rozpylaczek rozpylaczek
2598
BLOG

Czy Jarosław Kaczyński był lojalnym obywatelem PRL?

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 115

Jarosław Kaczyński nie podpisał lojalki. Podpisał natomiast oświadczenie, że odmówił podpisania lojalki. Co było postawą nielogiczną, ale któż z nas nie popełnia czasami takich nielogiczności?

Kaczyński tłumaczył się, że zdał się na autorytet Jana Olszewskiego, który ponoć (nie sprawdzałem tego) twierdził, że to drugie oświadczenie trzeba podpisać.

Cały problem jest absurdalny, bo lojalka (zobowiązanie do przestrzegania prawa) była dokumentem bez znaczenia prawnego. To mniej więcej tak, jakby milicja zażądała od Jarosława Kaczyńskiego, żeby podpisał się pod oświadczeniem, że się nazywa Jarosław Kaczyński. Każdy obywatel ma obowiązek przestrzegania prawa, niezależnie od tego, czy podpisze takie czy inne oświadczenie, czy tego nie zrobi. Kto jak kto, ale doktor nauk prawnych i wykładowca uniwersytecki (nawet gdy to była tylko filia uniwersytetu w dziurze, gdzie ptaki zawracają, bo je grawitacja ciągnie w kosmos) powinien o tym wiedzieć.

Były dwa główne powody, dla których komuna przesłuchiwanym podsuwała lojalki do podpisu, choć w sumie w obu chodziło o psychologię. Po pierwsze chodziło o skutki doraźne. Komuna zakładała (na ogół trafnie), że kto podpisze, ten będzie bardziej uległy i – co za tym idzie – mniej skłonny do działań opozycyjnych.

Po drugie – ważniejsze! – każdy, kto podpisał lojalkę, był dla komuny potencjalnym kandydatem na TW. To strategia małych kroków, doskonale teraz znana każdemu: Dzwoni do nas telesprzedawca i namawia do kupna garnków. Jeżeli natychmiast nie przerwiemy rozmowy, jest spora groźba, że damy się wrobić w gruby wydatek i jeszcze kredyt na dodatek.

Jak ja bym się zachował, gdyby mi esbek proponował podpisanie lojalki? To zależy. Gdyby to było warunkiem uniknięcia aresztowania, pewnie bym podpisał. No bo to tylko świstek papieru, bez mocy prawnej. Po wyjściu z budynku natychmiast bym każdemu znajomemu o tym powiedział i problem by przestał istnieć. Gdybym wyczuł, że to tylko „dla wykonania planu”, powiedziałbym ubekowi, żeby się walił.

Z podpisania lub niepodpisania lojalki zasadniczy problem moralny zrobili fanatyczni lustratorzy, do których Jarosław Kaczyński też należy. Ma więc za swoje, że jemu też niektórzy dobierają się do tyłka i pytają, jak to z tym podpisywaniem było. Tym bardziej, że jego tłumaczenia są prawie tak śmieszne, jak tłumaczenia Adama Hofmana & co w sprawach „lotów samochodem”: ogólnie archiwa SB zawierają prawdę, ale akurat przy nim i jego bracie są liczne pomyłki, a nawet fałszerstwa. Co za dziwny zbieg okoliczności!

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka