Dzisiejsze wydarzenia w Warszawie, gdzie Sejm głosami rządzącej partii nie zgodził się na nazwanie ludobójstwem zbrodni dokonanej na Polakach 70 lat temu, wstrząsnęły światową polityką. Parlament Izraela zdziwiony, że tak można, postanowił w imię dobrych stosunków z Niemcami przestać poruszać drażliwą kwestię Holocaustu. Z doniesień agencyjnych nie wynika jasno, czy uchwała Knesetu dotyczy również Polski (jak wiadomo, współodpowiedzialnej za te zbrodnie). Dobre wieści płyną też z Paryża. Francuskie Zgromadzenie Narodowe zawstydzone niezrozumieniem niuansów polityki międzynarodowej, które tak jasno wyłożył dziś minister Sikorski, postanowiło unieważnić ustawę sprzed półtora roku piętnującą tureckie ludobójstwo dokonane na Ormianach. Mało tego, władze Armenii w trosce o dobre relacje w ramach Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej, postanowiły zrezygnować z jątrzącej retoryki. Odtąd zamiast o ludobójstwie, będą mówić o „wydarzeniach z lat 1915 – 1917”. Również Rosja dostrzegła wagę decyzji Sejmu. W ramach dobrej współpracy zapoczątkowanej szkoleniami w Rosji polskiej Państwowej Komisji Wyborczej oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Moskwa postanowiła wysłać do Polski na szkolenie delegację Państwowego Komitetu ds. Polityki Historycznej Federacji Rosyjskiej. Podobno także prezydent Obama wydał polecenie swoim urzędnikom, aby już bez skrępowania pisali na prompterze o polskich obozach koncentracyjnych.
Światowi przywódcy pewnie nie słyszeli, że polski premier przed laty głosił, że polskość to nienormalność. Dziś Donald Tusk i jego partyjni towarzysze udowodnili, że nie były to słowa rzucane na wiatr.
Inne tematy w dziale Polityka
