Pewien mężczyzna chciał się nauczyć sztuki władania mieczem. Odnalazł swojego mistrza, udał się do niego i mówi:
- Mistrzu, przybywam do Ciebie gdyż chce się nauczyć sztuki władania mieczem. Mam wielką motywację i dużo silnej woli, jak sądzisz ile czasu mi to zajmie?
Mistrz popatrzył na niego i mówi:
- No cóż, patrząc na ciebie myślę, że jakieś dziesięć lat!
Dziesięć lat! – wykrzyknął człowiek – to strasznie długo! A gdybym tak ćwiczył jeszcze wytrwalej, ciężej, gdybym codziennie uczył się od rana do nocy – to wtedy ile?
A mistrz na to: – Dwadzieścia lat.
"Psychotyczna część naszego umysłu nie chce poznawać świata, woli rozkoszować się własnymi wytworami.
Ciekawość to ryzyko.
Dowiem się czegoś nowego, a może to coś nie będzie wcale takie przyjemne?
Przyjęcie nowego wiąże się z bólem psychicznym - trzeba pożegnać stare, jakiś kawałek świata wewnętrznego musi umrzeć.
Niektórzy wolą żyć w świecie, który sami sobie wymyślą, sami zinterpretują i ocenią. Mogą w tym świecie samodzielnie się wychwalać albo sobie dokopywać - to już zależnie od skłonności.
Ten sposób funkcjonowania w skrajnej postaci widać u dyktatorów.
Nie interesuje ich, jak wygląda rzeczywistość. Mają własną mocną iluzję i przyjmują z zewnątrz tylko te sygnały, które się z nią zgadzają. Podwładni się błyskawicznie tego uczą i zaczynają dostarczać tylko pożądanych informacji.
Nadużywanie mechanizmów obronnych bywa trudne do zniesienia dla ludzi dookoła. Jest na przykład coś, co się nazywa reakcją upozorowaną. Ktoś nie akceptuje jakiejś swojej cechy, więc wykształca cechę przeciwną. Pozoruje ją.
Na przykład?
Nie radzi sobie z własną agresją, więc staje się dla wszystkich nad wyraz miły.
''Jestem samą dobrocią'' - myśli.
Czujemy w tym fałsz. W reakcji upozorowanej jest zawsze coś przesadnego. Jakiś niepokojący naddatek.
Taka osoba nie tyle jest miła, ile jest wręcz agresywna z tą swoją uprzejmością i dobrocią. Agresja może też przekształcać się w altruizm - ktoś chce pomagać całemu światu.
''To ja pomagam! Ja, ja, ja. Niezależnie od tego, czy ktoś chce mojej pomocy, czy nie chce''. Taki harcerz przeprowadzający na siłę babcię przez ulicę.
Problem polega na tym, że emocja, którą ktoś nie umie się zająć, pobyć z nią, wcale nie znika. Cały czas grozi wybuchem. Niby ktoś jest przesadnie miły, pomocny i nagle wbija taką szpilę, że się przewracasz z bólu." /Grzegorz Sroczyński z Danutą Golec/
________
Jeszcze nie zdarzyło mi się nie rozpoznać niechęci w precyzyjnym makijażu serdeczności.
Nigdy.
Taki 'uśmiech' ma bardzo specyficzne rysy - kąty...
Sztuczny uśmiech zadaje ból nosicielowi, więc też bardzo szybko spada.
I w drugą stronę - bez wielkich gestów, słów...a ufność znajduje owodnię w drugim człowieku.
Znasz kogoś całe lata i wiesz, że maksimum to neutralne klimaty. Bez niechęci, ale i bez czegoś więcej...
Z drugiej strony znasz kogoś chwilę i wyraźnie przeczucie, że maksimum to odległy szczyt, ale z przyjemnością wejścia nań.
Są ludzie jak Bill Murray w ''Broken Flowers''. Sztywny. Spięty. Wciąż oddzielony od samego siebie. Żywą część swojego umysłu Bill Murray trzyma u tego sąsiada.
''Stary! Musisz znaleźć syna! Niezła przygoda cię czeka!'' - to sąsiad wszystko wymyśla, planuje trasę, wynajmuje auto. Jest zafascynowany tą historią. Zdrowy człowiek z ja prawdziwym takiego sąsiada - ma we własnym wnętrzu.
Tak też jest z osobami, które nigdy nie stworzą związku - nawet w nim będąc.
Drugi człowiek dla nich to rodzaj depozytu swego 'ja'.
Stąd tak źle znoszą samotność.
Nie ma 'nosiciela' Ja...a trudno żyje się poza własnym Ja.
Bodźce, stymulacja musi przyjść z zewnątrz.
Bez tej drugiej dłoni - struny milczą.
Ale jak zakochać się w martwym...instrumencie?
Nie jest tajemnicą, że życie przypomina gryf gitary z progami...
"Próg jest centralnym pojęciem w psychologii procesu, strukturalnie oznacza granicę między procesem pierwotnym a wtórnym, jest granicą tożsamości i oddziela znane od nieznanego.
W związku z tym próg jest miejscem najbardziej energetycznym podczas pracy terapeuty, to obszar walki miedzy starym a nowym, między obroną znanych i bezpiecznych zachowań oraz stylów życia a ciekawością zmiany.
Każdy większy próg oznacza mierzenie się z niewyobrażalną sytuacją, gdzie z jednej strony mamy tendencję do zachowania status quo, niechęć do wychodzenia poza bezpieczną, dobrze znaną niszę i strach przed niewiadomą, nieznaną rzeczywistością, z drugiej zaś tendencję do rozwoju, poszerzania obszaru psychicznego funkcjonowania, czy też poczucie, że w tej wersji siebie, w jakiej funkcjonujemy już nic ciekawego nas nie spotka lub też, że bez dopływu czegoś „nowego” nie będziemy w stanie rozwiązać życiowych trudności.
Na każdym progu napotykamy też jego „strażników”, systemy przekonań, których zadaniem jest na wszelkie możliwe sposoby powstrzymać nas przed sięganiem po nowe.
Im sztywniejsza jest nasza tożsamość, nasz proces pierwotny, tym większy jest próg i tym straszniejsi na nim strażnicy.(Teodorczyk, 2012)
Rozwój psychiczny człowieka nie jest możliwy bez mierzenia się z progiem." /Tomasz Teodorczyk/
Dlatego przymierze z własnym Ja to jeszcze nie wszystko.
Owo Ja musi zmierzyć się z progowym strażnikiem. A ten bywa cholernie upierdliwy, namolny - szpetnie wierny swej funkcji.
Czasem zdradzamy dobro własnego ja na rzecz zakumplowania się ze strażnikiem.
Razem z nim obalamy kolejną butelkę dezercji.
Jest dobrze, jest przyjemnie - egzamin decyzyjny odroczony.
I tak jak niedobrze jest, gdy ktoś inny "dźwiga" nasze Ja, tak błogosławieństwem jest spotykanie takich ludzi, ktorzy podając dłoń swej osobowości - ulatwią a nie utrudnią pokonywanie progów.
,,Jestem mądrą kobietą . Ile razy robię coś nieskończenie bezsensownego przeciw samej sobie, słyszę to sformułowanie.
Ile razy ktoś wyzuwa mnie z moich praw, a ja godzę się na to, chwalą mnie: „Jesteś mądrą kobietą”.
Jeszcze nigdy nie słyszałam tego określenia w przyjemnych dla mnie okolicznościach.
Bardzo poważnie się zastanawiam, czy nie powinnam wreszcie trochę zgłupieć." Stefania Grodzieńska
Dlatego czytając siebie w kontekście drugiego człowieka - niech pulsuje żywa spójność: głupota jest głupotą, mądrość...mądrością.
Aplauz klakierów, którym tak naprawdę jesteśmy obojętni może obrodzić niezdrową, złudną przyjemnością.
Ci, dla których jesteśmy ważni - nie ranią nas, chroniąc przed kretynizmem, i nie zgaszą...gdy od czasu do czasu jesteśmy dzielni w zmaganiu się z kolejnymi progami.
Nasz wewnętrzny strażnik progu - będzie zawsze przeciwko nam.
W osobach mądrych, autentycznych mamy 'pluton' wobec skoszarowanego w nas strażnika - blokującego przed sensowną decyzyjnością.
Inne tematy w dziale Rozmaitości