Niedawno dało się kupić w jednym supermarkiecie czosnek - czosnek jak czosnek - ale napis na jego opakowaniu informował, że krajem pochodzenia produktu są Chiny. Tak naprawdę nie wiem czy napis mówił o pochodzeniu tego konkretnego produktu jako rośliny uprawianej właśnie w Chinach, czy chodziło o informację ogólną na temat gatunku. Matka Wikipedia
powiada bowiem, iż czosnek pospolity pochodzi właśnie z Azji, czym oczywiście nie ułatwia rozwikłania zagadki. Jak odgadnąć co tam się zachciało napisać przedsiębiorcy pakującemu czosnek? A czy to właśnie jemu się zachciało? Przecież jedna cholera wie, czy istnieje jakaś eurodyrektywa lub rozporządzenie, nakazujące informować z jakiego kraju pochodzi podtykana konsumentowi roślina.
Jestem w każdym razie skłonny uwierzyć (choć nie jest to łatwe), że mowa jest o pochodzeniu tych konkretnych ząbków czosnku. A nawet jeśli jest inaczej - zapewne wszystcy zdążyliśmy przyzwyczaić się do najróżniejszych produktów pochodzenia chińskiego, wśród których zdarzają sie kurioza porównywalne z owym czosnkeim. Kupujesz czajnik, zabawkę, ciuch - Chiny, kupujesz flagę biało-czerwoną - Chiny.
To i czosnek być może. Choć wydawałoby się, że jest on u nas tak tani że o imporcie z drugiego końca świata nawet myśleć nie warto.
Ale od tego fenomenu ciekawszy wydaje mi się jeszcze jeden.
Otóż: dlaczego akurat Azja? Dlaczego kupa szmalu leci wzamian za tkaniny, zabawki, elektronikę, groch z kapustą - do Chin czy Tajwanu? Nie przypominam sobie, abym w krótkim swoim życiu kupił cokolwiek, na czym napisanoby "MADE IN KENYA".
A dlaczego? Czy w Afryce nie da się postawić fabryki i zatrudnić ludzi za płacę porównywalną z przysłowiową (chińską) miską ryżu dziennie?
Kłębią mi się w głowie oczywiście jakieś koncepcje które mogłyby to wyjaśnić, ale nigdy się tematem nie zajmowałem poważnie, szczerze mówiąc, nie przyszło mi do głowy myśleć o tym, dlatego nie będę się popisywał swoją ignorancją.
A może ktoś z Czytelników mnie oświeci? Będę wdzięczny.