jan0403 jan0403
172
BLOG

Wielkość w małości

jan0403 jan0403 Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Gdyby w odczytywaniu literackiego kanonu zastosować metodę skojarzeń, wskazując Dziadów cz. III Mickiewicza, wywołałoby się natychmiast imię Konrada oraz takie pojęcia, jak mesjanizm, prometeizm, męczeństwo, despotyzm i być może kilka jeszcze innych. Tak, to wielka literatura, wielkie dzieło i trochę szkoda, żeby w świadomości wielu pozostawało jako szkolny koszmar, szkolna nuda, jako coś, co gdzieś tam kiedyś było, ale na szczęście już minęło. Może zatem warto by spróbować dać klasyce szansę, może warto by spróbować oswoić szkolne lektury. Myślę, że to możliwe, ale pod warunkiem, że każdy przyjmie własną, indywidualną perspektywę. Każdy, kto, rzecz jasna, chce i ma chociaż odrobinę pojęcia o historyczno-kulturowym kontekście.
Gdyby znowu wrócić do skojarzeń i zapytać o najbardziej znany w Dziadach fragment, bez wątpienia wymieniono by Wielką Improwizację. Sądzę nawet, że monolog Konrada rywalizowałby z inwokacją do Pana Tadeusza o miano najsłynniejszego fragmentu w całym polskim romantyzmie, bo to właśnie on w głównej mierze wyznacza ów polski romantyczny paradygmat, on tworzy też wzorzec polskiego bohatera, zbuntowanego męczennika, gotowego złożyć ofiarę z samego siebie, poświęcającego absolutnie wszystko, a jednocześnie w fantastyczny wręcz sposób nieracjonalnego. To jednak tylko powierzchowne odczytanie dzieła Mickiewicza, to zaledwie flirt z romantyzmem. Jego efekt, niestety, został chyba jednak utrwalony w polskiej świadomości.
A dramat Mickiewicza wymyka się uproszczonej interpretacji, nie pozwala się ująć w banalne schematy. Nie sposób w krótkiej notce dokonać jego chociażby częściowego opisu, nie mam też takiego zamiaru, świadom, że nie udałoby mi się w żaden sposób wpisać w ogrom literatury na ten temat. Pragnę więc jedynie podzielić się z bardzo osobistą moją refleksją, taką prywatną zupełnie, taką tu i teraz. Właśnie tak: tu i teraz, kiedyś bowiem, chyba już bardzo dawno temu, imponował mi Konrad, podziwiałem jego szaleńczy bunt, chociaż zawsze jako katolik miałem problem, nie tylko z Wielką Improwizacją. Teraz zaś Konrad wzbudza współczucie. To niewątpliwie tragiczny bohater, ale dla mnie nie jest już centralną postacią Dziadów.
Dla mnie centralną postacią stał się Ksiądz Piotr, a najważniejsze w całym dramacie stały się jego słowa z początku sceny V:


Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? –
Prochem i niczem;
Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał.


Tu bowiem tkwi cała mądrość. Potęga człowieka tkwi w pokorze. Pokora jest kluczem do poznania siebie i świata. Pokora daje potężne możliwości. To właśnie wielkość w małości. Czymże jest pokora? Odpowiedź wydaje się prosta: pokora to ujrzeć siebie w Prawdzie, tej jedynej Prawdzie, którą jest Bóg. Wtedy z dumą można o sobie powiedzieć, że jest się „prochem i niczem”. I wcale nie będzie to paradoksem, ponieważ uznanie Prawdy otwiera dopiero perspektywę i daje nieograniczone możliwości. Wówczas można dodać: „Ja, proch, będę z Panem gadał”. To dopiero wywyższenie, móc rozmawiać z samym Stwórcą. Widać to bardzo wyraźnie w wymiarze transcendentnym, ponieważ pokora otwiera drogę do szczęśliwej wieczności. A czymże wobec niej jest nasze życie? Ale widać to też w wymiarze doraźnym. To Ksiądz Piotr zostaje zwycięzcą, to on może zobaczyć wymarzoną wolność, to on opiekuje się Konradem, dociera do Rollisona i jego matki, stając się jej pocieszeniem. To on łączy w sobie dwie potężne siły: wiarę i rozum. A Konrad? A Konrad po prostu zemdlał. Pycha nie daje możliwości rozmowy z Bogiem.
I mdleje także współczesny człowiek, zachłyśnięty swoim rzekomym sukcesem, zapominając, że po nim przyjdzie klęska, zachłyśnięty swoją wiedzą, zapominając, że rozum ludzki ma swoje ograniczenia, zachłyśnięty użyciem, zapominając, że wkrótce przyjdzie kres. No dobrze, wiem, ten ton razi, a ja nie jestem ani prorokiem, ani nawet filozofem. Ale uprzedzałem, to będzie osobista refleksja, próba oswojenia klasyki, próba zobaczenia jej tu i teraz z mojej perspektywy. A właśnie z mojej perspektywy widać, że coraz częściej miejsce pokory zastępuje pycha. Pokora zresztą zaczyna być kojarzona z nieudacznictwem, klęską, słabością. Nie może być inaczej, skoro prawda, fundament pokory, jest relatywizowana, a człowiek odwraca odwieczną hierarchię wartości, ulegając złudzeniom, niszczy to, co cenne, próbuje zaprzeczać nawet swojej naturze. Człowiek po swojemu i na nowo próbuje definiować miłość, po swojemu i na nowo określać, czym jest rodzina, po swojemu i na nowo określać granicę między życiem a śmiercią. Zapominamy, że w obliczu Boga jesteśmy „prochem i niczem”, a pycha swoją moc traci w ludzkiej trumnie. Może warto przyjąć słowa Księdza Piotra. Wtedy tak naprawdę otworzy się wszystko.

jan0403
O mnie jan0403

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura