Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi polityków Platformy. Bo jest przecież rzeczą oczywistą, że jeśli ktoś mówi niezgodnie z wykładnią biura propagandy partii obecnie rządzącej w Polsce, to posługuje się pisowskim językiem. Widać posada w unijnej biurokracji komisarzowi Lewandowskiemu nie służy.
Wstrzymanie unijnych funduszy na budowę dróg dla Polski to decyzja komisji europejskiej, w której wspomniany komisarz też zasiada. Należało więc te pieniądze wstrzymać, czy też nie? Ale tu z pomocą spieszy sam premier Tusk, który oświadczył na konferencji prasowej, że jest to sukces polskiego rządu. Sukces, bo zadziałała tarcza antykorupcyjna. Zapomniał tylko wyjaśnić, a dziennikarze jak zwykle nie dopytali, że działanie takiej tarczy powinno być prewencyjne. Po to angażuje się rozmaite służby tajne i jawne, aby do przestępstwa zmowy cenowej nie dopuścić. A my w roku 2013 dowiadujemy się o przewałach z roku 2009. To ma być tarcza?
Kiedy w poprzednim roku na naszych oczach walił się program budowy autostrad, w schyłkowej fazie przechodzący w budowę dróg autostradopodobnych (tzw. przejezdność), skutecznie wmówiono Polakom, że wyłączną winę ponoszą wykonawcy. A dlatego oni, że wygrywali przetargi dzięki zaniżaniu cen. A dziś się okazuje, że nie zaniżali, tylko zawyżali. Całkiem jak w radiu Erewań – nie rozdawali rowery, tylko kradli, a poza tym wszystko się zgadza. A wystarczyło sięgnąć po dane sprzed kilku lat. Ja już wcześniej podawałem przykład autostrady A4 na odcinku Krzywa – Zgorzelec, której budowę rozpoczęto za rządów PiS. Koszt budowy tej drogi o nawierzchni betonowej wyniósł ok. 25 mln zł za 1 km. Platforma buduje asfaltowe, a więc tańsze, w przedziale 50 – 100 mln zł za 1 km, a odcinek S8 w Warszawie osiągnął rekordową cenę 200 mln zł za 1 km. Są to najwyższe koszty w Europie.
Liczby nie kłamią, ale komisarze chyba w każdym ustroju są trochę inteligentni inaczej.
Inne tematy w dziale Polityka
