Tym razem gazeta we Włoszech użyła określenia "polska fabryka śmierci". Oczywiście
nasz ambasador zaprotestował - i słusznie.
Ale ja nie o tym. Chciałem poruszyć inny temat. Otóż często słyszy się, że podobne protesty, czy to oficjalne, czy to "prywatne", są nieskuteczne lub mało skuteczne. Sprostowania nie zawsze ukazują się, a jak się ukazują, to w mało eksponowanych miejscach, drobną czcionką, lakoniczne.
Wymyśliłem jednak sposób, który mógłby okazać się skuteczniejszy. Nie wiem czy już ktoś tego próbował. Sposób ów nazywa się:
antysemityzm.
Wiem, protestując przeciw używaniu określenia "polskie obozy śmierci" bronimy przede wszystkim dobrego imienia Polski. Ale można przecież w liście do redakcji pisma wtrącić również zdanie, iż publikowanie fałszywych informacji o niemieckich obozach śmierci może urazić Żydów, pielęgnujących ciągle żywą pamięć o Zagładzie.
Można nawet postąpić jeszcze brutalniej i publikować gdzie się da, wysyłać do konkurencyjnych redakcji informację o
antysemickim wybryku gazety xxx.
Jak już napisałem, nie mam pojęcia czy ktoś już tego próbował, proszę dać znać jeśli tak, proszę też Czytelników o opinie: co o podobnym pomyśle sądzicie?