Prawdziwe oblicze...
Prawdziwe oblicze...
Ignatius Ignatius
255
BLOG

Nie muszę puszczać z dymem świata, żeby wiedzieć kim jestem: Wywiad z Waflem (Basement)

Ignatius Ignatius Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dziesięciolecie działalności, premiera nowej płyty, to wystarczająco dobre preteksty, aby zamienić parę słów z osobą decyzyjną. Przed państwem Wafel – gitarzysta i wokalista zespołu pieśni i tańca Basement.

Ostatnio zadałem Ci kilka pytań i w zasadzie spontanicznie zaczął się tworzyć wywiad. Mam jeszcze kilka pytań i może coś z tego się wyrzeźbi? 

Dajesz!

Spróbuj w kilku słowach (kluczach) przedstawić jeszcze ciepłą płytę.

Basement, tutaj, teraz.

Czy Na krawędzi końca (2018) to miał być album konceptualny, bo ewidentnie pod kątem tematyki jest to bardzo spójna płyta?

Nie miał być i nie jest. Ale „spójność” to w tym przypadku chyba nie wada? 

Jakie są mniej więcej widełki czasowe powstawania muzyki i tekstów bo podejrzewam, że od czasu drugiego albumu coś mogło się tlić?

Większość muzyki tekstów na ten album powstała już po odejściu gitarzysty (Rafał Bartosik) i bassmana (Jarosław Miśta). Jakieś 80%. Zatem 20% i może z dwa teksty, to lata 2014-2015. Zatem widać, jak gęsta była atmosfera przed ich odejściem. Kolejne, może półtora roku – zrobiona została cała reszta. 

Kto komponuje i przynosi pomysły - jest lider, czy panuje demokracja w zespole, pod kątem twórczym?

Panuje demokracja. Ale że reszta słabo się garnie, to jakieś 70% muzyki to moja robota. Kilka fajnych riffów i pomysłów dołożył Łukasz. Na końcowy aranż wpływ mają wszyscy.

A może nawet coś, co nie zdarzyło trafić na Deszcz i krew (2013) trafiło na ten album?

Nic takiego nie miało miejsca.

Obchodzicie w tym roku dziesięć lat. Masz jakieś szczególne refleksje z tej okazji?

Tak. Jestem zdziwiony, że to wciąż się dzieje i ma taką moc.

Od kilku lat panuje trend na „retro”. Twórczość Basement wpisuje się w ideę pamięci o korzeniach. Jakiś czas temu za pośrednictwem facebooka wrzucałeś materiały związane z Azazelem? Nie ma szans na choćby jakiś jednorazowy event, żeby przemycić chociaż utwór do setu Basement?

Nie.

Jak Basementowi współpracowało się z Haldorem? Skąd pomysł żeby akurat jemu powierzyć produkcję waszej płyty? 

Po Deszczu i krwi postanowiłem sobie, że jeśli kiedykolwiek będę miał nagrać kolejną płytę z tym zespołem - zrobimy to w miejscu, które zapewni nam w pełni komfortowe warunki pracy, a miks powierzymy komuś, kto ma „zaplecze”, bogate portfolio i wielkie doświadczenie. Kto sprawi, że płyta Basement w końcu zabrzmi tak, jak powinna. Dlatego wybór padł na MaQ Records, Daydreem Audio, Kubę Radomskiego i Haldora Grunberga.

I choć dziś mogę powiedzieć, że na starcie był brany pod uwagę jeszcze jeden, znany i doświadczony producent - to nie żałujemy wyboru, bo mieliśmy okazję pracować z NAJLEPSZYMI w branży. Nie wyobrażam sobie, żeby ta płyta mogła być nagrana gdzie indziej czy zabrzmieć inaczej. To pierwsza płyta Basement, z której jestem CAŁKOWICIE zadowolony. Dlatego to musieli być CI LUDZIE.

Nie lubię porównań ale jeden z riffów w „Koszmarze” śmierdzi mi waszymi funfli z J.D. Overdrive - przypadek? Czy po prostu słuchacie tych samych kapel? Swoją drogą słyszałeś Wendigo (2017)?

J.D. Overdrive to jedna z najlepszych ekip w tym kraju i mój ulubiony band. Wendigo to świetny album! Jak każda ich produkcja. To, jak rozwijają się z płyty na płytę, jest niesamowite. To absolutna ekstraklasa na polskim rynku muzycznym. A kończąc lizanie DiDżejów po jajkach (pozdro, chopy!) i wracając do pytania... Nie wiem czy słuchamy tych samych kapel... Pewnie wielu tak. Innych nie. Co do riffu z „Koszmaru”... nie wiem o czym mowa.

Czy teksty są zawsze tylko Twoje czy była jakaś burza mózgów?

Tylko moje.

W tytule „kraniec końca” chodzi o sytuację społeczno-polityczną w Polsce albo szerzej w Europie, a może w ogóle kondycję świata?

Znaczenie tego tytułu jest wynikiem wielu lat obserwacji i przemyśleń. Jest też o wiele bardziej przyziemne niż Twoja sugestia. Ale nie zamierzam zdradzać, o co chodzi. Pewnie wcześniej czy później wyjdzie szydło z wora i wtedy Wam o tym opowiem. Chyba, że ktoś będzie szybszy niż bieg wydarzeń i to rozpracuje. Gratisowy egzemplarz Na krawędzi końca czeka! 

Zupełnie nie interesuje mnie sytuacja polityczna świata czy Europy. Nie skupiam się na rzeczach nie dotyczących mnie osobiście i bezpośrednio. Szkoda mi na to życia. Kiedyś byłem mocno zaangażowany, ale jedyne, co dzięki temu zyskałem, to problemy z ciśnieniem i panowaniem nad emocjami. Dlatego odciąłem się na tyle, na ile to możliwe. Chcę być jak najdalej od tego syfu. Mam fajniejsze rzeczy do roboty w życiu.

Jako autor tekstów masz jakiś mistrzów pióra?

Kilku by się znalazło. Nie mogę wymieniać z nazwiska, bo ktoś mógłby poczuć się niedoceniony. Nawet po śmierci...

Ale dobra... Powiem. Choć miałem nie mówić...

Lipa jest Mistrzem Niepojętym. Tekściarzem Doskonałym. Jego teksty stanowią dla mnie coś, co jak sądzę, znaczyć może biblia dla katolików (wiem, zaczynam bluźnić) ale nic nie poradzę - lubię!). Forma zupełnie dla mnie nieosiągalna i nawet nie ważyłbym się próbować tego podrabiać. Głęboki sens i powalająca siła przekazu. Sądzę, że każdy może bez trudu odnaleźć siebie w tych piosenkach, korzystając ze swobody interpretacji, jaką stwarza styl autora. Myślę, że Tomek powinien osobno sprzedawać płyty Illusion i Lipali, a osobno tomiki ze swoją poezją. Bo te teksty to czysta poezja! Możliwe, że dzięki temu trafiłby do zupełnie innego grona odbiorców. Uważam, że gatunek muzyczny jaki się uprawia zawsze w jakiś sposób ogranicza i zawęża target. Słowa nie mają tego problemu. O ile ktoś chce je czytać i ich słuchać. A to, paradoksalnie, często jest problemem...

No dobra... przyznam się... W końcówce „Prawd dwóch" spróbowałem napisać to jak Lipa. Pewnie zupełnie nie wyszło... Bo tego się nie da podrobić. Ale wmawiam se, że jest tak samo fajnie i mnie się podoba.

Basement od zawsze tworzy w języku polskim, ostatnio można zaobserwować wysyp zespołów tworzących w rodzimym języku. Dotychczasowe anglojęzyczne zaczynają z nim flirtować. Jak odbierasz taki stan rzeczy?

Nie wiem o jakich zespołach mowa, ani kto z kim flirtuje. Dlatego ciężko mi się ustosunkować. Nie siedzę zbyt głęboko w „branży”.

W temacie języka polskiego – jak oceniasz te wszystkie jajcarskie wytwory pokroju Nocnego Kochanka, dwóch ostatnich płyt Frontside itp?

Ciężko...

Wiesz... mimo wszystko (czytaj - ostatnich dwóch płyt Frontside), w żaden sposób nie da się postawić NK i FS w jednym rzędzie, bo Ci drudzy, to jednak kawał historii i zasług dla gatunku i „naszej wioski”. Świetni muzycy, którzy zawsze robili to, co akurat uważali za słuszne. Nigdy nie byłem fanem metalcore'a, ale mam dla nich wielki szacunek i uwielbiam ich za Teorię konspiracji i Zniszczyć wszystko. To świetne płyty! Poza tym - prywatnie, to zajebiści ludzie. Szczerzy, prawdziwi i niczego nie udają. Świetnie nam się razem pije! Pozdrawiam FS!

Pewnie tak samo jest w przypadku Kochanków, chociaż ich nie miałem okazji poznać prywatnie. NK to projekt, jak mniemam, mający za zadanie generowanie kasy i zachwytu niezbyt wymagającej, albo może, żeby nikt nie poczuł się urażony - publiczności nastawionej na „mniej poważne” formy „sztuki”. W końcu to najliczniejsza w tym zabawnym kraju część odbiorców. I to z pełną świadomością muzyków tego projektu, bo zakładam, że to inteligentne chłopaki. Ja osobiście nie trawię takich „żartów”. Dla mnie to gówno. Oscylujące na równi z najpopularniejszym w tym kraju trendem - disco polo. Zwyczajnie nie trawię takich tworów. Ale to tylko mój subiektywny, nic nie znaczący pogląd. Tak samo, jak dla słuchaczy gównem może być twórczość Basement. I nie mam z tym problemu. To również nic nie znaczy. Każdy ma prawo do swojej oceny twórczości innych i odszukiwania w niej walorów i wartości, jakie mu odpowiadają lub nie. Paradoksalnie - NK to doskonali muzycy i to nie ulega wątpliwości. Z czysto technicznego punktu widzenia - ja nie dorastam im do pięt. I z tym nie ma co dyskutować. Obrali sobie taką drogę i mają do tego pełne prawo. Nie słucham, nie trawię. Ale dopóki są tacy, których to rajcuje - niech tam się dobrze bawią na koncertach NK i niech im się wiedzie jak najlepiej.

Wracając do bardziej poważnych tematów:

Czyżby „Prawdy dwie” stanowiły sequel dla „10.04.10”?

Absolutnie nie! „10.04.10” to ból, rozpacz, żal i gniew po niesamowitej, ludzkiej tragedii. Pełen empatii tekst zakończony wołaniem o pojednanie ponad podziałami. Chyba dość prosty i jednoznaczny? 

„Prawdy dwie” to wyrzyganie żalu i bezsilności wobec otaczającej nas politycznej rzeczywistości. W której każda z dwóch stron sporu rżnie nas równo w dupsko, mając nas za nic. Albo bardziej mając nas za bezmózgą, ciemną masę, której można wcisnąć w ryj gówno, takie lub inne. A my sobie jedno z nich wybierzemy i będziemy się między sobą napierdalać o wyższość naszego gówna nad gównem innych. A przecież tym chujkom o to właśnie chodzi.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie określił swojego stanowiska w tej sprawie i nie wykrzyczał dwóch ostatnich zwrotek opisujących moją wizję politycznej teraźniejszości. Choć w taki sposób mogę i chcę to robić. I nie zamierzam rezygnować z tego przywileju.

W tekstach nie boisz się dotykać newralgicznych kwestii politycznych naszego kraju. Skąd w ogóle pomysł na takie zagęszczenie tekstów o takiej tematyce?

Piszę o tym, co mnie dotyka, przeraża, boli, szokuje i zadziwia w otaczającym świecie. Jestem coraz starszy i z wiekiem, tych rzeczy jest coraz więcej. Kwestia poszerzającej się z wiekiem percepcji i zawężającej tolerancji na ekstremizmy i nonsensy. Na pewno tematów do opisania nie zabraknie jeszcze na długo. Ba! Jest ich przerażająco zbyt wiele! I uwierzcie mi. Pragnąłbym, aby to nie była polityka.

A w ogóle, o jakim zagęszczeniu mowa? Prze na tej płycie są dwa teksty dotykające tematów politycznych. Biorąc pod uwagę „Układ” z pierwszej płyty - w sumie mamy trzy takie kawałki w całej twórczości Basement. Bez przesady z tą polityką. Chociaż... religia to też polityka. Zatem faktycznie, jest tego więcej. O dwa.

Wsłuchując się w teksty słyszę, że Waflowi nie są obojętne losy Polski – uważasz się za patriotę? Jak postrzegasz patriotyzm?

Tak. Jestem patriotą. Tylko takim bardziej „w środku”. Bardziej w głowie niż na ustach. Chyba bardziej refleksyjnym niż rozwrzeszczanym. Dzisiejszy „patriotyzm" tak zaciekle i agresywnie wręcz promowany w mediach czy internetach - mnie przeraża. Zaczyna mi cuchnąć naziolstwem. Coraz mniej dziwię się ludziom, którzy kochają swój kraj, znają jego historię i pomimo tego, że utożsamiają się z nim w pełni - uciekają od określenia „patriota”. To ogólnie trudny temat, bo jakby się nie wypowiedzieć, to zawsze możesz zostać źle zrozumiany przez „radykałów puste łby” i pójdzie „wszystko jak krew w piach”.

Nie muszę puszczać z dymem świata, żeby wiedzieć kim jestem. Nie muszę nienawidzić innych, żeby móc zaakceptować siebie. Tak samo, jak nie chcę zwalczać poglądów innych czy narzucać komuś swoją wizję świata. Nie potrzebuję chwały i bohaterstwa. Nie potrzebuję dziś Cedyni, Grunwaldu, Westerplatte, Wizny czy Monte Cassino. Nie potrzebuję też Żołnierzy Wyklętych, Armii Krajowej, ani nawet tatuażu Polski Walczącej na klacie, czy w końcu koszulki z nadrukowaną husarią w galopie. Wystarczy mi wiedza. Znajomość historii. Pamięć, szacunek i duma z tego kim jestem i skąd pochodzę. Bo z tym u naszych „patriotów” bywa różnie.

Wiesz czego mi dziś trzeba? Czego mi brakuje? Powietrza. Oddechu. Wzajemnego szacunku, tolerancji dla inności, zrozumienia i braterstwa bez broni. Człowieczeństwa w ludziach. Biblijnej miłości bliźniego.

W nadchodzących wyborach wrzucisz swój głos do urny?

Nie. I w żadnych innych, dopóki jakiś skurwiel mi czymś nie zaimponuje, co najmniej tak, jak Wąski Siarze.

I tym pozytywnym akcentem żegnamy się państwem.


Zobacz galerię zdjęć:

Adama 'Wafla' Lachendro
Adama 'Wafla' Lachendro
Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura