We Wrocławiu jesteśmy świadkami wydarzeń, które w specyficzny sposób wpisują się w obchody Święta Niepodległości. 11 listopada będzie miała premierę megaprodukcja wrocławskiej opery Kniaź Igor Aleksandra Borodina. Opowieść o średniowiecznych bojach Rusinów z Połowcami jest idealnie dobranym repertuarem na ten dzień. A może pani dyrektor nie widzi potrzeby sięgnięcia po dorobek polskich twórców z okazji 93. rocznicy odzyskania przez nas niepodległości. Może, jak wielu wrocławian, nie widzi powodu do świętowania, bo redaktor lokalnej Gazety Wyborczej napisał, że przyzwoici ludzie manifestują tylko 9 listopada (rocznica kryształowej nocy w Niemczech).
Drugim prezentem, jaki Polacy otrzymują we Wrocławiu, jest premiera nowych koszulek reprezentacji narodowej w piłce nożnej. Jak przystało na drużynę narodową właśnie, jej członkowie będą odtąd biegać z logo znienawidzonego przez kibiców PZPN. Nasze godło, biały orzeł, z którego wizerunkiem na piersiach nasi piłkarze biegali po boiskach całego świata od 1924 roku, idzie w zapomnienie. Piłkarze starszego pokolenia, jak Zbigniew Boniek czy Jan Tomaszewski, są tym faktem oburzeni. Szkoda, że ich młodsi koledzy Kuba Błaszczykowski i Wojciech Szczęsny nie widzą w tym nic złego.
Przykro, że dzieje się to wszystko w dniu, w którym orzeł i biało - czerwona powinny dumnie unosić się nad naszymi głowami.
Inne tematy w dziale Polityka
