"Wydaje mi się, że podstawowa różnica w przeżywaniu świata polega na tym, że kobiety uczestniczą w zadaniach z powodu relacji, a mężczyźni w relacjach z powodu zadań." Jacek Stryczek
Sponatnicznie zapytałam wczoraj moich znajomych, co o tej myśli sądza, czy faktycznie jest tak - jak sugeruje autor cytatu.
Zareagowali jedynie mężczyźni i taka sobie pogawędka wyszła /imiona skrótowo/.
Ł. - Ha! Pytanie, jakim zadaniem jest relacja?
Ja - Dobre pytanie! W cytowanej myśli relacja jest poza paradygmatem zadania - i osobiście tez tak uważam. Z jednym zastrzeżeniem - ze większość relacji ma charakter 'zadaniowy', niestety. Ale to jedno. Wciąż zostaje pytanie, czy faktycznie jest tak jak w zapodanej myśli, ów podział...na płeć i konteksty istnienia.
R. - A skąd wiesz że "W cytowanej myśli relacja jest poza paradygmatem zadania" ?
czy "bezzadaniowa relacja" nie jest jedynie istnieniem obok siebie?
Ł. - Traktując tę kwestię nie w kategoriach skrajnych stanów idealnych - jak najbardziej bym się przychylił do tej myśli, ale... z tym samym zastrzeżeniem, co ty. Co innego mnie intryguje - co ze zmiennością w czasie samej relacji? Czy to jednak nie symptom adaptacji, a przez to pośrednio - zadaniowości?
Ja - R., nie w tym rozumieniu. Ja pojmuję relację jako zadanie - gdy celem wejścia w nią jest wszystko, tylko nie uczucie. Pewien rodzaj rachuby, lęk przed samotnością etc.
R. - Napisałaś tylko nie uczucie, jednak niedoprecyzowanie jakie sprawia ze wątpliwe bo czy lęk przed samotnością nie wywołuje uczucia? Tyle że pewnie nie tego, które ty miałaś na myśli pisząc komentarz...
P. - Gdy zapytać mężczyznę czy przypadkiem nie jest gejem nie ma wątpliwości ze nie jest i tu pojawia się niepewność czy nie kłamie. Inny powie , ze jest i nie pewności nie ma. Jeszcze inny powie, że nie wie bo nigdy nie próbował i tej jest jak diament, który wyrzuciłem do oceanu zamiast go sprzedać. I patrzyłem jak znika w .., no tam gdzie znika się bezpowrotnie ale fantastycznie
Ja. - Ł. -zmienność zawsze będzie - ale i ona jest dwutorowa. Zmienność jako konstruktywne dojrzewanie dwojga, ze zmienną temperaturą uczuć, ale owe uczucia są stale aktywną bazą. I zmienność - bo łapka w nocniku, ze totalna porażka, ale trwają, bo większy życiowy Vat funduje potencjalne rozejście się. Reasumując - dla mnie zadaniowa relacja definiuje się na jej starcie, z jakimi intencjami wiążemy się z drugą osobą. Adaptacja zawsze będzie obecna, i gdy na maxa się kochają i gdy są obcy i wspólnotę obcości muszą zaadaptować. Popraw mnie jeśli się mylę, bo cały czas i tak szukam odpowiedzi:o)
Ja. - R. - lęk przed samotnością taranuje ludzi którzy są osamotnieni, i tez tych, którzy są już w związkach. Ten stan jest emocją, ale nie uczuciem. Jaśniej - nie potrzebujemy nikogo, by bać się samotności, ale totalnym nieporozumieniem jest parowanie się dla zgaszenia lęku, choć dana osoba i tak nam nie pasuje. Czujesz różnicę?
Ł. - Gdybym ja wiedział - zali bym pytał? Co do zadaniowości na starcie nie ma chyba wątpliwości. Kłopot w tym, co z zadaniowością nieuświadamianą - czy do końca da się ją kiedykolwiek komukolwiek skatalogować i czy - uwaga - da się z jej obszaru wykluczyć jakąkolwiek oznakę relacji? No i jak, wobec tak postawionych pytań, kreślić odpowiedzi wokół frazy Stryczka? Ech - pytania, na wiosnę pytania...
R. - Tak lęk jest emocją jednak jeśli zmieni się w inna emocję jak np strach [przed nie tyle samotnością ale beznadziejnością własnego istnienia jako jednostki, to może wywołać odczucia, poza tym zakładasz ze ludzie łatwo rozróżniają emocje i uczucia a moim zdaniem jednak tak nie jest. Jak często mylimy strach, który jest emocją... z tym że jest ...uczuciem?
Ja -No zobacz Ł., szukając answeru i tak zapodajesz składowe odpowiedzi:o) Serio! To prawda, ze wiele decyzji czy wręcz zaniechań dokonuje się pod batutą nieświadomości i trudno tu operować wartościowaniem. Upraszczając - jestem przeciwnikiem relacji zadaniowych, co nie zmienia faktu, że w niezadaniowej relacji istnieje pakiet zadań. Cytowana myśl /tak sądzę/ nie utożsamia zadań z np wynoszeniem śmieci. Bardziej tu chodzi o emocjonalne priorytety w życiu /w cytacie wskazanie na kobiety/ i pragmatyczne /panowie/. Tak rozumiem tę zagwozdkę.
Ja - R.- jakiś czas temu pisałam o rozróżnieniu klinicysty-badacza - czym są emocje, a czym uczucia. Nie pamiętam daty wpisu - ale ten aspekt łatwo wyszperać w sieci. Ale nawet gubiąc się w tym czym jest emocja a czym uczucie - ja nigdy nie związałabym się z kimś przypadkowym, by nie być sama. Tak jak ja nie chcę, być dla kogoś protezą na jego samotność. A to od razu wyłapiesz, wierz mi. Ma chodzić o nas, o podmiot, a nie pacyfikowanie lęków naszym życiem, nasza intymnością i ufnością..
R. - Napisałaś mi jak to zrobić, ale to jeszcze nie znaczy ze nie miałem racji w kontekście statystycznej większości - a to sprawi że pomimo teorii praktyka może być zupełnie inna - choćby właśnie przez brak odróżnienia emocji od uczucia a także fizycznych różnic z tym związanych. Już poza intelektualnym rozważaniem co i dlaczego; w relacji jest ważne, oraz po co to wszystko robimy...
Ja - R., bo jak jest w samym życiu? Ile osób tak uczciwie rewiduje siebie, swoje intencje - dlaczego z kimś chce być lub jest? Niewielki procent.
_____
Fakt, zbliżyliśmy się do zagadnienia...ale odpowiedzi nadal brak....
„ Bezmyślność jest grabarzem całego świata.” Henry David Thoreau
Lubię myśleć, obracać w dłoniach kontekst - a jeszcze przyjemniej jest, gdy w podróżach myślowych towarzyszą mi inni...
To jak to z tym jest - z życiową intencjonalnością, priorytetami mężczyzn i kobiet?
Inne tematy w dziale Rozmaitości