ladynoprofit ladynoprofit
299
BLOG

Nieczynni....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 1

"Wewnętrzne dziecko jest piękne, wspaniałe, pełne pozytywnej energii i niezwykle pożyteczne np w kontekście kreatywności, pod warunkiem że ma odpowiedzialnego dojrzałego emocjonalnie opiekuna.

W przeciwnym razie stanie się rozwydrzonym bachorem domagającym się od świata kolejnej zabawki, stojąc i tupiąc oraz wrzeszcząc na cała ulice tym samym szantażując emocjonalnie własna matkę tudzież ojca.

Zdrowe piękne rozbawione i cieszące się życiem wewnętrzne dziecko, zapobiega również staniu się zgorzkniałym pełnym cynizmu zgredem tudzież stara babą bez względu na wiek." Bogdan Markowicz

 By dojrzałe, mądre życie było wolne od naddanych obciążeń, dobrze jest poprawnie skonstruować pomost interpersonalny z naszym dzieckiem wewnętrznym, którego banalizowanie bywa jądrem naszych wszystkich chorych zachowań, uzależnień, nałogów oraz powodem nieumiejętności rozwiązywania większości problemów.

Powinniśmy się z nimi uporać, a tym czasem w konfrontacji z ich zaplątaniem, bezradnie rozkładamy ręce, odreagowując nasz toksyczny wstyd i gniew na sobie  /autodestrukcja/  lub na otoczeniu ....

Takie odwołanie się do dziecka wewnętrznego określa się  procesem odsłonięcia.

Często jest po prostu uwolnieniem się od bólu pierwotnego. Odblokowaniu wszystkiego tego, co wyparło się w lęku przed próbą analizy. To wejście w kontakt z własnymi uczuciami.

Przypomnienie sobie zdarzeń z dzieciństwa, niesprawiedliwe traktowanie przez bliskich może napawać smutkiem, ale to dobry sygnał. Nie chodzi o kategorię winy, ale zasymilowanie faktu, że coś było niewłaściwe. John Bradshaw w edycji:   "Powrót do swego wewnętrznego domu" pisze:

"Idealizowanie rodziców stanowi rdzeń mechanizmów obronnych ego i musi teraz ulec zmianie. Wasi rodzice nie byli źli, oni także byli skrzywdzonymi dziećmi."

Taką samą tezę opisuje Alice Miller w swej książce: "Mury milczenia".

Bradshaw napisał:  "Jednakże w przypadku żalu z powodu porzucenia / fizycznego, czy tylko mentalnego/ w dzieciństwie musicie pomóc swojemu skrzywdzonemu dziecku wewnętrznemu dostrzec, że niczego nie mogło ono zmienić. Cierpienie jest skutkiem tego, co jemu się przydarzyło, nie zaś czegoś co było jego winą."

Szalenie ważna myśl, dla mnie kapitalna i rozstrzygająca!!!!

Poczucie winy, które nosi się w sobie wobec rodziców, nawet będąc już dorosłą osobą. Za poczuciem winy zaraz pojawia się wstyd. A wstyd to uwertura do blokad, do braku wiary w siebie, do braku umiejętności zawalczenia o siebie.

Tak to już jest w nas niedoskonałych bytach, że o wiele szybciej dostrzeżemy źdźbło w postawach innych, niż TIR z pniami we własnym.

Jeśli literatura przedmiotu desygnuje zaniedbane dziecko wewnętrzne irracjonalnymi zachowaniami, inklinacją do agresji, podbijanie swoich papierów deprecjonowaniem innych /stabilni nigdy tego nie robią!/ - to w miarę łatwo wyłuskać tych, ktorzy podpięli kajdankami swe dziecko wewnętrzne do kaloryferu sadystycznego zaniedbania. A sadyzm wobec siebie -  to nic innego jak masochizm mentalny.

Kolejny paradoks - brak przymierza z dzieckiem wewnętrznym - winduje infantylizm na takie poziomy, że logika trzeszczy.

Egzemplifikacja?

Pierwsza z brzegu:

"Jeśli myślisz jak ja  - jesteś obiektywny"

"Widzę, że pani dojrzała, przybliżyła się do rzeczywistości , bo myśli jak ja".

Każdy ma prawo do swej optyki - nawet niewydarzonej. Jednak w powyższych przykładach bije po oczach absolutny brak samokrytycyzmu. Owego marginesu - "być może mylę się...".

Jeśli ktoś ma wylączony samokrytycyzm - można odpuścić sobie rozważania o tym, z jak dojrzałym aparatem krytycznym ogarnia, weryfikuje realia.

Ludzie z bałaganem wewnętrznym mają silną tendencję do antagonizowania innych. Znacie na pewno wirtuozów intryg, batalii, podchodów i koncertmistrzów irracjonalnych sporów.

Tych, którzy mniej lub bardziej świadomie dialogują ze swym dzieckiem wewnętrznym - trudno wyprowadzić z równowagi. Nawet, gdy wypelnia ich gniew, irytacja , rozczarowanie.

Pomijam taką skalę bodźca, przy którym święty by nie zdzierżył.

Zaniedbane dzięcko wewnętrzne rodzi potrzebę szukania zakneblowanego w innych.

Manifestuje się to neurasteniczną potrzebą akceptacji, zupełnie inaczej pachnącej od zdrowej wersji.

Bo nie jest dramatem, że ten czy tamten  nas nie akceptuje. Ma do tego prawo. Zaburzone byty będą reagować oburzeniem, agresją wobec negujących. Ich glęboki infantylizm udźwignie jedynie głaski i zachwyt nimi. Nic więcej.

Osierocone wewnętrzne dziecko to niski poziom odwagi bycia sobą.

Takie osoby kochają maskarady, gry, strategie - by prawdziwe Ja nie miało szans na oddychanie realiami.

Jeśli już przytulamy kogoś, dodajmy od czasu do czasu - "przytulam też twoje wewnętrzne dziecko."

Jeśli kogoś to zawstydzi - tym bardziej było to konieczne.

Jeśli nie....nikt nie wydrwi pluszowego misia tuż obok...

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości