Z Chicago, przez Minnesotę, jedziemy do Południowej Dakoty. O Chicago nie ma co pisać, bo każdy już tu był. Al Capone przysłużył się miastu na wieczność. Szlakiem jego przestępstw można zwiedzać miasto. Najlepiej z przewodnikiem, aby żadna zbłąkana kula i związana z nią historia nas nie ominęła. W samym sercu miasta imponująca wieża TRUMP świeci w blasku słońca, górując nad wspaniałą zabudową architektonicznej stolicy USA. America is going to be great again, no doubt ;)
Południowa Dakota to jedna wielka, spalona słońcem łąka, nieznacznie zwilżona wielką rzeką Missouri. Łąki, farmy, farmy, łąki i wspaniałe MCDonaldy, gdzie za 3$ można kupić dwa burgery a dokładając 1$ wielką kawę... Nawet wegetarian się skusi ;).
Jedziemy autostradą I90, gdzie można poruszać się z niespotykaną w US prędkością 80 mil na godzinę. Na autostradzie Corvetta goni Corvettę... Pewnie każdy szanujący się farmer ma jedną w szopie, i po pracy, pruje odwiedzić innego farmera. Pewnie przegłosowali, że PD można pruć szybciej niż w innych stanach, aby silnik Corvettey mógł się lepiej rozgrzać i dopalić. Jadą solo, parami, a czasem nawet czwórkami... żółte, czerwone, czarne i z białym paskiem. Tu rolnicy widocznie mają lepsze dotacje...
W Południowej Dakocie chcemy przywitać Szalonego Konia, którego wieczną pamięć kują w skale nasi rodacy. Kucie gigantycznej skały zaczęło się od naszego ziomka Korczaka Ziółkowskiego, który zdobył sławę rzeźbiarza, wygrywając prestiżowy konkurs w Nowym Jorku, popiersiem Ignacego Paderewskiego. Potem uczestniczył w kuci Ojców Założycieli w skale Rushmore. Jego charakter i umiejętności zdecydowały o tym, że Wódz Lakota Stojący Niedźwiedź poprosił go o ukształtowanie jednej z okolicznych gór w postać bohaterskiego Szalonego Konia. I się zaczęło...
Długo by pisać o gigantycznym wysiłku jaki temu towarzyszy do dnia dzisiejszego. Korczak rozpoczął samotnie, wkrótce dołączyło do niego jego dziesięcioro dzieci i niestrudzona żona. Kuli przez dekady, projekt się krystalizował, odłamek za odłamkiem. Wybuch za wybuchem. Do dnia dzisiejszego ze skały wyłoniła się dumna twarz Szalonego Konia, obecnie trwają prace nad jego dłonią, potem ręką, a w dalekiej przyszłości czeka koń. Praca jest rozłożona na sto, może więcej lat... Jest to największa rzeźba na świecie, wymiarami znacząco przewyższająca egipskie piramidy... Cztery głowy Ojców Założycieli z pobliskiej skały Rushmore, bez problemu mieści się na policzku Szalonego Konia.
Wieczorem odbywa się pokaz świateł na tle góry Szalonego Konia. Bardzo dobrze przygotowany spektakl ukazujący historię Indian, projektu i samego Korczaka. Oczy wilgotnieją dumą, gdy rozpoznaje w jednym z początkowych obrazów Orła Polskiego, sławną rzeźbę Korczaka...
W zamyśle Korczaka i kontynuatorów, nie tylko gigantyczna rzeźba jest celem, ale całe centrum upamiętniające przeraźliwie tragiczny los Indian Amerykańskich. Jest tam już muzeum, powstaje pierwszy Uniwersytet Indian Amerykańskich oraz szpital.
Szalony Koń wskazuje palcem w dal, i odpowiada na postawione mu pytanie:
- gdzie jest wasza ziemia ?
- Moja ziemia jest tam gdzie są pogrzebani moi rodacy.
Wszystko podkreślone mottem Korczaka: „Nigdy nie zapominaj o swoich marzeniach”...
Przed nami Nebraska i historie pionierów forsujących niemożliwe trudności w drodze do lepszego życia na zachodnim wybrzeżu. Wśród nich Mormoni, migrujący do cudownego Zionu. Eksterminacja Indian i Bizonów. Było ich 60 milionów, były głównym pożywieniem Indian. W roku 1887 było już ich tylko 600... Dzisiaj 250 000, skubiących trawę na skromnym archipelagu Parków Narodowych...
