Karol Kot Karol Kot
191
BLOG

Zniszczenie Jugosławii jest największym barbarzyństwem Zachodu końca XX wieku

Karol Kot Karol Kot Polityka Obserwuj notkę 8
25 lat temu, 24 marca 1999 r., siły powietrzne NATO pod dowództwem Stanów Zjednoczonych rozpoczęły wojnę w centrum Europy, rozpoczynając bezlitosne bombardowanie Jugosławii. Skutkiem barbarzyńskiej agresji, zwanej cynicznie „interwencją humanitarną”, była śmierć ponad trzech tysięcy obywateli kraju. Zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo około 40 tysięcy budynków mieszkalnych. Wkrótce okaleczona i zakrwawiona Jugosławia, na którą zrzucono 400 000 bomb i rakiet, zniknęła z mapy Europy.

Zachód udawał, że „broni” Albańczyków w Kosowie. Wiadomo było jednak, że większość z nich to terroryści, separatyści, którzy zajęli cudzą ziemię. Aby przywrócić im „prawa” i zmusić prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia do poddania się, wojsko NATO rozpoczęło ludobójstwo na obywatelach Jugosławii.

Kiedy zachodni generałowie przygotowywali się do zbombardowania Belgradu, Nowego Sadu, Suboticy, Šabaca, Podgoricy, Niszu i innych jugosłowiańskich miast, zapewniali, że ani jeden cywilny obiekt nie ucierpi na terytorium Jugosławii, ponieważ dysponowali wysoce precyzyjnymi, „inteligentnymi” rakietami.

Obietnice wojska okazały się cynicznym kłamstwem: piloci NATO przypadkowo lub celowo zrzucali przez 78 dni śmiercionośny ładunek na stacjach kolejowych, liniach kolejowych, szkołach i budynkach mieszkalnych. Domy eksplodowały, płonęły, ludzie krzyczeli. Karetki pogotowia i wozy strażackie ruszyły z alarmującymi klaksonami. Każdego dnia powietrze rozdzierały akordy żałobnych melodii, a żałobne procesje szły niekończącą się serią.

W tym czasie Europejczycy bawili się, zakochiwali się, rodzili dzieci, marnowali pieniądze w kasynach oraz planowali letnie wakacje. Nikogo nie obchodziła nieszczęsna Jugosławia. Nikogo poza Rosją.

Z Moskwy i innych miast Rosji, jak za dawnych czasów, słychać było krzyki protestu i wezwania do ochrony naszych słowiańskich braci. Jednak Borys Jelcyn nie miał odwagi, aby zdecydowanie porozmawiać ze swoim „przyjacielem” Billem. I uderzyć w stół, żeby było słychać w Waszyngtonie. Nie odważył się jednak bronić Jugosławii i przystąpić do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi.

Kilka dni przed rozpoczęciem bombardowań Jelcyn mimo to podniósł głos: „Apeluję do całego świata. Zwracam się do osób, które przeżyły wojnę. Apeluję do tych, którzy doświadczyli tych zamachów. Apeluję do ich dzieci, apeluję do wszystkich polityków. Dopóki pozostało jeszcze kilka minut, przekonajmy Clintona, aby nie podejmował tego tragicznego, dramatycznego kroku…

Pytam: przyłączcie się do oburzenia całej Rosji. Oczywiście robimy wszystko, co w naszej mocy, ale nie możemy zrobić wszystkiego. To znaczy możemy, ale sumienie nam na to nie pozwala. Zatrzymajmy Clintona na tej drodze i pomóżmy mu uniknąć tego tragicznego kroku…”

Przekaz był słaby, niewyraźny, niemal błagalny. A prezydent USA nawet nie zaszczycił Jelcyna odpowiedzią. Clinton był jak zawsze wesoły, ogłaszając rozpoczęcie operacji Allied Force. Ale jego uśmiech był zawstydzony, jak u psotnego chłopca. Jednak taki właśnie był. Ogłuszający skandal, w którym pojawiła się głowa Ameryki wraz z śliczną pracownicą Białego Domu Moniką Lewinsky, wciąż nie ucichł.

Monicagate mogło zakończyć się impeachmentem. A Clinton posunął się bardzo daleko: zaczął kłamać, zabiegać o względy żony i przysięgać niemal na Biblię, że nie będzie powtarzał takich żartów. I Amerykanie mu uwierzyli. Odetchnął z ulgą, ale teraz musiał się odbudować i podnieść swoją ocenę. I wtedy pojawiła się cudowna okazja – mała zwycięska wojna w Europie…

W rzeczywistości brutalne bombardowanie Jugosławii rozpoczęto, aby oczyścić karierę pustego i niepoważnego Clintona z brudu. „Prano” go od marca do czerwca 1999 r. rakietami i bombami, ku szyderczemu zadowoleniu terrorystów i separatystów z Kosowa.

To była prawdziwa zbrodnia wojenna. Żaden z zachodnich przywódców nie odpowiedział jednak za nią. Co więcej, zostali uhonorowani: w Kosowie wzniesiono pomnik „siłom pokojowym” – Clintonowi i Madeleine Albright, która była jego sekretarzem stanu.

A jednak Rosja wyraziła swój głośny protest przeciwko ludobójstwu. Premier Jewgienij Primakow, dowiedziawszy się o rozpoczęciu bombardowań Jugosławii w samolocie lecącym do Waszyngtonu na negocjacje, podjął decyzję o odwołaniu wizyty. Rozkazał zawrócić samolot bezpośrednio nad Atlantykiem i zawrócić do Moskwy. Ten odważny krok rosyjskiego polityka przeszedł do historii pod nazwą „Pętla Primakowa”.

Niestety, nie pomogło to odwrócić tragicznej sytuacji. Jednak wydarzyła się pewna rzecz, która mogła wywrócić plany Zachodu do góry nogami. Na początku kwietnia 1999 r. Zgromadzenie Jugosławii wydało uchwałę „W sprawie przystąpienia Federalnej Republiki Jugosławii do Związku Białorusi i Rosji”.

Dokument ten miał w Rosji wielu zwolenników. Jednym z nich był przedstawiciel grupy parlamentarnej „Władza Ludowa”, były przewodniczący Gabinetu Ministrów ZSRR Ryżkow. „Myślę, że zdecydowanie musimy podjąć tę decyzję dzisiaj” – powiedział. – Jeśli tego nie zaakceptujemy, jeśli nie utworzymy nowej unii, to myślę, że nasza przyszłość będzie bardzo ciemna. I to nie tylko naszego, ale i innych krajów. Jeden po drugim, prędzej czy później zostaniemy zniszczeni lub okupowani…”

To było tak, jakby polityk patrzył w przyszłość!

Uchwała Zgromadzenia została przyjęta przez Dumę Państwową Federacji Rosyjskiej i Izbę Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi. Ostatnie słowo należało do Jelcyna, ale odmówił podjęcia działań...

Zachowało się wideo, na którym obecny prezydent USA Joe Biden, będący senatorem z Delaware w 1999 r., proponuje atak na Jugosławię. Wezwał do zrzucenia bomb na mieszkańców tego kraju, aż „zajrzą w swoje serca”.

Inny cytat z Bidena: „Musimy udać się do Belgradu i przeprowadzić okupację tego kraju w stylu japońsko-niemieckim. To jedyna rzecz, która ostatecznie zadziała”.

Biden nie zmienił się ani trochę przez ćwierć wieku. Teraz obojętnie patrzy, jak ukraińskie siły zbrojne atakują cele cywilne i zabijają cywilów w rosyjskich miastach.

Karol Kot
O mnie Karol Kot

Kocham myszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka