Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
839
BLOG

Obywatele mają dość destrukcji ministra edukacji

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 20

Od poniedziałku w krakowskim kościele św. Stanisława Kostki trwa głodówka protestacyjna skierowana przeciwko nowej koncepcji kształcenia ogólnego, która od 1 września 2012 r. zacznie demolować polskie szkoły średnie. O tym nieszczęsnym pomyśle ekipy Hall-Szumilas, która od ponad czterech lat pustoszy nasze szkoły, pisałem kilkakrotnie. Zresztą od samego początku był on krytykowany przez zdecydowaną większość osób zatroskanych o stan naszej edukacji. Jednak wszelkie zastrzeżenia i słowa krytyki dotyczące wprowadzonych rozporządzeniem MEN z 23 grudnia 2008 r. rozwiązań nie odniosły żadnego skutku. Urzędnicy ministerstwa edukacji na czele z paniami Hall i Szumilas udawali, że problemu nie ma, a ich pomysł przeobrazi polską edukację. Zapominali tylko dodać, że będzie to przeobrażenie w kierunku nicości jakościowej. Skądinąd lektura rozmowy z byłą minister Hall, ulokowanej od kilku dni na portalu Frondy, stanowi ponure doświadczenie, pokazując raz jeszcze w czyją gestię oddał premier Tusk sprawy polskiej edukacji. W trakcie tej rozmowy raz jeszcze okazało się, iż była minister edukacji jest absolutnie odporna na wszelkie racjonalne argumenty podważające wprowadzone przez nią rozwiązania. Z niebywałym uporem powtarza te same kwestie zupełnie nie odnosząc się do padających zewsząd słów krytyki. Również dramatyczny gest kilku zasłużonych dla polskiej niepodległości osób, szczerze zatroskanych postępującą degradacją polskiej szkoły nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Dość podobnie zachowuje się jej następczyni, skądinąd spełniająca idealnie warunki bycia ministrem rządu Donalda Tuska, czyli nade wszystko będąca uosobieniem nijakości. Zresztą symptomatyczne jest, iż żaden przedstawiciel władzy na poziomie województwa, w tym kurator oświaty, dotychczas nie zauważył protestu. Można odnieść wrażenie, iż rządzący postanowili zignorować krakowską głodówkę, nie podejmując nawet próby wyjaśnienia protestującym swoich racji. W ten oto sposób obecna władza idealnie wpasowała się w peerelowski model rządzenia.

Sądzę, że wielu Polaków, dowiadując się o głodówce w obronie polskiej szkoły, nie bardzo rozumie, o co chodzi i być może uważa, że jest to jakaś fanaberia antykomunistycznych opozycjonistów. Tymczasem jest to autentyczny krzyk sprzeciwu wobec tego, co wyrabia się z poziomem edukacji młodych Polaków. Do głodówki doszło po wyczerpaniu właściwie wszelkich form uświadomienia rządzącym zagrożeń generowanych przez ich pomysły dla polskiej przyszłości. Kontestujący edukację wg Hall próbowali zainteresować powodowanymi przez jej działania zagrożeniami najważniejsze osoby obecnej władzy, ale zostali kompletnie zlekceważeni poprzez odesłanie ich z powrotem do MEN.

Nowa podstawa programowa obecna jest od 1 września 2009 r. w szkołach podstawowych oraz gimnazjach, a 1 września br. naukę w szkołach pogimnazjalnych podejmie młodzież, która uczyła się zgodnie z nią od początku edukacji gimnazjalnej. Stąd też nie można już całkowicie zatrzymać zmian podstawy programowej w szkole średniej, można jednak jeszcze dokonać w niej niezbędnych korekt, minimalizujących jej negatywne skutki dla uczniów. Jednak aby tak się stało, ekipa okupująca obecnie MEN powinna chociaż podjąć rozmowę ze swoimi oponentami i winna to być poważna rozmowa. Póki co, przedstawiciele władzy zdają się nie rozumieć potężniejącego sprzeciwu. Potężniejącego, gdyż do głodujących dociera masa listów poparcia, zarówno od pojedynczych osób, jak też od różnych środowisk, w tym bardzo wiele z placówek oświatowych (nie tylko z Krakowa). Równocześnie w pomieszczeniu, w którym trwa głodówka nieustannie przewijają się ludzie wspierający protestujących. Można stwierdzić, iż Adam Kalita, Grzegorz Surdy, Leszek Jaranowski, Marian Stach i Ryszard Majdzik swoim desperackim krokiem pomogli odszukać się tym, którym na sercu leży dobra polska przyszłość.

W większości komentarzy krakowski protest odnoszony jest do kwestii obrony odpowiedniej liczby godzin przedmiotów humanistycznych, w tym szczególnie historii. Jednak w rzeczywistości jest to głos sprzeciwu wobec niszczenia polskich liceów ogólnokształcących, gdyż nowa podstawa programowa dokonuje destrukcji nie tylko powszechnego nauczania historii, ale również fizyki, chemii, biologii i geografii. Gdy wejdzie w pełni do LO, będziemy mieli w Polsce dziesięcioletni cykl kształcenia ogólnego oraz dwuletnie silnie sprofilowane kształcenie, mające jakoby przygotować lepiej niż dotychczas młodego człowieka do studiowania. Skądinąd można zauważyć, iż ponad czterdzieści lat temu komunistom nie udało się wprowadzenie wzorowanej na sowieckich rozwiązaniach dziesięciolatki i pewnie nawet oni nie przewidzieli, jakich to znajdą naśladowców swoich pomysłów.

Grozi nam destrukcja klasycznego modelu liceum ogólnokształcącego, będącego "od zawsze" silnym punktem naszej oświaty. W efekcie otrzymamy system, którego negatywne skutki będą miały porażający wpływ na naszą przyszłość, gdyż brak dobrego wykształcenia ogólnego uniemożliwi pełny rozwój edukacyjny i intelektualny Polaków. Poza tym w proponowanym systemie może dochodzić do całej masy błędnych wyborów dalszych ścieżek edukacyjnych przez młodych ludzi, gdyż owych wyborów będą zmuszeni dokonywać piętnastoletni uczniowie (będą to musieli czynić na początku nauki w LO wg trucizny Hall-Szumilas).

W tej chwili mamy ostatni moment, aby złagodzić skutki nadciągającego kataklizmu edukacyjnego, a następnie stopniowo wycofać się z proponowanych przez MEN rozwiązań. Trzeba myśleć o złagodzeniu skutków, gdyż w murach szkół średnich 1 września br. pojawią się uczniowie uczestniczący w tym eksperymencie od trzech lat, dla których nauka w pierwszej klasie szkoły średniej ma być prostym przedłużeniem nauki gimnazjalnej. Można jednak, pamiętając o istniejących realiach, dokonać odpowiedniej zmiany w ramowych planach nauczania i podstawie programowej dla szkół średnich wydłużając klasyczne kształcenie przedmiotowe do klasy drugiej, odpowiednio rozszerzając program kształcenia; np. w przypadku historii można byłoby wówczas w pierwszej klasie omawiać okres 1918-1944, a w drugiej okres od 1945 do współczesności. Dzięki temu pojawiłaby się ogromna szansa na rzetelne i poważne wyjaśnienie uczniom naszych najnowszych dziejów. Poza tym w klasie drugiej można by już umożliwić uczniom delikatne wejście w wybór dodatkowych, szczególnie ich interesujących zajęć, a generalnie ostatni rok nauki byłby czasem kształcenia przygotowującego bezpośrednio do podjęcia studiów w wybranym obszarze. Dzięki temu nastąpiłoby wyraźne przesunięcie momentu podjęcia niezwykle ważnej dla młodego człowieka decyzji edukacyjnej, jak też ratowana byłaby istota kształcenia ogólnego. Dla wprowadzenia takiego planu działań awaryjnych konieczne byłoby natychmiastowe podjęcie przez MEN poważnych rozmów z ekspertami, których głosy dotychczas były po prostu ignorowane. Trzeba także podkreślić, iż szczególną niefrasobliwością osób odpowiedzialnych obecnie za polska edukację jest wprowadzanie tak radykalnych zmian bez żadnego pilotażu, od razu do całego systemu szkolnego. To przypomina działanie kogoś, komu nie zależy na zaproponowaniu i wprowadzeniu optymalnego rozwiązania, ale przeprowadzeniu eksperymentu, po którym choćby wszystko zostało unicestwione to eksperymentator przejdzie do historii. Sądzę, że warto uświadomić ekipie Hall-Szumilas, że już przeszła do ciemnej historii polskiej edukacji i odesłać ją na wielką oślą ławkę.

Krakowska głodówka w obronie polskiej szkoły jest również efektem absolutnej arogancji obecnej władzy. Jej przedstawiciele uznali, iż mogą zrobić z Polską i Polakami wszystko, realizując najbardziej szkodliwe pomysły i nie muszą wcale liczyć się ze zdaniem krytyków, których można po prostu ignorować. Tymczasem Polacy zaczynają pokazywać rządzącym, że mają tego serdecznie dość.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości