Jan Ćwięcek Jan Ćwięcek
706
BLOG

"Prawda" Miesięcznik Myśli Niezależnej 1984 r. ,

Jan Ćwięcek Jan Ćwięcek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W trakcie remontu odnalazłem stare podziemne pismo Solidarności "Prawda" jako, że takie pisma są praktycznie niedostępne, zamieszczam tutaj wersję elektroniczną:

 

Miesięcznik Myśli

Niezależnej

P R A W D A

Wrocław, marzec

Cena 30,- zł

….....................................................................................................................................

RKS NSZZ „S” DOLNY ŚLĄSK

….....................................................................................................................................

 

...WALKA O WASZE PRAWA ODBYWAĆ SIĘ POWINNA GŁÓWNIE POZA MURAMI WIĘZIEŃ ZOBOWIĄZANI SĄ DO NIEJ WSZYSCY CZŁONKOWIE ZWIĄZKU, WASI WYBORCY...”

 

A P E L do więźniów politycznych

 

D r o d z y K o l e d z y !

 

Od wielu miesięcy prowadzicie odważną i pełną poświęcenia walkę o poprawę warunków traktowania w więzieniach, o status więźnia politycznego. Wasze akcje, a szczególnie prowadzone z taką determinacją głodówki, uruchomiły działania społeczne w kraju i zyskały odzew poza jego granicami. W ten sposób osiągnęliście to co w Waszej walce było najważniejsze: sprawa godnego traktowania więźniów politycznych stała się sprawą publiczną. Stanowisko władz PRL wobec wszystkich pokojowych działań społecznych jest od dwu lat niezmienne. Odmawia się jakiegokolwiek pływu obywateli na losy kraju, a na wszelkie próby oporu odpowiada się nasileniem terroru. Mamy podstawy przypuszczać, że podobnie jest w tym przypadku, a władze traktują Wasze akcje jako okazję fizycznego i psychicznego wyniszczenia Was oraz do wytoczenia dodatkowych procesów u przedłużenia kar więzienia. Jesteśmy nadal głęboko przekonani, że rządy przemocy i terroru złamać można jedynie poprzez zdecydowany społeczny opór. W przypadku głodówek więźniów opór związany jest jednak ze szczególnym narażaniem zdrowia, a nawet życia. Oczekujemy Waszego powrotu z więzień i nie możemy pogodzić się z sytuacją, w której tak bardzo zagrożone jest Wasze życie. Uważamy, że walka o Wasze prawa odbywać się powinna głównie poza murami więzień. Zobowiązani są do niej wszyscy członkowie Związku, Wasi wyborcy.

W pełni szacunku dla Waszych decyzji, powodowani jedynie humanitarnymi względami, prosimy o przerwanie głodówek. Jednocześnie zapewniamy Was, że walcząc o status więźnia politycznego nie zapominamy, że ostatecznym celem tej walki jest zlikwidowanie ustawodawstwa umożliwiającego więzienie ludzi za poglądy polityczne.

04.03.1984 r . TKK NSZZ „S”, Z. Bujak /Mazowsze/, T. Jedynak /Śląsko-Dąbrowski/, B.Lis /Gdańsk/, E. Szumiejko /Dolny Śląsk/.

Również „SW” w pokorze zwróciła się do więźniów politycznych o przerwanie głodówek. Tyle oficjalne stanowiska.

 

GDY SŁYSZYMY O GŁODÓWCE podjętej przez więźniów politycznych jako wyraz protestu przeciw poniżaniu ich godności ludzkiej, nie w pełni zdajemy sobie sprawę, jak wielki i tragiczny jest to głos protestu.

Mechanizm wyniszczania organizmu i śmierci głodowej jest dla lekarza problemem niejasnym. Powołam się tutaj na prasę naukową pt. „Choroba głodowa. Badania kliniczne nad głodem wykonane w getcie warszawskim w 1942 r. „ / por. H. Krall, „Zdążyć przed Panem Bogiem”, Kraków 1977, s. 17-20/. Lekarze na podstawie obserwacji chorych, oraz sekcji 3282 zwłok zmarłych z głodu, próbowali w tej pracy opisać zmiany w poszczególnych układach i narządach organizmu ludzkiego. „Waga badanych, wynosząca przeciętnie od 30-40 kg była niższa o 20-25% od wagi przedwojennej. Skóra jest blada, nieraz bladosina. Stwierdza się obrzęki najpierw na twarzy, w okolicach powiek, na stopach, wreszcie u niektórych równomierny obrzęk całych powłok skórnych. Po nakłuciu łatwo wydobywa się z tkanki podskórnej płyn”. Przyczyna powstawania tych obrzęków jest do dziś niejasna. Przypuszcza się, że ma to związek z naruszeniem w organizmie równowagi między wodą i białkiem, równowagi elektrolitycznej. Wraz z wodą wchodzi do tkanki łącznej potas i sól.

„Z czynnych, energicznych ludzie zmieniają się w apatycznych i ospałych. Są prawie zawsze senni. O głodzie nie pamiętają, nie zdają sobie sprawy z jego istnienia, jednakże na widok chleba, słodyczy lub mięsa stają się nagle agresywni, pożerają go łapczywie...” ale dla niektórych jest to już czasem zbyt duży wysiłek fizyczny,” zasypiają z kęsem chleba w ustach lub w czasie próby wysiłku fizycznego np. w czasie biegu za zdobyciem chleba”.

Przejście od życia do śmierci jest powolne, prawie niedostrzegalne. Śmierć jest podobna do śmierci fizjologicznej ze starości. Dwie reguły zanikowi ulegają: serce, wątroba, nerki i śledziona. Zanik serca stwierdzono w 83% przypadków, zanik wątroby w 87%, zanik śledziony i nerek w 82%. Zanikowi ulegają kości, które gąbczeją i miękną najbardziej zmniejsza się wątroba z około 2kg u zdrowego człowieka do 54g. Najniższa waga serca wynosiła 110g. Mózg prawie się nie zmniejsza i waży nadal 1300g”. Tyle wyniki badań z 1942 r. Choroba głodowa wystąpiła wtedy w wyniku tragicznej i przymusowej sytuacji mieszkańców getta. My jesteśmy świadomi świadomego wyboru głodówki jako formy walki i heroicznego trwania przy tej decyzji, więcej – godzenie się nawet na śmierć głodową / a co najmniej nieodwracalne zmiany w organizmie/. Janusz Pałubicki w grudniu 1983r. Ważył 58 kg, dziś waży 42 kg. Stracił 27,6% normalnej swojej wagi! Wyniszczenie organizmu 2 – miesięczną głodówką – przerażające. „Lekarzowi nie podobał się elektrokardiogram pewnego więźnia politycznego” - stwierdza cynicznie czerwony Urban, a serce wymaga pobudzenia przez wczepianie do organizmy rozrusznika serca. W przeciwnym wypadku w każdej chwili może przestać bić! Nawet przy najmniejszym wysiłku, jak np. podczas próby obrony przeciw wpychaniu na siłę do przełyku lub nosa rury do sztucznego karmienia. Rura ta naraża także organizm na przebicie przełyku i wlanie się treści pokarmowej do klatki piersiowej. Po każdym zabiegu do sztucznego karmienia łóżko jest pokrwawione... Władze więzienia w Szczelinie zaraz po rozpoczęciu głodówki zabrały więźniom m.in. sól, wiadomo bowiem, że picie osolonej wody opóźnia naruszenie równowagi elektrolitycznej w organizmie. Zabrano nawet krzyżyk ulepiony z chleba. Władza ludowa nie traktuje więźniów politycznych dla ludzi, zmusza ich do dramatycznego protestu, w którym są odosobnieni, także nie pozwalają im umrzeć godnie jeśli nie chcą, czy nie mogą żyć w niewoli.

A teraz, jak na tę jedynie dostępną dla więźniów formę protestu, uzasadnioną zresztą ale tragiczną i heroiczną zarazem, reagujemy my, po drugiej stronie muru więziennego. I tu (tekst nieczytelny). I tu zwątpić można, niekiedy, w to nasze całe społeczeństwo. Bo na litość Boską, chyba nie ma takiego człowieka w Polsce, który by nie rozumiał, że podjęcie głodówki przez więźniów politycznych jest okrzykiem „RATUNKU”, skierowany właśnie do nas, tu na wolności. Przecież nasi więźniowie LICZĄ NA NAS, LICZĄ, ŻE WESPRZEMY ICH – w formie całkowicie dla nas bezpiecznej. A tymczasem iluż to z nas podpisało apel w związku ze staraniami o status więźnia politycznego? Przecież uczyniła taką garstkę – i to na ogół tych samych ludzi. Iluż z nas zainicjowało taką akcję, o choćby u siebie w zakładzie pracy? Przecież za to nie grozi nawet kolegium. I tu antypolska komuna zbiera swoje żniwa, tu ręce zaciera bo wie, że to jest objaw tego, do czego dążą oni od 40 lat – objaw znacznego zsowietyzowania Narodu Polskiego, które przejawia się m.in. lękiem przede wszystkim, nawet lękiem i obawami za to, że jeszcze żyjemy. Cóż dopiero mówi o zbiorowej petycji, o zbiorowym apelu i proteście...i to w takich czasach...Co innego było w roku 80 i 81.. Wstyd, wstyd i hańba. Jak my kiedyś spojrzymy tym ludziom w oczy, co odpowiemy im na tylko jedno ich pytanie: dlaczego? A tymczasem nasze dzieci wskazują nam, jak mamy bronić tego, co słuszne, co się nam należy, co nasze , w co wierzymy.. A najświeższym przykładem nie będzie choćby choćby Garwolin. A może dotrze do nas treść zdania z Apelu TKK, które wybraliśmy jako tytuł powyższej pozycji? Póki co, jedząc bułkę z kartkową kiełbasą, wspomnij o głodujących więźniach politycznych.

PS. IDĄC NA WYBORY, GŁOSUJ NA RZĄD, KTÓRY SIĘ WYŻYWI...

 

NORMALIZACJA”, czyli „Nacht und Nebel”.

Romek Strzałkowski, Piotr Pyjas, Grzegorz Przemyk, Piotr Bartoszcze, to tylko bardziej znane nazwiska z długiej listy ofiar komunistycznych rządów w Polsce. List ofiar jest zresztą wiele. Są listy poległych od kul bezpieki na ulicach miast i w zakładach pracy, są listy ofiar sfingowanych procesów i sądów kapturowych, zbierających przerażające żniwo przed rokiem 1956, są listy zakatowanych w ubeckich kazamatach. Nie wszystkie znane, nie wszystkie kompletne. Wymienione nazwiska pochodzą z listy szczególnej, z listy tych, którzy zginęli w okolicznościach co najmniej tajemniczych, gdzie sprawcy pozostali nieznani, społeczeństwu oczywiście, nie władzy. Dlaczego zginęli? Czy powodem ich śmierci była realizacja odgórnego „prikazu”, czy nadgorliwości wykonawców, którzy chcieli tylko pobić, a niechcący zabili? Załóżmy, że są to ofiary „inicjatywy oddolnej”. To prawdopodobne. Nie tylko w PRL, ale i w innych krajach zdarza się, że policja bije i to zbyt mocno. Ale w PRL słyszy się stale: „nie będzie odwetów”. „Pojednanie”, „Poszanowanie prawa”. I nic z tego nie wynika. Zabójców się kryje, a tego nawet hitlerowcy niekiedy nawet nie robili. Po zakończeniu kampanii wrześniowej w 1939r. Szefem zarządu wojskowego został pruski generał Johan Blaskowitz, ten sam, który dowodził wojskami niemieckimi nacierającymi na nasz kraj z południa. Był więc / obok RUNDSTEDTE, lista, Timoszenki/ jednym z dowódców wojsk miażdżących zdradziecko napadających kraj. Hitlerowski Wehrmacht nie wkraczał do Polski jaki „mniejsze zło”. Nie zamierzał, ani nawet nie deklarował, że będzie w Polsce cokolwiek, a zwłaszcza naród ocalał. Wkraczał, by zgodnie z wytycznymi Hitlera zetrzeć nas z powierzchni ziemi. „Celem wojny z Polską – mówił Hitler – nie jest osiągnięcie jakiejś linii, ale likwidacja Narodu Polskiego”. Ten cel świadomie realizował generał Blaskowitz, w granicach obowiązującego prawa jako szef okupacyjnej administracji Polski, Blaskowitz STAWIAŁ POD SĄD WOJSKOWY ESESMANÓW Z VERFUGNUUGSTRUPPEN ZA SAMOWOLNE MORDY LUDNOŚCI ŻYDOWSKIEJ I POLSKIEJ. Wtedy jeszcze SS uczestniczyła w wojnie pod komendą Wehrmachtu, nie posiadająca jeszcze samodzielności taktycznej, ani operacyjnej.

Blaskowitz cenił honor munduru, łajdackiego munduru. Wiedział komu służy i co ma robić. Ale uważał też, że nawet prawo ustalone przez tych, którzy twierdzili, że „zwycięzców się nie sądzi” jest prawem obowiązujący oficera i jest dostatecznie łajdackie, by nie trzeba go było przekraczać. Co zrobił nasz wielki normalizator w wypadkach naruszenia prawa przez bezpiekę? Oczywiście, nic w tym dziwnego, bo jak niby oczekiwać poszanowania munduru wojskowego od kremlowskiego lokaja, paradującego w Liberii skrojonej na wzór munduru WP7.

Wygląda na to, że likwidując skrycie faktycznych, potencjonalnych czy urojonych przeciwników, czerwony sięgnął do innych wzorów z okresu II wojny. Mianowicie do akcji „Nach und Nebel” / jak ozaczył Hitler jedną ze zbrodniczych akcji, wymierzonych przeciwko ruchowi oporu w okupowanej Europie/.

Noc i mgła mają przesłaniać ślady zbrodni. Ofiarę ma pochłonąć nicość. Ma ona ginąć bez świadków, jak zagubiona w nocy i we mgle. Tak właśnie jak w przypadku Bartoszcze. Zbrodniarze lubią działać po ciemku i działają.

 

 

PRAWDA O SOCJALITYCZNEJ PRAWORZĄDNOŚCI, PRAWDA O SOCJALISTYCZNEJ SPRAWIEDLIWOŚĆI.

Pytań jest dużo. Najdramatyczniejsze jest pytanie, w jaki sposób wysocy funkcjonariusze Gestapo skazani prawomocnie przez komunistyczne sądy PRL na karę śmierci, przez szereg lat mogli spokojnie siedzieć w polskich więzieniach, by za zgodną tychże komunistów wyjść na wolność i wrócić do Niemiec, wówczas gdy bez wyroku ci sami komuniści strzelali w tył głowy bojownikom z ruchu oporu AK w tych samych polskich więzieniach?
15 maja 1959 r. Wilhelm Leubner – skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Kielcach – wyjechał spokojnie do swej ojczyzny. Z takiego samego dobrodziejstwa skorzystał szef Gestapo w Piotrkowie Trybunalskim – Herman Altman Hauptsturmfuhrer SS, lekarz w Oświęcimiu Sturmfuhrer SS Johan Artur Breiwisser, Hauptsturmfuhrer SS Stilman – szef Gestapo w Poznaniu, szef szpitali w Oświęcimiu – osławiony dr Kramer, Olga Loos z Gestapo w Białymstoku – zwana „krawawą Olgą”, SS Nabb Gramso – wg „Sztandaru Młodych” z roku 1961 – jako dowódca plutonu egzekucyjnego rozstrzeliwał dziennie 200 Polaków w cytadeli poznańskiej. A cóż powiedzieć o dwukrotnym usiłowaniu komunistycznych władz PRL zwolnienia z więzienia w Strzelcach Opolskich, w roku 1956 i drugi raz 1 marca 1966 r., Otto Geibla – Sturmbannfuhrer SS -następcy generała SS i policji Franza Kutschery i dowódcy SS w Powstaniu Warszawskim. Niezwykle energiczne starania o zwolnienie tego zbrodniarza podejmował Jerzy Grzesik – Sędzia Sądu Wojewódzkiego w Opolu cieszący się do dziś dnia najlepszą opinią władz PRL.

To, że Otto Geibel został już przewieziony do Warszawy, do więzienia mokotowskiego, gdzie miał otrzymać paszport do swojej ojczyzny, lecz popełnił samobójstwo – nie jest winą sędziego Grzesika. Dzięki czujności opinii publicznej, Geiblowi groziło więzienie dożywotnie bez widoków na wypuszczenie na wolność, od której był tak blisko. Wybrał śmierć.

Władze komunistyczne znają całą prawdę. Dokumentacja tych faktów, przetłumaczona na kilka europejskich języków została zabezpieczona. Obejmuje ona kilkadziesiąt nazwisk.

Poniżej opis metod komunistycznej sprawiedliwości, na przykładzie sprawy W. Laubnera.

Akta sprawy Wilhelma Laubnera noszą sygnaturę Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowkich w Polsce : SAK 42. W Sądzie Woj. w Kielcach otrzymały sygn. K.90/ 49. Oskarżony Wilhelm Laubner, s. Wilhelma i Marty zamieszkały w Volkmaraddorf w NRF ur. 28.11.1905 r. został wydany władzom polskim przez władze USA. Po długim procesie, któremu „Trybuna Robotnicza” w Katowicach długie szpalty sprawozdań w 1949r. przytaczając mordy Laubnera popełnione na bojownikach ruchu oporu, został skazany 15 XII 1949r. na karę śmierci przez Sąd Apelacyjny w Kielcach w składzie: przewodniczący Zbigniew Neumann(? - nieczytelne do końca) , ławnicy: Wł. Ziemniak i W. Jachura, protokólant: J. Kumelowski w obecności prokuratora Sądu Okręgowego – Z. Morawskiego. W uzasadnieniu Sąd podał: „...z dokumentów wynika, że działalność oskarżonego Laubnera na terenie Częstochowy, Radomska i Radomia świadczy o tym, że oskarżony Laubner oddał całe swoje siły, energię i inicjatywę na służbę Gestapo, gdzie pracując w charakterze Sekretarza Kryminalnego /odpowiednik kapitana policji w Hauptsturmfuhrera SS/ postawił sobie za zadanie zwalczanie wszystkimi siłami ośrodków polskiego ruchu niepodległościowego i wyniszczenia Narodu Polskiego drogą morderstw, bezprawnego więzienia i zsyłania do obozów koncentracyjnych, że ...brał udział w wymuszaniu zeznań przy pomocy systematycznego bicia i torturowania osób przez niego aresztowanych,że … oskarżony Laubner postawił sobie za cel jak najskuteczniejsze zwalczanie na każdym kroku Polaków jedynie ze względów politycznych i narodowościowych, zgadzając się i solidaryzując zarówno z podstawowymi metodami ich realizacji... Z tego powodu wymierzono oskarżonemu Laubnerowi karę śmierci nie widząc żadnych podstaw do odstąpienia od wymiaru tego rodzaju kary, a w szczególności Sąd uważa , że kara śmierci jest w niniejszym wypadku jedyną możliwą odpłatą za tego rodzaju zbrodniczą postawę i że całkowite wyeliminowanie tego rodzaju zbrodniczych jednostek leży całkowicie w interesie nie tylko społeczeństwa polskiego, lecz całej społeczności o której bezpieczeństwo, solidarność, równouprawnienie i współpracę winny dbać wszystkie Narody”.

Motywacja powyższa nie wymaga komentarza, nie była jednak ostateczna, bowiem oskarżonemu przysługiwało prawo rewizji wyroku. Kara nr 325 akt Laubnera przynosi jednak zastanawiającą wiadomość: Biuro Podawcze Sądu Apelacyjnego w Kielcach, Prokurator Sądu Apelacyjnego w Kielcach. 3 lipca 1950 r. Do Ob. Przewodniczącego Wydziału Karnego w Kielcach.

Uprzejmie proszę o nadesłanie akr sprawy I K 99/49 w sprawie Wilhelma Laubnera celem przestawienia ich Min. Sprawiedliwości, które już dwukrotnie zwróciło się o nadesłanie tych akt żądających podanie przyczyny zwłoki w załatwieniu pisma.

Prokurator w/z Mikołaj Górski

Następuje dalej dziwna zwłoka, bo oto z kolei jak wynika z karty nr 330, Sąd Apelacyjny w Kielcach, Wydział Karny w dniu 21 grudnia 1950 roku – w rok po nieprawomocnym wyroku śmierci – w dokumecie sygnowanym „Wr.I.K” 99/49 zwraca się do prokuratora:

Bardzo pilne. Do prokuratora Sądu Wojewódzkiego w Kielcach.

Proszę o odwrotne zwrócenie akt I.K.99/49 przeciwko Laubnerowi i innym przesyłanym Prokuraturze na skutek pisma w z dnia 1 lipca br.Nr So.L.5/49. Zaznaczam, że w danej sprawie toczy się postępowanie karne przeciwko osobie ekstradowanej, co do której postępowanie karne powinno być w myśl odnośnych zarządzeń ukończone w ciągu najwyżej 6-ciu miesięcy. Nadmieniam przy tym, że przedstawiciele państw obcych interesujących się tokiem postępowania sądowego.

Przewodniczący Wydziału Karnego S.Dzierżyńki

 

I rzeczywiście przedstawiciele państw obcych nie spuszczali z oka tego procesu, a byli nimi prokuratorzy USA, jednak pisma ich , z akt ...zaginęły podobnie jak wiele dokumentów z wielu innych akt. Jak z powyższego wynika, polski wymiar sprawiedliwości w sprawie Laubnera obowiązujący 6 miesięczny termin już przekroczył. A do rewizji , jak się okaże, było jeszcze daleko. U przedstawiciele państw obcych muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość. Karta bowiem nr 336 przynosi następujące pismo:

Prokurator Wojewódzki w Kielcach Kielce 9 marca 1951

nr So.L.5/49.

 

Do Sądu Wojewódzkiego w Kielcach

W związku z pismem z dnia 9 lutego 1951r. W sprawie akt Wilhelma Laubnera i innych nr I.K.99/49 zawiadamiam, że w dniu 15 lipca 1950 r. posłałem w/w akta Ministerstwa Sprawiedliwości Departamentu Nadzoru Prokuratorskiego w Warszawie. Pismem z dnia 23 grudnia 1950 r. zwracam się do Generalnej Prokuratury w zwrot tych akt, których do dzisiejszego dnia nie otrzymałem. W dniu dzisiejszym po raz drugi wysłałem pismo do Generalnej Prokuratury o nadesłanie akt I.K.99/49.

Prokurator w/z Juliusz Piątkowski

 

Akta jednak nadeszły, skoro już 7 kwietnia 1951 r. adwokat, obrońca z urzędu Laubnera mec. Zbigniew Winnicki zam. Częstochowa Al. Wolności 24 – mógł napisać do Sądu Najwyższego prośbę o rewizję.

 

Nasuwa się jednak słuszne i istotne pytanie, co przez te półtora roku porabiał w więzieniu sam Laubner?

Czy liczył godziny liczące go do marnego końca żywota?

N I E O N P R A C O W A Ł JAK DAWNIEJ W G E S T A P O ! ! !

 

Żarty? - Nie!...Pracował w charakterze gestapowca bez munduru w celi polskiego więzienia. W celi wyposażonej w biurko na którym były rozłożone oryginalne formularze Gestapo z Częstochowy, Radomia i Radomska oraz o r y g i n a l n e pieczątki Gestapo z hitlerowskim godłem Rzeszy. Bowiem w kraju naszym, w PRL, komuniści przystąpili do systematycznego mordowania żołnierzy i oficerów AK i potrzebne były dokumenty oskarżające dla sądów specjalnych urzędujących w więzieniach i wydających „od ręki” wyroki na bohaterów naszego narodu. Dokumenty oskarżające żołnierzy i oficerów AK.

Wilhelm Laubner zatem , z mrówczą pedantycznością wypełniał wydrukowane w podziemiach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Puławskiej w Warszawie nowe formularze Gestapo.

Jakub Bauman, obecnie emeryt mieszkający w Warszawie przy Al. Wojska Polskiego 16 m 42 – ówczesny Sekretarz KC PZPR, któremu podlegało Min. Bezp. Publicz. mógłby każdemu zainteresowanemu na ten temat opowiedzieć dużo szczegółów...Ale wróćmy do Wilhelma Laubnera. Podawano mu np. nazwisko majora AK z Częstochowy Zdzisława Z. oraz niewyjaśnionych wypadek strzelaniny na dworcu w Radomsku, w której zginęło 6 żołnierzy AK czy AL lub BCH, a Wilhelm Laubner na autentycznym formularzu Gestapo opatrzonym w celi polskiego więzienia autentyczną pieczątką Gestapo i odpowiednią datą z okresu okupacji pisał /oczywiście po niemiecku/:

 

GEHEIME STAATSPOLICEI Tschenstochau Tschenstochau 5 III 1943 r.

 

Do Szefa Gestapo Dystryktu Warszawskiego

Dr Ludwika Hahna Warszawa

Potwierdzam niniejszym, że aresztowany przezemnie major AK Zdzisław Z. Za gwarancję przeżycia wojny i za obietnicę wynagrodzenia go za każdą dostarczoną informacje kwotą 10.000zł, w pierwszym i potwierdzonym dzisiaj wypadku przyjazdy na dworzec w Radomsku 6-ciu polskich bandytów z tzw. Batalionów Chłopskich, został przeze mnie dzisiaj , wg naszych uzgodnień, wypuszczony na wolność. O dalszym przebiegu naszej z nim współpracy będę informował według zaleceń.

Heil Hitler! Kriminal-Sekretar Wilhelm Laubner

 

Z taki zfingowanym dowodem „zdrady” i to „zdrady Narodu Polskiego” sędziowie urzędujący w więzieniach Sądów Specjalnych wątpliwości nie mieli. Do gotowego formularza wyroku śmierci wpisano nazwisko skazanego. Następnie dwaj funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa udali się do celi majora Zdzisława Z. Jeden odczytał wyrok, kazał odwrócić się twarzą do ściany, a drugi strzelił w tył głowy. Tak wykonywano socjalistyczną „sprawiedliwość”.

Towarzysze sekretarz Jakub Berman mieszkający dziś spokojnie w dawnej Alei Szucha /siedzibie centrali Gestapo/ - Warszawa, zna takich spraw setki i tysiące. Przypomnieć wypada mu może z tych tysięcy ofiar majora Feliksa Jaśkowiaka, zastrzelonego strzałem w tył głowy w celi XI Pawilony Więzienia Mokotowskiego w Warszawie; pułkownika AK Korwina, Boczkowskiego,zastrzelonego w ten sam sposób w tym samym pawilonie; profesora Uniwersytetu Warszawskiego, historyka i pułkownika AK, najbliższego współpracownika bohaterskiego prezydenta Warszawy Starzyńskiego, Wacława Lipińkiego, który zginął od kuli w tył głowy w tej samej celi.... za „współpracę z Niemcami”

 

Inni zbrodniarze niemieccy na łaskawym polskim komunistycznym chlebie też fabrykowali każdą dowolną ilość „dowodów zdrady Narodu Polskiego” na oryginalnych blankietach i oryginalnych pieczątkach. I mordowali nadal na polecenie Sekretarza Biura Politycznego tow. Jakuba Bermana.

A oto karta 361 akt z dodatkową sygnaturą sądową nr III.K.493/51 przynosi dla „naszego” W.Laubnera treść zdawało by się ponurą:

 

 

W y r o k

W imieniu Rzeczypospolitej Polski Ludowej. Sąd Najwyższy w składzie: Przew. Prezes Sądu Najwyższego Marian Mazur, sprawozdawca S. Rybczyński - sędzia SN. S.Gronowski – sędzia SN przy udziale protokólanta sędziego SP N(?). Dębińskiej i prokuratora Prokuratury Generalnej J. Pozerskiego, na rozpoznaniu rewizji oskarżonego od Wyroku Sądu Apelacyjnego w Kielcach nr I.K.99/49 z dnia 15 XII 1949 r. - zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy.

Ponure wiadomości dla Wilhelma Laubnera napływają dalej. Tuż po wyroku Sądu Najwyższego z dnia 16.06.1951 r. , jak wynika z karty nr 370 akt I.K99/49 – nadchodzi postanowienie Sądu Wojewódzkiego w Kielcach, który pod przewodnictwem Sędziego J.Jabłońskiego i po wysłuchaniu wiceprokuratora A.Bakłaki podejmuje decyzję aby akta w trybie art.403 kpk przesłać Prokuraturze Generalnej za pośrednictwem Sądu Najwyższego wraz z opinią Sądu Woj. w Kielcach, która stwierdza:

...według Sądu Wojewódzkiego w Kielcach, Wydz. III Karny, Wilhelm Laubner na łaskę nie zasługuje”.

Akta już wyłano 28 VII 1951 r. - a już 8 sierpnia 1951 r. odbyło się posiedzenie niejawne Izby Karnej SN który cytuje z arty nr 374:

Sąd Najwyższy po wysłuchaniu wniosku Prokuratora Ge.Prok.RP oznajmia swoją opinię:

Opinia w sprawie ułaskawienia:

Sąd Najwyższy w składzie: Przew. Prezes. SN M.Mazur, Sędziowie SN St.Rybczyński, dr St. Gronowski, na posiedzeniu niejawnym w dniu 8 VII 1951 r. po wysłuchaniu wniosku Prokuratora Prokuratury Generalnej RP zaopiniował:

 

„skazany Wilhelm Laubner na łaskę nie załuguje”

 

I oto dla zbrodniarza nadchodzi fatalna wieść co wynika z karty nr 380(360?):

 

Generalna Prokuratura Biuro Ułaskawień Warszawa 19.10.1951r.

 

Do Sądy Najwyższego w Kielcach

Generalna Prokuratura – Biuro Ułaskawień zawiadamia, iż Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej decyzją z dnia 17.10.1951 r. nie skorzystał z przysługującego mu prawa łaski w stosunku do Wilhelma Laubnera.

Dyrektor Biura Ułaskawień

/-/ B.Kowalewska

 

Na akcie figuruje podpis Prezydenta Bolesława Bieruta i jego ręką adnotacja: „Wyrok wykonać natychmiast” B.Bierut”

Po przeczytaniu powyższego można wyobrazić sobie W.Laubnera na stryczku.

Na str.386 prokurator Wojewódzki w Kielcach prosi Sąd Wojewódzki w Kielcach o wydanie akt. W. Laubnera – ma on bowiem asystować przy wykonaniu wyroku. Ale.... oto brzmienie pisma:

 

Prokurator Wojewódzki w Kielcach BARDZO PILNE!

9 listopada 1951 r., nr W.2572/51

 

Do Sadu Wojewódzkiego Wydział II Karny

W Kielcach

Uprzejmie proszę i wydanie akt sądowych nr I.K.99/49 w prawie Wilhelma Laubnera skazanego na karę śmierci , gdyż akta te mają być jutro odesłane gońcem do Prokuratury Generalnej.

Prokurator Wojewódzki Aleksander Borecki

 

Lata płynęły i....i Laubner żyje!

 

Karta 402.

4 września 1954 r. Do prokuratury Wojewódzkiej

Sąd Wojewódzki w Kielcach W Kielcach

Sąd Wojewódzki prosi o odwrotne nadesłanie akt sprawy Wilhelma Laubnera i innych nr I.K.99/49 przysłanych w dniu 9 listopada 1951 r. do nr 2572/51 ponieważ w sprawie tej są do załatwienia prośby o łaskę i inne.

Sędzia /bez podpisu/

 

 

 

 

 

Na karcie nr 404 znajdujemy opinię i wzmiankę o nieznanym nam wyroku:

Warszawa 23 VIII 1954 r.

O P I N I A

Więzień karny Wilhelm Laubner pochodzenie społeczne: robotnicze, wykształcenie: 8 klas szkoły powszechnej, skazany na dożywotnie więzienie z art.4 § 1 Dekr.z 31 VIII 1944r. podczas odbywania kary w tutejszym więzieniu zachowuje się spokojnie, nie był karany dyscyplinarnie. Dotychczas nie stwierdzono u niego wrogich wypowiedzi na temat naszego kraju jak również na tematy dotyczące zagadnień NRD.

Z-ca Nacz. Więzienia Naczelnik Więzienia Warszawa I

ds. pol. -wych /T. Kuczyński – St. Insp./

/-/Zebrun A. kom. III st.

 

No i mamy „pochodzenie społeczne robotnicze” i „o Polsce źle się nie wyrażał”

Na karcie 405 znajdujemy ślad życia Wilhelma Laubnera – jego własnoręczne pismo:

 

Więzień Karny Wilhelm Laubner Warszawa 16.08.1954 r.

 

Rada Państwa Warszawa

Wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Kielcach zostałem skazany na karę śmierci. Po wniesieniu rewizji do Sądy Najwyższego /sygn. Akt I.492/51/ w dniu 8 III 1954 r. otrzymałem zawiadomienie , że karta ta została zamieniona mi na dożywotnie więzienie ...Pochodzę z rodziny robotniczej i już w wieku 16 lat zarabiałem na swe utrzymanie oraz należałem do Wolnych Związków Zawodowych. W roku 1925 agitując w czasie wyborów na rzecz SPD /Socjalistyczna Partia Niemiec/ popadłem zatarg z organizacją „Stanlhelm” i zostałem przez członków tej organizacji poturbowany. Biorąc powyższe pod uwagę, zwracam się do Rady Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z uprzejmą prośbą o skorzystanie z prawa łaski w stosunku do mojej osoby i zmniejszenie mi wymiary kary, tak, abym mógł jeszcze w zmierzchu mojego życia zobaczyć się z moją żoną oraz trojgiem dzieci.

Więzień Karny Wilhelm Laubner

 

Tak ten gestapowski oprawca przemienia się powoli – poprzez „robotnicze pochodzenie” w „antyfaszystowskiego bojownika” - siedząc w tych samych celach mokotowskiego więzienia, w którym twarzą do ściany komuniści strzelali do żołnierzy AK, a także do faktycznych „antyfaszystowskich bojowników” - hiszpańskich Dąbrowszczaków! Przyszedł czas na odwdzięczenie się Wilhelmowi Laubnerowi za jego ofiarną pracę w polskich więzieniach na blankietach Gestapo z gestapowską pieczątką w ręce! Za jego trud i ofiarność w budowaniu komunistycznej Polski. Należy sądzić, że tych „wysiłków” więźnia karnego prowincjonalni sędziowie w Kielcach nie znali, tak bowiem odpowiadają na jego prośbę:

Karta 407.”Sąd Wojewódzki w Kielcach Wydz. III Karny postanowił prośbę W.Laubnera skierowaną do Rady Państwa pozostawić bez dalszego biegu, gdyż nie zasługuje on na szczególny akt łaski”.

 

Lecz Stalin już nie żyje, a w polskich sądach – po amnestii politycznej odbywają się setki i tysiące procesów rehabilitacyjnych żołnierzy i oficerów AK. Na ławie oskarżonych – zamiast ludzi zgładzonych strzałem w tył głowy – wiązanki czerwonych róż. A ludzie w Częstochowie, Radomiu i Radomsku przebąkują, że dzięki sędziom z Kielc – zbrodniarz Laubner żyje sobie spokojnie w polskim więzieniu. Sąd w Kielcach chce jednak pokazać, że ma czyste ręce i żąda nadesłania akt z Warszawy. Prokurator Generalna zmuszona jest akta zwrócić:

 

Prok.Generalna Warszawa 28.04. 1955r.

Tajne!

Do Sądu Wojewódzkiego w Kielcach

Zwracam po wykorzystaniu akta I.K.99/49 w sprawie Wilhelma Laubnera.

Dyrektor Biura Prezydialnego /Furmankiewicz/

 

Nie ma w tym piśmie żadnego wytłumaczenia tego wszystkiego, ale sprawa jest już tajna!

Przerażeni podobną sprawiedliwością kieleccy sędziowie piszą kolejne żądania do Warszawy:

 

Karta 410.B.Pilne Polecony

dnia 4 V 1955r. Do Generalnej Prokuratury

/bez pieczątki/ Warszawa skr. Poczt. 1054

 

W dniu 30 IV 1955 r. Sąd Wojewódzki otrzymał z Gen. Prokuratury pismo z dnia 28 IV 1955 r. w tym akta sprawy Wilhelma Laubnera, jako zwrócone po wykorzystaniu. W sprawie tej Wilhelm Laubner wyrokiem b. Sądu Apelacyjnego w Kielcach skazany został na karę śmierci. Wyrok ten utrzymano w mocy przez Sąd Najwyższy, a pismem z dnia 19.10.1951 r. Generalny Prokurator zawiadomił sąd, że Prezydent nie skorzystał z prawa łaski do w/w. Wobec tego Sąd skierował w dniu 23.10.1951 r. wyrok do wykonania Prok. Wojewódzkiemu w Kielcach z zaznaczeniem, że skazany nie skorzystał z prawa łaski. Dotychczas wyrok ten nie został wykonany, ani też nie została wysłana karta karna. Prawdopodobnie Laubner skorzystał ponownie/słowo to zostało tak właśnie w tym dokumencie skreślone/ z prawa łaski, przez zamienienie mu kary śmierci na więzienie, lecz ani Sąd, ani Prokuratura Wojewódzka nie są w posiadaniu tej ostatniej decyzji w tej sprawie.

 

Przewodniczący Wydziału /podpis nieczytelny./

 

Z Warszawy nachodzi dostojna odpowiedź i sędziowie z Kielc mogą pokazać, że to nie oni...

 

Generalna Prokuratura Rzeczypospolitej Warszawa 10 V 1955 r.

Polskiej, nr BUA. 573/55 do I.K.99/49

Do Sądu Wojewódzkiego w Kielcach

Biuro Ułaskawień Generalnej Prokuratury uprzejmie zawiadamia Sąd Wojewódzki, że Rada Państwa decyzją z dnia 27 lutego 1954 r. skorzystała z prawa łaski w stosunku do Wilhelma Laubnera zamieniając karę śmierci na karę dożywotniego więzienia.

Dyrektor Biura Ułaskawień B.Kowalewska

 

No i nareszcie – sprawę w swe wypróbowane ręce bierze sam Urząd Bezpieczeństwa. Karta 419 przechowała budujący dla historii dokument:

 

Woj.Urząd Bezpieczeństwa Publicznego Kielce 26.05.1955r.

w Kielcach. 1.dz.Bd -1339/55 Do Prokuratury Wojewódzkiej w Kielcach

/-/ podpis nieczytelny

 

Proszę o nadesłanie do wglądy akt sprawy p-ke Laubertowi W. Po wykorzystaniu zostaną zwrócone.

Naczelnik Sekretariatu WOBP w Kielcach

/-/podpis nieczytelny

 

Reszta jest cyniczną kpiną ze społeczeństwa. Oto pierwsza jaskółka wolności dla zmordowanego oczekiwaniem oprawcy gestapowskiego.

 

Prezes Sądu Wojewódzkiego w Kielcach, nr Prez.1537/57

Do Ob. Przeewodniczącego Wydziału Karnego w/w

 

W załączeniu przesyłam akta sprawy karnej Wilhelma Laubnera i in, I.K.99/49 z prośbą o wyjaśnienie czy postanowienie sądu z dnia 25.05.56 r. o zastosowaniu amnestii w stosunku do oskarżonego Wilhelma Laubnera uprawomocniło się oraz kiedy doręczono wymienionemu odpis powyższego postanowienia. Proszę o traktowanie sprawy jako wyjątkowo pilnej oraz o nadesłanie wyjaśnienia wraz z aktami sprawy w nieprzekraczalnym terminie 16 -dniowym.

w/z Prezesa /podpis nieczytelny/

 

Karta nr 423 wnosi dopiero jasność sprawy:

 

I.K.99/49 4 II 1957 r. B.Pilne

Sąd Wojewódzki w Kielcach

Do Ob. Naczelnika Więzienia w Sieradzu

Sąd Wojewódzki przesyła odpis postanowienia z dnia 24 mają 1956 r. w sprawie zastosowania ustawy amnestyjnej do skazanego Wilhelma Laubnera z prośbą o niezwłoczne doręczenie tego postanowienia. Zwrot poświadczenia odbioru Sąd prosi nadesłać odwrotną pocztą.

Przewodniczący Wydziału /J.Siniec/

 

 

To są „najpiękniejsze karty” z historii komunistycznej PZPR, „polskich” władz bezpieczeństwa i „polskiego” ludowego wymiaru sprawiedliwości. W tym okresie, żaden sąd jakoś jeszcze nie śpieszy się przy rehabilitacji Kazimierza Moczarskiego kapitana Armii Krajowej i późniejszego autora „Rozmów z katem”. A pośpiech w sprawie zastosowania amnestii wobec Laubnera przybiera na sile. Chociaż … Należy jeszcze zachować pozory. Karta 435 przynosi taki dokument:

 

Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polski Ludowej z dn. 23 III 1957 r. Sąd najwyższy w Warszawie i Izbie Karnej na posiedzeniu niejawnym w składzie następującym: Przewodn. SSN M. Paluch SSN J. Dziougo(?) i K. Dobosz /sprawozdawca/ przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej p. Kernowej – po rozpoznaniu sprawy Wilhelma Laubnera w dniu 26 marca 1957r. , skazanego wyrokiem Sądu Apelacyjnego z dnia 15.12.1949 r. na karę śmierci , utrzymaną w mocy wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 16.06.1951 r.... z powodu rewizji nadzwyczajnej założonej przez Ministra Sprawiedliwości od prawomocnego postanowienia Sądu Wojewódzkiego z dnia 24 V 1956 r. sygn. I.K.99/49 w przedmiocie zastosowania amnestii z roku 1956 r. na podstawie art. 394-396,400,383 pkt. 2 i 442 lit. „a” -

I. u c h y l a zaskarżone postanowienie w stosunku do oskarżonego Wilhelma Laubnera.

II. w y m i e r z a skazanemu Wilhelmowi Laubnerowi nową łączną karę 12 /dwunastu/ lat więzienia z utratą praw publicznych i obywatelskich na okres 5 lat ….z zaliczeniem na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności okresy tymczasowego aresztowania od dnia 13 IX 1948 r.

 


Po tym „wyroku” odesłano szybko Laubnera do więzienia w Strzelcach Opolskich, położonego w zasięgu działania Sądu Wojewódzkiego w Opolu J. Grzesika. On to,kilkakrotnie odwiedził naszego znajomego w celi więziennej i niebawem – całym kompletem sędziowskim – zjawił się w murach więziennych aby ogłosić końcowe postanowienie:

 

Sąd Wojewódzki w Opolu Wydział IV Karny

Sygn. Akt IV Kow.842/59

 

Postanowienie

z dnia 11 kwietnia 1959 r. Sąd Wojewódzki w Opolu Wydział IV Karny w składzie Przewodniczący SSW St. Krępski, SSW J. Grzesik i T. Hywel, na posiedzeniu niejawnym w sprawie o warunkowe zwolnienie Wilhelma Laubnera...po wysłuchaniu wniosku prokuratora J. Gwoździa, postanowił na zasadzie art. 1.3.9 ustawy z dnia 29.05.1957 r. o warunkowym zwolnieniu, skazanego warunkowo zwolnić z dnia 13 V 1959 r.

Uzasadnienie:Z uwagi na nienaganne zachowanie się skazanego w czasie odbywania kary i jego warunki osobiste, przyjąć można, że mimo częściowego tylko wykonania kary, nie popełni on po zwolnieniu nowego przestępstwa.

/-/J. Krępski /-/ J. Grzesik /-/T.Hybel

 

Tak komunistyczna sprawiedliwość dosięgła swego szczytu, a raczej dna.

TAK PLUGAWYCH KART I BESZCZESZCZENIA IMIENIA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ, W CIĄGU TYSIĄCLETNIEJ HISTORII NIKT NIE NAPISAŁ.

 

/.../ 1 marca 1966 r. sędzia Grzesik , z woli swoich czerwonych mocodawców, pojawił się znów w więzieniu w Strzelcach Opolskich i ogłosił postanowienie o „warunkowym zwolnieniu ” Geibla. Ten, przewieziony do Warszawy – wobec ponownego protestu opinii publicznej – popełnił samobójstwo.

 

Pytanie ostateczne:

Kiedy poniosą karę w s z y s c y zbrodniarze?

Pan Jakub Berman, Pan Grzesik i wszyscy im podobni komunistyczni bandyci?

Czy Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zdecyduje się na wyjście wobec swego Narodu z czystymi[niemal nieczytelne] rękoma?

 

Na podstawie „Spotkania ” wypis z publikacji....

Warszawa 19.05.1979r.

Na ostatnie zadane[nieczytelne] pytanie ostateczną odpowiedź dał stan wojny wypowiedziany Narodowi Polskiemu 13.12.81 r. przez komunistów. Ich bandyckie traktowanie działaczy niepodległościowych oraz nagradzanie medalami tych, którzy najbardziej przyczynili się do zakucia Polski w czerwone kremlowskie kajdany. W 1984 r. decyzją komunistycznych władz Polski, J. Herman , Radkiewicz, Kalinowski, Cyrankiewicz i inni czerwoni zdrajcy Narodu Polskiego zostali uhonorowani orderami

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

 

O DONOSICIELSTWIE

ks. Piotr Włoczyk

Donosicielstwo przyszło do nas ze Wschodu wraz z totalitaryzmem sowieckim, w którym od dawna zostało zinstytucjonalizowane. Setki tysięcy sowieckich donosicieli oraz tak zwanych tajnych informatorów, posiada obecnie stały etat i opłacanych jest regularnie według pamiętających czasy carskie, obecnie jednak znacznie zmodyfikowanych, taryfikatorów. Średnia pensja etatowego donosiciela w Związku Radzieckim wynosi około 190-200 rubli. Uzależniona jest ona od stażu pracy, skuteczności działania informatora, szybkości przepływu informacji oraz rejonu działania donosiciela. Na przykład, pensja donosiciela w Instytucie Filozofii, na jakimkolwiek sowieckim uniwersytecie czy wśród kadry oficerskiej – będzie o wiele wyższa, a przywileje o wiele większe od pensji donosiciela kołchoźniczego czy blokowego na terenie małego miasteczka.

Donosicielstwo w Związku Sowieckim, w swojej zinstytucjonalizowanej formie, posiada długowiekową tradycję sięgającą czasów cara Piotra I. Zdziwić nas może fakt, że donosicielstwo w carskiej Rosji czy później w Związku Sowieckim, nie tylko że nie było uważane za czyn uwłaczający godności ludzkiej, a tym samym za czyn moralnie zły – ale niejednokrotnie donoszenie było czynem chwalebnym.

 

 

  1. Donoszenie a Kościół Prawosławny:
    Społeczeństwo rosyjskie formowane formowane przez uległy Kościół Prawosławny, wszczepiony ma już od pokoleń – synowski wprost szacunek dla władzy sowieckiej. Zgodnie z teologią i tradycją prawosławną, relacja między władzą a podanymi powinna być taka jak pomiędzy rodzicami a dziećmi. Stąd bardzo często dziedzic, właściciel przedsiębiorstwa, pan domu czy oficer w wojsku – nazywani bylo przez swoich poddanych i podwładnych: dobrodziejem, ojczulkiem czy łaskawcą, a ich żony i matki: mateńkami, mateczkami i dobrodziejkami.
    Doniesienie więc ojczulkowi czy mateńce o tym, że Sasza zaszył si e w służebnym pokoju i śpi, Kostia skradł uprząż przez co nie można wyjść z końmi w pole, że Mykota zdrzemnął się na warcie, gdyż przedtem sobie popił, nie było donosicielstwem – lecz poinformowaniem ojczulka czy mateńki o nie wykonaniu przez nich ich świętych poleceń. Służba i poddani winni być traktowani jak dzieci, nie tylko w pejoratywnym ale i w dobrym tego słowa znaczeniu, czyli z miłością i wyrozumiałością. Przekazywane z pokolenia na pokolenie nawyki, obyczaje i tradycję tkwią zbyt głęboko w podświadomości ludzkiej i że mechanizmy współczesnego , totalitarnego reżimu żerują jedynie na zdeformowanej idei Kościoła Prawosławnego, że doniesienie stało się donosicielstwem, a informator stał się etatowym szpiclem, pracującym dla garstki ciemiężycieli. Rosja Sowiecka uprawniła i udoskonaliła odziedziczone po carach zinstytucjonalizowane donosicielstwo, doprowadzając je do p e r f e k c j i . Nie ma na kuli ziemskiej drugiego państwa, w którym by wszelkie przejawy życia obywateli były tak kontrolowane jak w Związku Sowieckim, gdzie prywatność jednostek równa się w praktyce zeru, całkowicie podporządkowana rządzącej garstce ludzi. Państwa, w których istota ludzkich spraw i przywilejów byłaby tak niezrozumiała i tak księżycowo odległa. Gdzie społeczeństwo przez ustawiczne pranie mózgów, stała się społeczeństwem na tyle zdeformowanym, że każdemu człowiekowi przynależą się od urodzenia i które są n i e z b y w a l n e.

  2. Do czego potrzebni są kapusie:
    Od prawie 40 lat wchłonięci jesteśmy w totalitarny system sowiecki, który stara się narzucić obcą nam m e n t a l n o ś ć, inny styl życia, wyłuskując z nas wszystko co Boże, to wszystko co stanowi o naszej a u t o n o m i i. Przy pomocy kłamstwa i strachu, sowiecki komunizm pragnie z nas uczynić niewolników ateistycznego systemu. I aby kontrolować wszelkie przejawy życia tak indywidualnego jak i społecznego, trzeba stworzyć w społeczeństwie mniemanie, że się o każdym wszystko wie, że oku rządzących nic się ujdzie, a każdy czyn wcześniej czy później dojdzie do „tych na górze”. Do tego potrzebni są donosiciele, kapusie, stuki, uszy jak i ich tam jeszcze nazywamy. Potrzebni są w zakładach pracy, na uczelniach i w szkołach, wśród żołnierzy i oficerów, w komitetach partyjnych i wśród ludzi Kościoła , w kraju i wśród emigracji, wśród wielkich tego świata i wśród maluczkich....dosłownie wszędzie, gdzie żyje człowiek. Potrzebni są do terroryzowania społeczeństwa i utrzymania go w ryzach. I takich ludzi z marginesu społecznego zawsze się znajdzie w każdym narodzie, w każdym środowisku. Na mocy tajnych uchwał ministra spraw wewnętrznych, kompetencje pewnych, tradycyjnych już organów MSW od dawna zajmujących się inwigilowaniem tak jednostek jak i całych grup społecznych. W czasie stanu wojennego w PRL minister Kiszczak upoważnił Służbę Bezpieczeństwa, MO, Wojsko Ochrony Pogranicza jak i Korpusy Bezpieczeństwa Wewnętrznego do bezpośredniego werbowania zaufanych informatorów.

  3. Jak i kogo werbować na kapusia:
    Rozkazy Min. Kiszczaka przypominają, że tajnych współpracowników peerelowskich służb porządkowych oraz organów bezpieczeństwa i sprawiedliwości należy werbować z następujących pobudek: z bezinteresownej l o j a l n o ś c i, z pobudek p a t r i o t y c z n y c h, z a p i e n i ą d z e oraz na podstawie materiałów o b c i ą ż a j ą c y c h .
    Praktyka uczy, że dwie pierwsze grupy donosicieli nie są bynajmniej pewne i stałe, a trzecia w dzisiejszym kryzysie – kosztowna. Donoszący na swojego kolegę robotnik, może w każdej chwili zmienić swoje zeznania. Szwagier przestanie bezinteresownie „nadawać” na szwagra, a zięć na teścia, gdy zniknie powód rodzinnego konfliktu. Konfident – dusigrosz zerwie ze swoim pracodawcą po adwentowej spowiedzi lub wielkanocnych rekolekcjach. Sąsiadka przestanie gonić na MO skarżąc się na sąsiadkę, gdy dojdzie do wniosku, że szkoda czasu i ambarasu. Pozostaje więc trzecia grupa ludzi, z rak zwanymi materiałami obciążającymi. Ci nie mogą sobie pozwolić na żadne chimery. Wisi nad nimi alternatywa: donoszenie albo więzienie, względnie ujawnienie pewnych anormalnych lub też gorszących czynów nie znanych szerszemu ogółowi. Ze strachu godzą się zostać kapusiami. W nazewnictwie peerelowskich władców zwanymi są tajnymi i n f o r m a t o r a m i.
    Pozostają już nimi często przez całe życie. Wywodzą się ze wszystkich grup społecznych. Niejednokrotnie są wśród nich przedstawiciele najlepszych rodzin polskich. Proceder współpracy z reżimowymi organami bezpieczeństwa odbywa się w całkowitej tajemnicy. Pilnie strzeżone „teczki personalne” zawierają materiały obciążające oraz materiały zawierające opracowania kandydata do werbunku, zobowiązanie do współpracy i pokwitowanie z otrzymanych prezentów, pieniężnych wynagrodzeń. Natomiast „teczki robocze” zawierają pisemne doniesienia z adnotacjami o wykorzystaniu informacji w nich zawartych – są to konkretne dowody tajnej kolaboracji.
    Wśród obywateli, którzy dopuścili się nadużyć finansowych, pracą werbunkową do współpracy z reżimem – z polecenia ministra finansów – prowadzą organa finansowe wyższych szczebli oraz Główny Urząd Ceł. Często także inicjatywa prywatna: drobni rzemieślnicy, właściciele sklepów, taksówkarze, sadownicy i warzywniacy - zmuszeni są do takiej kolaboracji z peerelowskimi organami bezpieczeństwa, zwłaszcza wówczas, gdy zostali złapani na przekroczeniu względnie ominięciu przepisu o charakterze finansowym.

  4. Ocena moralna donosicielstwa
    Donosicielstwo z punktu widzenia teologii moralnej jest złem, czyli g r z e c h e m. Uzasadnienie tego zła znajdujemy implicite w Piśmie Świętym, a explicite w nauce Ojców Kościoła i Tradycji Kościoła Katolickiego. Dla wierzącego chrześcijanina donosiciel będzie się zawsze kojarzył z ewangelicznym J u d a s z e m , który zdradził swojego mistrza i dobroczyńcę – Jezusa. Zdradził swój ideał, swój cel życiowy i to wszystko co było dla niego – Judasza kwintesencją dobra, miłości i piękna. Zdradził dla przemijających wartości duchowych na rzecz względnych wartości materialnych. Opuścił źródło wody żywej i wykopał sobie błotną cysternę. Pozostał zdrajcą nie tylko s w o i c h i d e a ł ó w ale i ideałów całej, zdrowo myślącej ludzkości. I tylko po to, aby więcej mieć. Stąd według zdrowego osądu społecznego słusznie porównuje się donosiciela z Judaszem, a donosicielskie czyny do zdrady Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.
    Donosicielstwo jest więc grzechem z d r a d y.

    Wierzący katolik, nawet, gdy uległ pokusie i doniósł na kogoś stając się kolaborantem, powinien jak najszybciej oczyścić się w sakramencie pokuty i naprawić swój błąd. W przeciwnym razie niszcząca machina ateistycznego materializmu wciągnie go w swoje tryby już na całe życie. A wówczas, nawet najlepsze intencje i pragnienia wyrwania się z sideł - nie pomogą. Być może, że zabraknie sił i Bóg może recydywiście poskąpić łaski – ergo: pozostanie pogarda dla siebie i dla otoczenia... pozostanie rozpacz. A to już jest piekło na ziemi.
    Donosicielstwo rodzi cały wachlarz zła, od podejrzliwości i braku zaufania, aż po nienawiść i zemstę. Donosiciel jest człowiekiem ciągłych obaw, gdyż działa tylko i wyłącznie z
    ukrycia i incognito, bez twarzy i nazwiska. Działa zza węgła, poza plecami.
    Społeczeństwo sterroryzowane przez donosicieli jest społeczeństwem psychicznie zdeformowanym, moralnie c h o r y m , a więc społeczeństwem c i e r p i ą c y m. Cierpienie to jest na tyle niewidoczne dla osób postronnych , że wydawać by się mogło prawie nieistniejące. W rzeczywistości jednak czyni o wiele większe spustoszenie, tak w jednostkach, jak i w całych społeczeństwach, niż cierpienia fizyczne. Cierpienia zewnętrzne jako bardziej spektakularne, są szybko dostrzegalne, prawie że namacalne. Stosunkowo szybko reaguje na nie opinia publiczna. Natomiast cierpienia m o r a l n e, jako bardziej wewnętrzne i duchowe dostrzegalne bywają przez nielicznych, szczególnie przez osoby o wysokiej kulturze moralnej. Dla ogromnej większości społeczeństwa sytego, konsumpcyjnego, z braku doświadczeń, problem ten nie zostaje dostrzeżony. Społeczeństwo polskie w swej ogromnej większości wierzące, jedynie w Kościele Katolickim znajdzie a n t i d o t u m na wyrafinowane metody komunistycznego okupanta.

  5. Chrześcijanin a donosicielstwo i donosiciel
    Chrześcijanin na serio biorący naukę Jezusa Chrystusa, nie powinien obojętnie przechodzić obok problemu donosicielstwa. Dla moralnego zdrowego człowieka, donosicielstwo będzie zwane g r z e c h e m. Tolerowanie bowiem donosicielstwa, przyzwalanie na nie lub też ciche aprobowanie, jest niczym innym, jak podpieraniem walącego się reżimu komunistycznego … jest w jakimś procencie współpracą z reżimem. Z człowiekiem uwikłanym w donosicielstwo musimy mieć odwagę porozmawiać i to tak jak uczy Ewangelia, w duchu braterskiej miłości. A współbrata grzeszącego donosicielstwem, zgodnie z nakazem Pisma Świętego winniśmy napominać w cztery oczy, a gdy nie posłucha, w obecności dwóch świadków. Nadto winniśmy posłuchać nakazów Pawłowych „Nie sprzęgajcie się razem z niewierzącymi do jednego jarzma. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo cóż za wspólnota Chrystusa z Belialem lub wierzącego z niewierzącym? Cóż wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego....” /II.Kor.6,14-16/
    Gdy nie pomoże rozmowa, powinniśmy poinformować swoich najbliższych o niecnym procederze znajomego nam wszystkim donosiciela. Ale musimy być stuprocentowo pewni, że dany osobnik jest donosicielem, czyli kapusiem. W razie wątpliwości nie wolno nam tego czynić. Komuniści, jak dzieci ciemności,doprowadzili do perfekcji wszelkie odmiany zła, w tym przypadku aparat donosicielski. Często więc rozpowszechniają wiadomości tym czy tamtym, że jest donosicielem i współpracownikiem, a tylko dlatego, aby odizolować wartościową jednostkę od reszty społeczeństwa, zdyskredytować w oczach własnego otoczenia. O wielu wartościowych Polakach żyjących na emigracji słyszałem szkalujące opinie, że kolaborują z komunistycznym reżimem. Tymczasem, jak później się okazało, źródłem rozsiewanych oszczerstw bywały zawsze peerelowskie ambasady i konsulaty. A więc ostrożnie z osądem, aby nikogo nie skrzywdzić. Gdy jednak w sumieniu dojdziemy do przekonania, że dany osobnik jest komunistycznym kolaborantem na ubeckim żołdzie, jeżeli jest to fakt znany i nie podlegający wątpliwości, wówczas należy uczynić następujące:
    1/ zerwać znajomość
    2/zerwać wszystkie towarzyskie kontakty
    3/dać donosicielowi poznać, że pogardzamy jego niecnym procederem
    /nie pogardzamy człowiekiem jako dzieckiem Bożym /
    4/modlić się prywatnie i na łonie rodziny o nawrócenie kapusia,
    5/gdy zajdzie potrzeba, kapusiowi jako człowiekowi i dziecku Bożemu okażemy serce, pamiętając o Pawłowym napomnieniu , że kiedy jestem słaby wówczas jestem mocny.
    Nie wolno nam odpłacać złem na zło, nienawiścią za nienawiść, pogardą na pogardę. Walcząc tę samą bronią, jaką posługują się komuniści, nie będziemy więcej od nich warci. Pomimo że długoletni donosiciele, zwłaszcza wśród emigracji, są ludźmi wypranymi z wszelkich uczuć, pełni cynizmu i pogardy dla drugiego człowieka, powinniśmy naszą postawą pełną odwagi, a zarazem i miłości wstrząsnąć nimi, spowodować wyrzuty s u m i e n i a . Być może, że ja mam stać się narzędziem Bożym, którym Bóg się posłuży, by nawrócić zatwardziałego grzesznika.

  6. Co ma czynić donosiciel, gdy zechce zerwać z donoszeniem.
    - oczyścić się w sakramencie pokuty /spowiedź/;
    - powiadomić swoją najbliższą rodzinę o zerwaniu z procederem donoszenia;
    - powiadomić listownie odpowiednie organa peerelowskie, przede wszystkim te, które wciągnęły do kolaboracji – o rezygnacji z procederu donoszenia;
    - powiadomienie najlepiej podpisać wraz z dwoma świadkami i w ich obecności np. męża, żony, dorosłego dziecka, matki, ojca, itp.;
    - kopię zachować dla siebie, a drugą najlepiej oddać do archiwum parafii względnie Kurii Biskupiej;
    - w razie wymuszenia przez peerelowskie organa bezpieczeństwa czy sprawiedliwości podpisu na współpracę, należy powiadomić dodatkowo środowisko , na które miało się donosić, aby wzięło w obronę, nadto powiadomić listownie /imiennie/ o rezygnacji – osobnika, który wymusił podpis;
    - nie dać się zastraszyć groźbami typu: stracisz pracę,wykończymy ci córeczkę, ulegniesz wypadkowi;
    - groźby, gdyby się powtarzały, spisać i przesłać do prokuratora, miejscowego księdza proboszcza oraz do Kurii Biskupiej;
    - wieczorami nie chodzić samemu na dalekie spacery, aby nie zostać przez peerelowski organ pobitym;
    - nie zgłaszać się na MO w razie telefonicznego zawiadomienia względnie na powiadomienie pisemne, bez podania powodu powiadomienia;
    - prosić biskupa o opiekę nad sobą i nad swoja rodziną;
    - poprosić także o opiekę nad sobą i swoją rodziną te związki i stowarzyszenia, do których masz zaufanie;

  7. Zakończenie
    Szerzący się w kraju komunistycznym terror, zmusza nas do podjęcia środków zaradczych. Chodzi o środki konkretne, a nie środki połowiczne. Musimy walczyć, ale mądrze, bez najmniejszych strat i po Bożemu. Nas uciskanych i sterroryzowanych jest przeszło 90%. Ciemiężców tylko garstka. Bylibyśmy niegodni zwać się Europejczykami i chrześcijanami, gdybyśmy nie potrafili zorganizować konkretnych środków zaradczych, zapobiegających terrorowi sowieckiemu w naszej ojczyźnie. Jednym z filarów podtrzymujących komunistyczny totalitaryzm jest d o n o s i c i e l s t w o. Walka z nim tak w kraju, jak i na emigracji powinna być naszym obowiązkiem. Jeżeli pragniemy doczekać wolnej ojczyzny, nie jej najwartościowszych synów i córek, nie możemy zostawić naszej umęczonej ojczyzny biegowi historii. Ty możesz dużo, Od Ciebie zależy przyszłość Polski. Już teraz przełam swoją słabość, wygodnictwo i obojętność i pomyśl jak możesz wykorzystać swoje siły, czas, pieniądze, mieszkanie, wiedzę, umiejętności, znajomości, wiarę i ducha modlitwy, charyzmaty i talenty, odwagę i bezkompromisowość w walce z
    ateistycznym totalitaryzmem, paraliżujący nie tylko nasz naród, ale przeszło połowę ludzkości naszego globu. Zastanów się jakie podjąć konkretne środki walki z rozpowszechnionym wśród mas w kraju jak i na emigracji – d o n o s i c i e l s t w e m . Jakie widzisz środki wyjścia? Jaki uchronić naszych bliźnich i siebie od donoszenia? Jak dociec czy bliski jest kapusiem, czy jedynie jest ofiarą peerelowskiej władzy? Jak wydobyć się z sideł d o n o s i c i e l s t w a ? Moralizatorów i etyków proszę i wypowiedzi z punktu widzenia teologii moralnej i filozofii. Byłych kolaborantów o podzielenie się swoimi uwagami odnośnie przykrych doświadczeń z przeszłości. Psychologów i psychiatrów o dewiacjach psychicznych donosicieli. Socjologów proszę o uwagi dotyczące mechanizmów wyniszczających społeczeństwo w wyniku donosicielstwa. Prawników o wypowiedź: na ile donosicielstwo mieści się w ramach prawa i podlega ocenie oraz osądowi tegoż prawa. O ocenę prawną donosicielstwa /.../.

 

Z cyklu: - O Jezu! A cóż to za Polacy !
Zygmunt Berling – odbrązowiony. Berling należy do grona urzędowych bohaterów PRL. Ma w Warszawie most, w kraju kilka ulic i szkół. Nazwany jest legendarnym dowódcą, który zajął wybitne miejsce w historii walki wyzwoleńczej narodu polskiego podczas II wojny. Ale równocześnie propaganda oficjalna pomija milczeniem wiele okresów z jego życia czyniąc jego życiorys podobny do sera szwajcarskiego, z dużymi dziurami. Nie wszystko pasuje do partyjnej tezy o Berlingu – patriocie, szczególnie zachowanie się przyszłego dowódcy kościuszkowskiej dywizji na progu II wojny.

Jesienią 1939 r. , gdy państwo polskie uległo przemocy dwóch straszliwych totalitaryzmów hitlerowskiej III Rzeszy i komunistycznej Rosji, ppłk. W. P. Berling zgłaszał chęć wstąpienia do Armii Czerwonej, co delikatnie mówiąc stawia pod znakiem zapytania jego patriotyzm. Na marginesie pytanie: jak nazwalibyśmy polskiego oficera , który we wrześniu 1939 r. zgłosił by chęć wstąpienia do Wehrmachtu? Jaki wyrok wydałby na niego Sąd Polski Podziemnej? Chyba nikt nie wątpi, że za zdradę Ojczyzny, za chęć włożenia munduru najeźdźcy jest tylko jedna kara, kara najwyższa.
Oferta Berlinga zostaje jednak odrzucona przez sowietów, gdyż ci podobnie jak ich niemieccy przyjaciele – sojusznicy, mają wobec Polski inne plany. Więzienia, krematoria i łagry – oto miejsca dla Polaków.

Idylla sowiecko-niemiecka rysuje jednak . Rosjanie, pragnąc się zabezpieczyć przed Niemcami zmieniają jednak front. Krwawy szef bezpieki Beria w 1940 r. prowadzi pertraktacje poufne z Berlingiem na temat utworzenia polskiej jednostki wojskowej w ZSRR. Jest to jawne złamanie dyscypliny wojskowej u nowy dowód kolaboracji późniejszego bohatera Lenino. Gdy w czerwcu 1941 r. wybucha wojna niemiecko-sowiecka i po umowie Sikorski-Majski powstaje Armia Polska gen. Andersa, Berling podejmuje w niej służbę,ale tylko do chwili gdy ta armia wycofała się z ZSRR. Gdy Wojsko Polskie opuszcza „nieludzką ziemię” Berling odmówił wykonanie rozkazu za co sąd polowy zdegradował go do stopnia szeregowca.
Dwuznaczne zachowanie się Berlinga w latach 39-41 wywołało poważne zastrzeżenia władz polskich, na co zwrócił uwagę Berlingowi gen. Władysław Sikorski, podczas swojej wizyty w ZSRR w roku 1941. Berling przyrzeka poprawę, ale była to tylko taktyka obliczona na uśpienie czujności Polaków. Wiedział Berling, że przygotowuje się spisek przeciwko Polsce, w którym zdrada zachodnich aliantów miała utorować Moskwie drogę do rządów w Warszawie. W tym spisku Berling miał odegrać rolę konia trojańskiego.
W 1943 r. Rosjanie pod pretekstem sprawy katyńskiej zrywają stosunki dyplomatyczne z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, a zdegradowany pułkownik jawnie oddaje się w służbę Sowietom i ich polskim agentom z tzw. Związku Patriotów Polskich w ZSRR. Mianowany przez Stalina generałem obejmującym na jego rozkaz dowództwo I Dywizji, a potem Korpusu Polskiego Armii Polskiej w ZSRR.

Berling to również ten „patriota”, który potępił Rząd Polski w Londynie za zwrócenie się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie bezstronnych dochodzeń w sprawie ludobójstwa w Katyniu. Wiedział on jako jeden z pierwszych o tym mordzie dokonanym przez NKWD, gdyż wiosną 1940 r. Rosjanie dyskutowali z grupą pojmanych oficerów polskich, włączając w to Berlinga, sprawę formowania oddziałów polskich przy Armii Czerwonej. Wielu generałów polskich, którzy odmówili wzięcia udziału w tych rozmowach – ZSRR był cały czas w sojuszy z III Rzeszą – potraktowali z okrucieństwem. Berling poprosił o zezwolenie na wygłoszenie przemówień /kaperowanie/ do oficerów polskich w obozach Ostaszków i Starobielsk. Wówczas to L.Beria , szef NKWD i jeden z tych, którzy brali udział w rozmowach, powiedział Berlingowi, w obecności swojego z-cy Merkułowa, że: „niestety ci ludzie nie są osiągalni. Popełniono wielki błąd” - wygadał się.

Komuniści tworzą, na krótko jednak, legendę wokół jego osoby. Powstaje nawet pieśń o Berlingu, której fragment cytuję za wydanym w Moskwie w 1944 r. „Śpiewnikiem żołnierza polskiego”: „Usłyszał naród wodza swojego zew(?) / zabiło szybciej serce, zawrzała żywiej krew/ Stawili my się wszyscy Wodzu na rozkaz twój/ Prowadź nas generale, wiedź nas w zwycięski bój”.

Berling gorliwie wykonuje, to co mu każą Rosjanie. Jego nazwisko, służba w Legionach Piłsudzkiego, w wojsku Niepodległej Polski, mają stworzyć wrażenie, że w ZSRR, po wycofaniu się armii Andersa powstaje rzeczywiście nowe wojsko polskie, dowodzone przez Polaka. Ale łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Przychodzi wrzesień 1944 r. i walki I Armii W.P w rejonie Warszawy. Warszawa walczy samotnie „opuszczona – jak powie po latach Jan Paweł II - przez sprzymierzone potęgi”. W tych tragicznych dniach ma miejsce desant „ludowego” wojska w Czerniakowie / którego autorstwo niesłusznie przypisano Berlingowi, czemu sam Berling, w liście do Gomułki z roku 1956 r. zaprzecza oświadczając, że nie zrobił nic sprzecznego z wolą sowietów/. Ten „polski patriota” był zawsze Moskwie wierny. Ale jego przeciwnicy w PRL wykorzystali ten incydent, by odsunąć Berlinga z dowództwem armii. „Murzyn zrobił swoje...”

Pozbawiony stanowisk, odesłany natychmiast do Moskwy Berling odbywa studia w Akademii Sztabu Generalnego ZSRR. Do kraju wraca dopiero po zakończeniu wojny i na krótko obejmują funkcje Komendanta Akademii Sztabu Generalnego W.P. W 1953 r. przechodzili do służby cywilnej, pełniąc m.innymi funkcję wiceministra PGR.

W okresie szalejącego terroru i czystek w wojsku, które nie ominęły nawet komunistów ze Spychalskim na czele, Berlinga omijają wszelkie represje. Zbyt wiele uczynił dla Moskwy, zbyt wiernie jej służył, aby go karano.

Po „Październiku” wraca na karty urzędowej historii, ale nie wraca już do czynnego życia politycznego. Dla partii jest tylko muzealnym eksponatem, obwieszonym orderami i obwożonym po akademiach. Jego rola w polskim dramacie zakończyła się we wrześniu 1944 r. Niepotrzebny Moskwie odszedł tam, gdzie jego właściwe miejsce – na śmietnik historii.

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

 

CZY PODJĄŁEŚ JUŻ DZIAŁANIA I STARANIA BY TWOI ZNAJOMI , PRZYJACIELE I CZŁONKOWIE TWOJEJ RODZINY ZAMIESZKUJĄCY POZA DYŻYMI MIASTAMI, A ZWŁASZCZA NA WSI, NIE UCZESTNICZYLI W CZERWONYM CYRKU ZWANYM WYBORAMI?

 

Jeżeli nie podjąłeś tych starań – to NA CO CZEKASZ? MASZ OKAZJĘ ZROBIENIA NAJWARTOŚCIOWSZEJ ROBOTY W ROKU 1984.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

wydawca:RKS(?) NSZZ „Solidarność” r. Dolny Śląsk nakład 2.000 egz.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura