Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz
50
BLOG

Ostrożnie z tragedią

Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz Polityka Obserwuj notkę 5

Politycy często klęski żywiołowe, katastrofy, ludzkie tragedie wykorzystują
dla podreperowania własnej reputacji albo pognębienia politycznych
przeciwników. Ludzkie dramaty niestety bez żadnych skrupułów wykorzystuje
zwykle opozycja, traktując je niczym gratki spadające z nieba.

Wytyka zaniedbania rządzących, lekceważenie przez nich sygnałów ostrzegawczych jakie zewsząd napływały, chaos w czasie akcji ratunkowych, bądź arogancję wobec poszkodowanych. Co nie znaczy, że te zarzuty nie mają nigdy pokrycia.

Wszyscy pamiętamy słowa Włodzimierza Cimoszewicza wypowiedziane pod adresem powodzian w 1997 r. o tym, że powinni być przezorni i się wcześniej
ubezpieczyć. Ale zwykle tylko część zarzutów opozycji jest uzasadniona.


Można jednak spotkać całkowicie poronione oskarżenia. Był nim z pewnością
atak Jana Rokity na PiS za stworzenie atmosfery sprzyjającej narastaniu
agresywnych postaw nacjonalistycznych po tym jak rzekomy skin  ugodził
drugiego młodego chłopaka rzekomego anarchistę, nożem. Pół roku później
okazało się, że napastnik chciał wyrównać rachunki za osobiście doznane
krzywdy. Żaden nie miał nic wspólnego z przypisywaną im przez Rokitę
przynależnością środowiskową.

Ale też nie rezygnuje ze zbierania plusów z podobnych sytuacji ekipa
rządząca. Stara się wtedy pokazać jak jest sprawna w czasie śledztw czy
akcji ratunkowych, energiczna w udzielaniu pomocy, opiekuńcza wobec
poszkodowanych. Pamiętam dobrze jak kolejni ministrowie sprawiedliwości
wspólnie z szefami MSW już w pierwszych miesiącach swego urzędowania, chcąc podkreślić skuteczność swego działania, zapowiadali szybkie wykrycie
sprawców i zleceniodawców zabójstwa gen. Marka Papały.


Tego typu zachowania w świecie polityków są już właściwie rutyną. Jedynym
dla nas wyjściem jest traktowanie z niezwykłą ostrożnością jednych i
drugich. Nie powinniśmy więc dać się zwieść, ani zbyt nachalnej krytyce,
którą pluje niczym zatrutym jadem opozycja, ani też uwieść wizjom
doskonałości i nieskończonej dobroci roztaczanym przez rządzących.

Już słyszę jak podnoszą się głosy krytyków, naigrywających z premiera i
prezydenta, którzy pojechali do Rudy Śląskiej na miejsce katastrofy w kopalni "Halemba".  A co mieli zrobić? Nie jechać?  Wtedy pewnie rozległby się jeszcze większy krzyk i potępienie.


Więc myślę, że ich obowiązkiem było znaleźć się choć przez chwilę na tym
wiecznie dotykanym tragediami skrawku ziemi. Wśród wszystkich bezpośrednio dotkniętych wielkim nieszczęściem.

Mogli jednak oszczędzić wmawiania w nas, że są tam po to, by osobiście kierować akcją ratunkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka