W wywiadzie dla „Do Rzeczy” prezes PiS powiedział, że chciałby uratować Polskę przed dwiema katastrofami: „Pierwszym zagrożeniem jest pogłębiający się kryzys gospodarczy. - Drugie niebezpieczeństwo wiąże się z zagrożeniem kulturowym. Mamy dzisiaj w Polsce prowadzoną z wewnątrz, ale wspieraną z zewnątrz i tam mającą swoje źródła ofensywę kulturową, która ma wysadzić w powietrze naszą tradycję narodową.”
Jak zawsze u Jarosława Kaczyńskiego, teks jest tak gęsty od znaczeń, że jedno krótkie zdanie wymaga tasiemcowych analiz, a i tak czytelnik będzie miał wrażenie niedosytu. „Pogłębiający się kryzys gospodarczy” to oczywista oczywistość. Wszystkie wskaźniki pokazują, że Titanic, zwany dla niepoznaki polską gospodarką, już dawno zderzył się z górą lodową i zatonął. A wszystko przez to, że rządzi wstrętny Tusk, który celowo niszczy polską gospodarkę, jak Balcerowicz w 1990 albo jeszcze gorzej. Ale jak PiS wróci do władzy, to katastrofę uda się jeszcze powstrzymać.
Z zagrożeniem kulturowym sprawa jest jeszcze prostsza, bo tu – o ile dobrze odczytuję słowa Pana Prezesa – Tusk chyba jest niewinowaty. Wszystkie te równouprawnienia, inwitra, aborcje i inne świństwa są zrucane na naszą umęczoną Oyczyznę z samolotów, jak kiedyś amerykańscy imperialiści zrucali stonkę ziemniaczaną: „bo nie ma u nas autonomicznych wewnętrznych źródeł tego rodzaju rewolucji obyczajowej.”
Jedną z pierwszych decyzji premiera Kaczyńskiego będzie więc – tak się przynajmniej domyślam – uszczelnienie granic i pilnowanie, by te miazmaty nie przedostawały się do prostego Ludu, który jest moralnie zdrowy i odporny na zachodnie nowinki. A jak mu się – temu Ludowi – jeszcze wyłączy te wszystkie cyfry i tefałeny, a zostawi tylko TV Trwam i Radio Maryja, to tradycyjny model rodziny rozkwitnie jak Radom pod rządami PiS.
Ale ogólnie zgadzam się z optymizmem Pana Prezesa i całkowicie wierzę w to, że uda mu się uratować Polskę przed tymi dwiema katastrofami. Zrobi to tak, jak to on ma w zwyczaju, metodą nie wprost: urządzi nam taki bal, że kryzys gospodarczy i zagrożenia kulturowe będą gdzieś pod koniec trzeciej setki naszych problemów.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka