Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
613
BLOG

Determinacja głodujących i arogancja władzy

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Specyficzne reakcje rządzących oraz ich wszelakich sympatyków na trwającą ponad dziesięć dni głodówkę protestacyjną, podjętą przez grono zasłużonych dla polskiej niepodległości ludzi dawnej antykomunistycznej opozycji, raz jeszcze dobitnie pokazują oblicze Polski Donalda Tuska. To rzeczywiście kraj, w którym obok siebie żyją ludzie o zupełnie różnych wrażliwościach. Z jednej strony mamy tych, dla których polskość stanowi prawdziwą wartość, którzy gotowi są do wielkich wyrzeczeń, jeżeli uznają, iż jest ona zagrożona, a z drugiej tych, którzy uważają, iż troska o nią stanowi wyraz przewrażliwienia i anachronizmu. Ci drudzy nie są w stanie dostrzec żadnych błędów obecnej władzy, gdyż tkwią w niewoli schematu, zgodnie z którym "nowoczesny" rząd próbuje wyrwać Polskę z zaścianka i przeobrazić w prawdziwie "europejskie" państwo. Tego, że jest to rząd zwyczajnie nieudolny, dewastujący praktycznie wszystkie obszary państwa, nie są w stanie dostrzec, gdyż zatracili zdolność samodzielnego, krytycznego myślenia, stając się niewolnikami prorządowej propagandy. Natomiast ich adwersarze "od zawsze" potrafili krytycznie analizować otaczającą ich rzeczywistość i nigdy nie zatracili zdolności samodzielnego myślenia, jak też naturalnej niezgody na kłamstwo i fałsz. Właśnie owa niezgoda wiodła ich w peerelu w szeregi antykomunistycznej opozycji, a dzisiaj każe sprzeciwiać się władzy szkodliwej dla państwa i narodu.

Jest czymś niebywale symbolicznym, iż ponad dwadzieścia lat po upadku komunizmu dawni opozycjoniści podjęli protest głodowy w obronie polskiej szkoły przed fatalnymi dla przyszłości naszych dzieci pomysłami przedstawicieli obecnego rządu. Podjęli tak dramatyczny protest, gdyż doszli do wniosku, że być może wówczas władza zechce poważnie potraktować zaniepokojenie obywateli jej dziwacznymi pomysłami. Dotychczas, pomimo upływu czterech lat od momentu ujawnienia projektów nowej koncepcji kształcenia ogólnego, a następnie wprowadzania jej do polskich szkół, najpierw do szkół podstawowych i gimnazjów od 1 września 2009 r., a od 1 września br. do szkół ponadgimnazjalnych, ludzie odpowiedzialni za polska oświatę w rządzie Donalda Tuska kompletnie lekceważyli wszelkie głosy krytyczne. Mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której niezgoda najwybitniejszych polskich naukowców na - w istocie - demontaż polskiego liceum ogólnokształcącego traktowana była jako wynik niezrozumienia przez nich "światłych i dalekosiężnych" zamierzeń duetu Hall-Szumilas i ich w większości anonimowych ekspertów. Jak teraz widzimy, nawet dramatyczny krakowski protest głodowy nie wytrącił rządzących z owego przekonania o swojej nieomylności. Obserwując ich zachowanie mam nieodparte wrażenie, iż do złudzenia przypominają oni peerelowskie władze, które również prezentowały "inteligencję inaczej" i z lekceważeniem traktowały wszelkie słowa krytyki płynące ze środowisk autentycznie niezależnych.

Przejawy arogancji i bezczelności obecnej oraz poprzedniej minister edukacji we wręcz czystej postaci mieliśmy możność zobaczyć w ostatnich dniach. Najpierw obydwie panie udawały, że protestu nie ma, albo że jest to jakaś dziwaczna akcja grupki starszych panów, nie bardzo wiedzących, przeciwko czemu protestują. Pewnie dlatego po kilku dniach głodówki protestujący otrzymali od minister Szumilas poprzez kuratorium rozporządzenia o podstawie programowej oraz o ramowych planach nauczania. Jak celnie zauważył jeden z głodujących, Grzegorz Surdy, w ten sposób ministerstwo przesłało im dwa nagie miecze.  Kiedy okazało się, iż protestu nie da się zamilczeć i przeczekać, minister Szumilas przysłała głodującym poprzez kuratora oświaty lakoniczne pismo, w którego treści znalazło się zaproszenie ich na rozmowy do Warszawy, w celu "wyjaśnienia im wątpliwości, jakie narosły wokół nowej podstawy programowej". Był to kolejny akt urzędniczego lekceważenia obywateli. Nie tylko dziewięć dni zajęło pani Szumilas napisanie krótkiego "listu", ale także nie wpadła ona na to, iż ludzie głodujący od tylu dni nie są w stanie odbyć podróży z Krakowa do Warszawy. Poza tym owa "błyskotliwa inaczej dama" nie zrozumiała dotychczas, iż w demokracji to władza jest dla obywatela, a nie obywatel dla władzy. Być może ekipa Donalda Tuska uważa, iż demokracja w Polsce to tylko pozór dla naiwnych obywateli.            

Kolejny akt spektaklu "Władza poucza obywateli" rozegrał się w Sejmie w czasie środowej debaty wokół informacji rządu na temat nowej koncepcji nauczania historii w polskich szkołach ponadgimnazjalnych, wprowadzonej do porządku sejmowych obrad z inicjatywy posłów prawicowej opozycji. Oto najpierw pani Szumilas, a następnie główna destruktorka polskiej oświaty, jej poprzedniczka, pani Hall, dały do zrozumienia, iż ich pomysły na nauczanie stanowią esencję doskonałości, a ich krytycy nie dorośli do tego, aby to zrozumieć. Obydwie panie próbowały udowadniać, że dzięki nim nauczanie historii osiągnie stan doskonałości. Zresztą ich wystąpienia powinny trafić do antologii polskiej żenady politycznej. Niestety, póki co to właśnie one mają rzeczywisty wpływ na kształt polskiej szkoły i edukację najmłodszych Polaków. Skądinąd trzeba zauważyć, iż obydwie panie "kompetentne inaczej" z lekceważeniem traktują krytykę najwybitniejszych polskich historyków, ale również wielu innych intelektualistów i twórców, którzy nie mogą dostrzec "doskonałości" ich pomysłów, a jedynie widzą ich marność. Ale cóż obecna władza wie lepiej, bo przecież jest władzą, jakby rzekł tow. Wiesław, chyba nieodkryty wprost mentor obecnie rządzących.  

Obserwacja zachowania obydwu pań w trakcie wystąpień krytycznych dla ich pomysłów była kolejną lekcją poglądową, z jaka władzą mamy do czynienia. Żadna z nich nie stwarzała nawet pozorów, że stara się słuchać uważnie padających z sejmowej mównicy słów. Podobnie zachowywali się również obecni na sali posłowie koalicji rządzącej oraz partii "taniego wina". Tak na marginesie, raz jeszcze okazało się, że słuchanie większości naszych posłów to zajęcie deprymujące, gdyż mają oni podstawowe kłopoty z prawidłowym posługiwaniem się językiem ojczystym, czy też precyzyjnym argumentowaniem swojego stanowiska, a już trzymanie się tematu debaty dla wielu z nich stanowi niemożliwe do spełnienia wyzwanie. Niestety wśród takich właśnie "gwiazd" polskiego parlamentu znaleźli się też niektórzy nauczyciele-posłowie. Naiwni mogli oczekiwać, że sejmowa debata na edukacyjne tematy będzie lekcją dobrego parlamentaryzmu, a nie kolejną odsłoną pustosłowia. Jej najważniejszą zaletą było jednak wzmocnienie przez posłów rzeczywistej opozycji, przekazu płynącego z krakowskich Dębnik. Warto także zauważyć, iż jedyną telewizją, która transmitowała na żywo sejmową debatę oświatową, była telewizja Trwam.

Już teraz wyraźnie widać, że poświęcenie Grzegorza Surdego, Adama Kality, Ryszarda Majdzika, Leszka Jaranowskiego, Bogusława Kostki-Dąbrowy, Mariana Stacha i osób włączających się rotacyjnie w protest przynosi pierwsze efekty. Ich akcji nie udało się rządzącym zamilczeć, poruszyli oni ogromną rzeszę ludzi w całej Polsce, którzy dostrzegli ogromne zagrożenia, jakie dla naszych dzieci wyłaniają się z pomysłów-trucizn wg receptury Hall-Szumilas. Z każdym dniem trwania głodówki zwiększa się liczba osób będących z nimi zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Codziennie przychodzą ludzie, przynosząc listy ze wsparciem od bardzo różnych środowisk. Wśród nich najwięcej jest listów z placówek oświatowych, a pośród ich sygnatariuszy nie brak również osób o wrażliwości politycznej odległej od protestujących. To wyraźny znak, że każdy, komu na sercu leży dobra polska przyszłość, nie może dłużej milczeć wobec szkodliwej działalności obecnych lokatorów gmachu na Szucha. Ludzie związani z rządem PO-PSL mogą dalej pleść swoją oderwaną od rzeczywistości opowieść o swoich "światłych pomysłach", ale coraz więcej Polaków zaczyna rozumieć, że znowu muszą wziąć sprawy edukacji swoich dzieci we własne ręce. Nadchodzi czas obywatelskiej edukacji i nie zatrzymają tego żadni nominaci Donalda Tuska.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości