Jan Bodakowski
Marsz dla życia i rodziny, nie dla narodowców
W niedziele 1 czerwca przez Warszawę przeszedł Marsz dla życia i rodziny. Jego celem było wyrażenie sprzeciwu wobec aborcji, przywilejów dla sodomitów, poparcie dla rodzin wielodzietnych i prawa lekarzy do klauzuli sumienia (czyli odmowy zabijania dzieci i chorych,odmowy przypisywania kobietom substancji szkodliwych dla ich zdrowia).
Szlachetne cele Marszu sprawiły, że jak co roku chciały dołączyć się do niego młode działaczki i młodzi działacze organizacji narodowych zaangażowanych w walkę z aborcją. Organizatorzy nie zgodzili się jednak na udział kilkudziesięciu działaczek z Sekcji Kobiet Ruchu Narodowego (pod błękitnymi flagami z logiem znanym z profilu nacjonalistek), działaczy Młodzieży Wszechpolskiej (pod proporcami z szczerbcem) i Obozu Narodowo Radykalnego (pod zielonymi flagami z narą).
Pretekstem dla wykluczenia młodych katolików i narodowców znanych ze swego wsparcia dla antyaborcyjnych i anty pedofilskich akcji było to, że w marszu nie mogły brać partie polityczne. W praktyce wyglądało to jednak tak, że w Marszu szli bez problemu ze swoim banerem konserwatywni liberałowie z Kolibra, europoseł Marek Jurek z działaczami Prawicy RP pod bordowymi flagami z logo partii, działacze katolickich i pro wolnorynkowych organizacji TFP i SKCh z banerem i flagami, aktywiści Organizacji Narodu Polskiego, studenci z Klubu Narodowego SGH.
Maszerujący mieli ze sobą banery kilku wspólnot parafialnych, organizacji pro rodzinnych, transparenty potępiające gender, aborcje, seksualizację dzieci. Kilku tysięczny marsz robił wrażenie mniejszego niż w zeszłym roku. Nie było widać by w jego szeregach szły najważniejsze polskie organizacje antyaborcyjne i katolickie. Marsz zakończył się na placu Zamkowym gdzie w gigantycznym wybudowanym amfiteatrze, na gigantycznej scenie i trybunach, jakiej jeszcze warszawiakom nie było dane oglądać odbył się koncert.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Polityka
