kaminskainen kaminskainen
2488
BLOG

Szczupak - zabójca doskonały

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Banał tytułu ma jednak głębsze uzasadnienie: po pierwsze, to jednak JEST najsławniejszy nasz drapieżnik słodkowodny (swoją drogą, najsławniejszym rodzimym drapieżnikiem morskim byłby chyba dorsz? - tylko tutaj już mało kto zdaje sobie sprawę z drapieżnictwa i oryginalnego wyglądu tej ryby). Po drugie: niemal całe życie szczupaka upływa na czyhaniu na ofiarę, on jest w tym czyhaniu wybitnym specjalistą; gdy ta się napatoczy, marne ma szanse na przeżycie. Atak szczupaka jest błyskawiczny - wyskakuje z ukrycia, najczęściej pośród roślinności wodnej, i chwyta ofiarę solidnie uzębioną paszczą, mieszczącą bodaj do 700 zębów różnego rodzaju: od długich, wbijających się w ciało ofiary kłów-szpil w żuchwie, po drobne, chybotliwe ząbki, którymi jest usiany nawet język szczupaka, i które czynią ze szczupaczej paszczy straszliwą pułapkę: pozwalają się bez oporu przesuwać ku gardzieli, blokując całkowicie posuw w kierunku przeciwnym. Zatem teoretycznie niewielka, mieszcząca się w pysku ofiara sama wpełźnie do przełyku: wystarczy, że się powierci. Zwykle jednak szczupak jej "pomaga", dbając o jej ułożenie głową do przełyku. Krótko mówiąc, trochę zawsze tym pyskiem pokłapie, nim tę biedną płoteczkę czy okonka połknie.

Szczupak jest zatem rzeczywiście doskonałym zabójcą ryb (także żab, raków, niekiedy młodego ptactwa wodnego, gryzoni). Przypomina w tym krokodyla, którego sposobem na życie jest również wielogodzinne, nieruchome czatowanie na ofiarę w swej samotni. Chyba właśnie to ograniczone życie towarzyskie szczupaka powoduje, że łatwo przypisać mu tępotę i podobne cechy, które podsumowałem jako "katatoniczność" przy okazji uwag o okoniu. Jednak sukces ewolucyjny szczupaka potwierdza oczywiście, że wszystko ma on na swoim miejscu i radzi sobie świetnie. Zbyt dużym problemem okazał się dopiero pazerny człowiek (wędkarz, a częściej rybak i kłusownik - szczególnie w Polsce). Tym niemniej wrażenie pewnego braku bystrości i "wsobności" szczupaka pozostaje: szczupaczyna zamknięty w akwarium siedzi w swojej czatowni całymi dniami, opuszcza ją tylko w celu zaatakowania ofiary; jest tylko on, jego kryjówka i ofiara - z nikim się nie zadaje, nie podpływa ożywiony do właściciela akwarium (wiele ryb to robi w nadziei na papu), świat poza wymienionymi "trzema elementami" praktycznie dla niego nie istnieje (nie jest np. ciekawski, w przeciwieństwie do okoni).

Jest to ryba o bardzo charakterystycznym wyglądzie, w naszych wodach niczego podobnego nie uświadczymy. Strzałowaty - taki przymiotnik najbardziej do niego pasuje. Smukłe ciało, spiczasto zakończona "kaczym" nieco pyskiem głowa i płetwy nieparzyste (grzmietowa z odbytową) przesunięte ku tyłowi, niemal na trzon ogonowy. Bez wątpienia dorodny szczupak jest piękny, zachwycająco piękny; jego cękowane ciało, połyskujące zielenią i złotem, będące w istocie jednym wielkim mięśniem, przypomina ciało wielkiego węża, pytona jakiegoś (mówię tu o szczupaku DUŻYM, tj. metrowym lub większym). Zapewniam Państwa, że na widok takiej ryby zupełnie zbaraniejecie i nie będziecie wiedzieli, co powiedzieć. Będziecie ją pożerać oczami, nie mogąc się nasycić. Wspaniały to stan - pewnie tak właśnie zachwycają się światem małe dzieci. Wspomnę młodego Szałamowa, który tak właśnie zbaraniał na widok tak pięknej ryby, że aż pozwolił jej uciec. Ojciec-pop, wprawiony rybak, miał mu to długo za złe (opisano to w powieści Czwarta Wołogda). Zapewne nie był to jedyny taki przypadek w dziejach ludzkości - ale akurat ten trafił do literatury światowej.

Szczupaka w naturze, na wolności oczywiście jako zapalony wędkarz widziałem niejeden raz - choć dużo częściej widzi się dopiero ryby złowione. Jednak często na płytkiej wodzie, przy samym brzegu, nawet w parkowej sadzawce, można zaobserwować małego szczupaczka. Zachowanie szczupaka jest oczywiście zgodne z powyższym "rysem charakterologicznym" tej ryby. Nie zobaczymy go zatem nigdy jako pląsającej wesoło rybki, nawet w wieku dziecięcym: szczupak jest zawsze samotny i zawsze przyczajony. Ewentualnie, rzadko kiedy, widuje się szczupaka płynącego powoli - najprawdopodobniej zmienia wtedy z jakiegoś powodu stanowisko; zdarzyło mi się oglądać w takim momencie także bardzo duże szczupaki - na Płoni i na Odrze, o czym już pisałem.

Szczupak z ryby pospolitej staje się powoli jeśli nie rzadkością, to nielada atrakcją. Kto chce sobie do woli połowić szczupaków, musi jechać na ryby do Szwecji. Wiele złego w tym dziele wytępienia zrobili zapewne wędkarze, ale ich ograniczone możliwości pokazuje choćby wspaniałe odrodzenie populacji szczupaka w niektórych jeziorach: jakimś trafem zwykle tam, gdzie odpuścili sobie rybacy. Tak jest również w pewnym bardzo głębokim jeziorze, w którym złowiłem ostatniej jesieni swojego największego szczupaka - równe 110 cm. W niektóre dni wyniki łowiących z łódek spinningistów są tam iście skandynawskie, w inne jest słabo (ale i w Szwecji można się czasem namachac i guzik złowić). Jest to typowe jezioro sielawowe, gdzie jakiś czas temu ustała "gospodarka rybacka". Burmistrz pobliskiej miejscowości nie chce za nic jej powrotu na jezioro - woli wędkarzy. A ci na bezrybną wodę nie przyjadą. Albo przyjadą raz.

Zatem na polowanie na grubego szczupaka polecamy głębokie jezioro sielawowe - ale nie pierwsze z brzegu, tylko polecone przez znawcę tematu. Metoda nr 1 to trolling - ciąganie za łodzią (dziś raczej na silniku elektrycznym, niż na wiosłach) dużych przynęt sztucznych, głównie woblerów i ripperów. Jednak zdarza się wielki (a przynajmniej metrowy) szczupak także z hektarowego oczka wodnego, albo z kanałku szerokości prowincjonalnej szosy, z małej rzeczki (np. z wrocławskiej Oławy - padł i ostatniej jesieni taki ponad 8 kg). Takie przypadki pokazują, że szczupak nie potrzebuje wiele, by urosnąć do "trofiejnych" rozmiarów. Mój znakomity kuzyn, również zagorzały wędkarz, ujął to w iście rabinicznej sentencji: on tylko potrzebuje nie być złowionym...

Gada się na szczupaka różnie: że morderca i tępi dobre rybki - więc i jego wytępiono (ciekawe, że przed narodzinami tych komunistycznych w duchu mądrości była w wodach niewyobrażalna dziś obfitość WSZELKICH ryb - jakoś to jednak nie szczupaki wyrybiły nasze wody); że w sumie to nie za smaczny, że suchy - ale co przyniosłem do domu szczupaka z Płoni, to ojciec tylko powtarzał, że TEN jest WYJĄTKOWO dobry. A ja mówię: po prostu szczupak jest dobry, i tyle. Ciekawostka: szczególnie, i faktycznie wyjątkowo dobre były szczupaki spasione na rakach - trafiały mi się takie w Drawie i Płoni. Miały twarde brzuchy, jakby wypchane szyszkami - a to były raki. I te szczupaki wyspecjalizowane w pożeraniu raków to było niebo w gębie. Podobno wyśmienite są także szczuapki pasące się na żabach - akurat nie próbowałem, ale mi opowiadano. Takie można złowić w rowach i oczkach wodnych, w których oprócz jednego, może drugiego szczupaka - żyją same żaby.

Z ciekawostek: lin jest rybą tak żywotną, silną i śliską (twarda, drobna łuska, gruba skóra), że potrafi się szczupakowi wymknąć; w linach się szczupaki nie specjalizują. Przypadkowe ataki szczupaków na ludzi (np. pogryzienie ręki wystawionej za ponton) są właśnie przypadkowe, pomyłkowe - i tak rzadkie, że nie ma co brać ich w rachubę. Ale uwaga - wielki szczupak człowieka zbytnio się nie lęka. Zna swoją siłę, jest u siebie w domu. Wg. nurków nie ucieka w panice, a jedynie nieśpiesznie się odwraca i odpływa spokojnie. Był też na Mazurach przypadek złowienia przez rybaków ogromnego szczupaka, który miał w pysku blachę (sztuczną przynętę naśladującą rybkę). Do blachy był przywiązany sznurek, a na drugim końcu sznurka był jakiś spory ciążar. Co za ciężar? Utopiony kajakarz, który zawiązał sobie blachę do ręki. Jak widać był to głupi pomysł.

Dodajmy do tego, że szczupak potrafi być jednak bardzo wytrwałą rybą wędrującą - na tarło płynie często naprawdę daleko w górę rzeki. Warto tez wiedzieć, że bardzo nieliczne, ale za to zawsze ogromne szczupaki żyją w naszej przybrzeżnej strefie Bałtyku. Siedzą blisko brzegu, w głębszych zakamarkach. Złowienie takiego na wędkę byłoby jak szóstka w totka - rybacy mają już bez porównania większe szanse. Kolega zajechał raz na bazę i zobaczył trzy takie kolosy ponadmetrowe. Aż się za głowę złapał na ich widok. Były najdroższymi rybami, widać są cenione. Są to ryby o nieco innym wyglądzie, niż na śródlądziu - zwłaszcza w ubarwieniu. Znajomy inspektor rybacki widział raz sztukę mierzącą ni mniej, ni więcej, tylko 146 cm - złowioną w pobliżu Międzyzdrojów. Dodam, że oficjalne rekordy krajowe, wędkarskie, oscylują w pobliżu 120-paru centymetrów i masie ok. 25 kg...

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości