić.
Zabierzmy chorym syrop z kodeiną. Oczywiście w trosce o jego zdrowie, no bo przeciez ostrzeżenie i ulotka nie wystarczą, a już problem leków na ryczałt, masowo wykupowanych i sprzedawanych za granicę dla tego pseudorządu nie istnieje. Chory jak w PRL, znów sam musi sobie poradzić i kombinować...Kochana władzo, ja dawno wyrosłam z pieluch i uwierz na słowo, że na prawdę sobie poradzę , a Twoja nadopiekuńczość jest zbędna. Serio....Zaopiekuj sie lepiej tym co trzeba. Wysiądź z pociągu i zacznij pracować...
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,18279030,Od_srody_aptekarz_moze_odmowic_wydania_leku_na_kaszel.html?lokale=olsztyn#BoxNewsLink
Rzadziej pro, częściej w kontrze. Nie lubię łatek, ale z sercem po prawej stronie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka