Poseł PiS Tomasz Kaczmarek złożył do prokuratora generalnego zawiadomienie, że „premier i minister środowiska świadomie sprowadzają zagrożenie dla zdrowia i życia osób, które 11 listopada będą chciały wziąć udział w obchodach Święta Niepodległości”.
Zbrodnia premiera Tuska i ministra Korolca ma polegać na tym, że na 11 listopada wyznaczyli termin szczytu klimatycznego. A na takie szczyty zwykle przyjeżdżają też zadymiarze, więc wniosek aż się sam narzuca. A konkretnie nie sam, tylko wniosek ten narzucił parę dni temu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Agent „Tomek” tylko przekuł światłą myśl swojego pryncypała w czyn.
No cóż, żyjemy w wolnym kraju (kondominium rosyjsko-niemieckim – niepotrzebne skreślić) i każdy może składać dowolne zawiadomienia pod dowolnym adresem. Poseł na Sejm i były funkcjonariusz tajnych służb powinien jednak wiedzieć, że zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – choćby nie wiem jak strasznego – składa się do odpowiedniego prokuratora rejonowego lub okręgowego. Gdyby jednak Tomasz Kaczmarek to wiedział, prawdopodobnie wiedziałby też parę innych rzeczy, których nie wie. I byłby innym człowiekiem. Na pewno nie byłby agentem „Tomkiem” i raczej nie byłby potem posłem PiS.
Jest taka anegdotka z czasów carskich. Wybitny aktor przyszedł na spektakl tak pijany, że nie potrafił wypowiedzieć ani jednego zdanie ze swoich kwestii. Dzielnie jednak trwał na scenie, a gdy przychodziła jego kolej, mówił: „А теперь я”. Ponieważ sztuka była powszechnie znana (chyba chodziło o „Hamleta”, a w każdym razie coś Szekspira), publiczności w sumie to nie przeszkadzało, bo wszyscy wiedzieli, co aktor miał w danym momencie powiedzieć.
Poseł Tomasz Kaczmarek ma przewagę nad tamtym aktorem, bo zapomina podstawowych rzeczy na trzeźwo. W sumie więc powinien po prostu w odpowiednim momencie mówić „А теперь я”, bo i tak wszyscy wiemy, iż chodzi o to, że rząd Tuska codziennie popełnia ze dwie zbrodnie i tak z pięć przestępstw pomniejszych.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka