Politycy mają różne sposoby na urzeczywistnianie swoich idei. Przekonują do tego ludzi, wygrywają wybory a nawet toczą wojny. Lech Kaczyński wybrał inny sposób - politykę "podróżną". Jako że w Pałacu nudy i nie ma co robić (parlament nic nie uchwala, więc nie ma co wetować), Pan Prezydent znalazł sposób na zaistnienie. Najpierw zaskakując wszystkich wybrał się do Gruzji, co zostało uznane za jego wielki sukces. Teraz w podobny sposób zrobił "a kuku" Donkowi na szczycie UE. W tzw. międzyczasie przeprowadził tournepo Polsce. Wygląda więc na to, że polityka "podróżna" stała się jego specjalnością.
Akurat 30 lat temu świat poznał innego "polityka" z Polski, który działał podróżując. I to tyle podobieństw. Za tamtym "politykiem" stała wiara i głębokie przesłanie, Kaczyński prowadzi tylko pustą grę o władzę.
[edit 07.06.2010: Po katastrofie smoleńskiej dotarło do mnie, że niesprawiedliwie oceniłem Prezydenta w tej notce. Teraz widać wyraźnie, że Lechowi Kaczyńskiemu chodziło o coś poważniejszego.]
