W przestrzeni publicznej pojawił się wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z aureolą w kolorach flagi LGBT. W Polsce rozniósł się z tego powodu wielki krzyk, że to profanacja, a autorkę grafiki zwinęła policja.
Nie bardzo rozumiem, na jakiej zasadzie aureola w kolorach LGBT ma być profanacją wizerunku Matki Boskiej? Jeżeli profanacją mają być kolory LGBT, to oznacza to, że osoby LGBT są traktowane w Polsce jako niegodne wiary katolickiej, gorszy element ludzki, "element animalny" (żeby zacytować klasyka z Żoliborza), jakieś diabły, świnie itp, bo tylko to może być profanacją w połączeniu ze wspomnianym obrazem. Tymczasem osoby LGBT są ludźmi, statystycznie tak samo katolikami jak reszta społeczeństwa w Polsce, są sąsiadami, a ich liczebność zaświadczają manifestacje przez które domagają się zrozumienia i równości.
A może profanacją kościoła powinni być księża homoseksualisci, którzy wybrali "powołanie", bo tam łatwo o kontakty innymi homoseksualistami?
