Podczas wieczoru wyborczego w Pałacyku Sobańskich, w którym TVP I wspólnie z "Dziennikiem" przekazywały wyniki dzisiejszych wyborów, podszedł do mnie senator Krzysztof Piesiewicz mówiąc: - "Ktoś zapytał mnie, dlaczego się nie cieszę?. To było dobre pytanie - mówił dalej Piesiewicz. Bo z czego mam się cieszyć, jeśli wygrała Gronkiewicz-Waltz? Znam ją dobrze. Niczego dobrego to dla Warszawy nie wróźy. Nie będzie oddania i pracy na rzecz miasta. Górę weżmie polityka ˛- dodał.
- Co to znaczy praktycznie? - próbowałem sobie wyobrazić. Nie było to trudne. Praktycznie będzie to prawdopodbnie przejawiać się w nieustannym rozliczaniu i oskarżaniu PiS o wszystko, co najgorsze miało miejsce w stolicy. Warszawa stanie się katalogiem rzeczy i spraw, które będą pokazywały wszystkie nieszczęścia jakie w przyszłlości grożą Polsce, kiedy rządzić będzie PiS, a jakie korzyści i zbawienne perspektywy, gdy stery państwa obejmie PO.
Zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz na kilka lat odkłada jakiekolwiek nadzieje na łagodzenie konfliktow między PO a PiS. Odwrotnie, jest zapowiedzia narastania wzajemnych antagonizmow.