"Życzliwość, cierpliwość i współczucie są wartościami o wiele bardziej pomocnymi w poznawaniu życia na świecie, aniżeli zdobycie pierwszej nagrody czy osiągnięcie pierwszego miejsca w klasie.
Poczucie, że zawsze musimy do czegoś dążyć i współzawodniczyć aby przetrwać, czyni z nas neurotyków i nieszczęśników. " Ajahn Sumedho
- Co jest lepsze, spełnić tysiąc pragnień, czy przeciwstawić się jednej pokusie?
- Co należy zrobić, by uchronić kroplę wody przed nieuniknionym wyschnięciem?
Odpowiedź:
- Wpuścić ją do oceanu.
* * *
Co jest lepsze - spełnić tysiąc pragnień czy oprzeć się jednej pokusie?
Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Życie polega na doświadczaniu wszystkiego - zarówno miłości jak i cierpienia, pokus i wyrzeczeń. Prawdziwe toczy się wśród ludzi. Klasztor to sterylne miejsce. Mnisi, wychowując się w nim od najmłodszych lat, odizolowani od prawdziwego życia tak naprawdę nie wiedzą, czym jest miłość i cierpienie. Nie mają żadnych pokus, więc im nie ulegają, ale również nie muszą się im opierać.
Sens życia to doświadczanie. Każdy skazany jest na samarę - nie ma drogi na skróty. Im wcześniej uświadomimy sobie, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tym łatwiej zaakceptujemy to, co nam się przydarza.
/emil76/
* * *
Mi się nasuwa cytat, który pojawił się w "Mr Nobody": "Every path is the right path. "Everything could have been anything else... and it would have just as much meaning." Tennessee Williams.
Każda ścieżka, jest prawidłową ścieżką. "Wszystkie ponieważ żadna nie ma większego znaczenia." Wszystkie są prawidłowe."
Brzmi nieco nihilistycznie, ale to tylko na pierwszy rzut oka. Raczej wyzwalająco gdy się dobrze zastanowić...
Czy w życiu doczesnym, czy w klasztorze - bez różnicy, każde rozwiązanie ma swoje wady, z którymi należy się pogodzić.
Główny bohater pogubił się w uczuciach, nie wiedział czego chce tak na prawdę. Chyba się przestraszył prawdziwego życia, sytuacja jakby go przerosła - chciał uciec do klasztoru ale uświadomiwszy sobie, że w ten sposób skrzywdzi rodzinę zrezygnował z zamiaru. To pokazuje trochę, że pomimo lat praktyki duchowej i nauk klasztor nie przygotował go do znoszenia trudów życia. Można się pokusić chyba o stwierdzenie, że teoria niewiele daje bez doświadczenia. /QLT /
Powyżej dwugłos ilustrujący wrażenia z filmu "Samsara".
Cudowne poetyckie zdjęcia, piękna muzyka, fenomenalne sceny erotyczne.
Ale to tylko oprawa.
Nagość kochanków tak nie zawstydza jak podpięte do jaźni pytanie o kuszenie.
Stale potykamy się o pokusy małe i duże. Te banalne i te o mocy tsunami.
Dodatkowa kostka czekolady nie wywróci życia, choć może zmienić linię bioder.
Ale wyrzuty sumienia mogą być większe, od przeżycia czegoś, co przeżyć nie powinniśmy.
Skąd ów paradoks?
Bo nadmiar czekolady pamięć szybko wyrzuca - zaś to co pobudziło, ożywiło więcej niż kubki smakowe - często niesiemy aż do ostatniego oddechu.
Nawet gdy uczciwie zło nazwiemy złem - decyzja zawsze byłaby taka sama.
Czy wszyscy w takim samym stopniu jesteśmy narażeni na pokusy?
Nie.
Dlaczego?
Bo mamy zindywidualizowane 'kubki smakowe' duszy.
To co dla jednych będzie golgotą utrzymania dyscypliny, dla innych nic nie wartym uwagi.
To jest tak jak z dostrojeniem map miłosnych.
Ludzie szalenie podobni do siebie- a z nieprzystawalnością swych map miłosnych - nigdy się nie pokochają.
Tak jak ludzie niebywale rożni - z analogicznymi mapami - musieliby stoczyć walkę, by nie pokochać.
Podobnie ma się rzecz z dialektem kuszenia.
Czy istniałoby pojęcie kuszenia, gdyby wszystkie drogi były właściwie?
W powszechnym rozumieniu kuszenia - pejoratywnym - nie.
Hasło - przeżyć to co nam się przydarza - jest bardzo ...kuszące.
Zaciera się aksjologia dobra i zła.
Ale skąd pewność poprawnej aksjologii?
Skąd pewność, że odsunięcie pokusy - nie lokuje nas po tej niewłaściwej stronie - bo brak empirii ograbi ze zrozumienia czym jest istota życia.
Sterylni od złamań pokusy nie oznacza jałowi...ale ...
Nie zawsze mamy świadomość aktywnej kolaboracji z kuszeniem, ślepym marszem za jej nawoływaniami.
Często rozpoznajemy pokusę dopiero za burtą poprawności.
I albo nawracamy siłą ramion, albo kapitulujemy wobec sił nowych prądów.
Bywa, że od razu zdajemy sobie sprawę z wizyty pokusy.
Odwracamy się od niej, negocjujemy albo świadomi ceny - podążamy za nią.
Czas na otwierający wpis cytat.
Kryjący w sobie sporą dawkę przewrotności - a propos świata pokus.
Duchowość, czucie contra rywalizacja - szeroko rozumiana.
Jeśli w wielkim uproszczeniu podzielić populację na dwie grupy - fani prestiżu, namacalnych sukcesów i tych, którym obca jest rywalizacja, wyścig szczurów - ale tęsknią za bogactwem przeżyć - to która z tych grup jest bardziej bezbronna wobec pokus?
Inne tematy w dziale Rozmaitości