ladynoprofit ladynoprofit
982
BLOG

IZOLACJA. KROCZE SERCA....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Taniec jazzowy jest oparty na policentryzmie i izolacjach.
Izolacją nazywamy niezależne poruszanie poszczególną częścią ciała, co jest naturalną rzeczą dla ludzi o afrykańskim pochodzeniu, natomiast europejczycy zawsze traktowali ciało jako całość, więc przez długi czas nie potrafili przyswoić tej zasady.

Taniec jazzowy sprawia ogólne wrażenie tańca „lekkiego i niezależnego” tak jak taniec współczesny czy modern dance, lecz zaraz po balecie jazz jest jedną z najtrudniejszych technik tanecznych i wymaga wielkiej pracy tancerza.
W miarę upływu czasu powstało kilka odłamów tańca jazzowego: lirycal jazz, latin jazz, modern jazz. /wiki/

To w tańcu...

A mentalnie?

Patrząc na kadr - nie chodzi o podzielność uwagi.

Jeden z  moich znajomych zareagował na tę fotę -  że nienawidzi, gdy właśnie tak...

Ja mu na to - nie dziwi nic...

Ale spora część mężczyzn powie - mniammmm....

Dobra fota jest zawsze jakąś opowieścią.

Gdybym miała zatytułować - ZIGNOROWANY.

Cóż z tego, że stymulowany na południe od pępka.

Na tę ikonografię naklada mi się matka w parku - która stopą kołysze wózek, a dla siebie kradnie czas na lekturę.

Ale bobas nie jest przez to ignorowany - jedynie usypiany.

Tu kobieca stopa w kroczu mężczyzny - bardziej mówi - stwarzam ci przestrzeń doznań, która uwolni mnie od ciebie.

Jest coś ciekawszego, bardziej intrygującego niż ty.

Izolacja mentalna, ale tylko w niej.

Jaki gatunek mężczyzn zamarzy, by choć tak?

No może fani kobiecych stóp, albo fetysz szpilki tu także zadziała.

Ale i tu pojawia się smaczek.

Mężczyzna, który lapie orgazm jedynie lub zwłaszcza w dialogu erotycznym z kobiecą stopą - też dokonuje izolacji.

Na dwóch poziomach. Izoluje stopę od jej właścicielki. A przez to izoluje siebie od kobiety.

Stopa wystarcza. Ona załatwia wszystko.

Mimika ciała.

A mentalnie?

Izolacja w tym rozumieniu - to zaspakajanie potrzeb, oczekiwań drugiej strony - zatapiając się w innej galaktyce własnych potrzeb - które nie mają żadnego pomostu z partnerem.

Jest to możliwe, dość częste w związkach..ale czy na pewno o to chodzi?

Na odwieczne pytanie - czy można kochać dwie osoby jednocześnie - zawsze odpowiadam - że jesteśmy mentalnymi monogamistami.

Pan haremu też bez trudu wskaże jedną, jedyną faworytę.

W kardiologii jest coś takiego jak  monitorowanie holterowskie.

A w miłości?

Wystarczy uczciwie zeskanować frekwencyjność imienia, o którym się myśli.

To wystarczy.

Zero dalszych pytań.

Ktoś kiedyś mądrze skonstatował - nigdy nie pokochasz drugiej osoby, kochając tę pierwszą.

Ci, dla których niewygodna ta konkluzja nigdy nie nazwą odpowiedzialności odpowiedzialnością, obowiązku - obowiązkiem.

Izolują się od prawdy, która w nich - bo w nikim więcej - i własną 'stopą' malują wersję - kocham,  tego też kocham,  i tamtego też...

Gdyby istniało  monitorowanie holterowskie miłości - wynik byłby jeden.

Mężczyzna penetrujący kobietę nigdy nie będzie miał pewności, czy nie ma do czynienia z izolacją pomiędzy pasywnością jej ciała a aktywnością jej miłości.

W drugą stronę - podobnież.

Czy zrozumienie tych mechanizmów, zależności coś zmienia?

Właściwie nie.

Wciąż pozostanie grupa mężczyzn zachwycona zizolowaną stopą na ich kroczu.

Wciąż kobiecy spokój wypełni męski obowiązek w etui...rzekomej miłości....

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości